MySpace wygasło niczym epidemia, Facebooka ma czekać ten sam los
Facebook stracił już ten powab, jaki miał jeszcze kilka lattemu. Choć pozostaje największym serwisem społecznościowymświata, z ponad 1,2 miliarda aktywnych użytkowników, to jego tempowzrostu odczuwalnie spadło, a co gorsza, nastolatki i młodzidorośli coraz częściej z serwisu się wypisują. Wynikiopublikowanego w grudniu badania nad zachowaniami internautów zEuropy świadczą, że młodzi przenoszą się na nowe platformyspołecznościowe, uciekając w ten sposób przed rosnącąobecnością swoich rodziców w serwisie Zuckerberga. Prowadzącybadania prof. Daniel Miller pisał wówczas o tym strasznym dniu wżyciu nastolatka, kiedy otrzymuje od swojej matki zaproszenie dogrona znajomych. Wymiana pokoleńnie uratuje jednak Facebooka przed odejściem w niepamięć –według badaczy z Princeton University, którzy przestudiowalidynamikę sieci społecznościowych z wykorzystaniem modelistosowanych w epidemiologii, Facebook już w 2017 roku opustoszeje.John Cannarella i Joshua Spechlerz wydziału mechaniki i inżynierii lotniczej stawiają wpracy pt. Epidemiological modeling of online socialnetwork dynamics śmiałetwierdzenie: jeśli można potraktować Facebooka jak epidemię, takąjak np. dżuma, to w ciągu następnych trzech lat serwis straci 80%swoich użytkowników, za sprawą rosnącej odporności swoich„nosicieli” – użytkowników. Idee, niczym choroby,rozpowszechniają się zaraźliwie między ludźmi, a potem wygasają,i były z powodzeniem opisywane za pomocą modeli epidemiologicznych(…) rozpowszechniają się w drodze komunikacji między różnymiludźmi, dzielącymi się ze sobą swoimi myślami. Z czasem jednaknosiciele idei tracą nimi zainteresowanie i przestają je roznosić– można to rozumieć jako uzyskanie odporności na ideę –piszą autorzy.[img=facebook]Do badań chciano początkowowykorzystać epidemiologiczny model SIR (susceptible, infectious,removed – podatni, zarażeni, usunięci). Pozwala on na symulowaniewielu zaraźliwych chorób, takich jak odra, świnka czy różyczka,uwzględniając fluktuacje liczebności poszczególnych gruppopulacji dotkniętej zarazą. Podczas epidemii, liczba podatnychosobników gwałtownie spada, w miarę jak zostają zarażeni, zczasem przechodząc do grupy usuniętych (w praktyce wyleczonych lubmartwych). Ponowny wybuch epidemiii jest niemożliwy do czasu, ażodbuduje się populacja podatnych – najczęściej dopiero wnastępnym pokoleniu.Jak ten model się ma do siecispołecznościowych? Według autorów podatna populacja, to wszyscy,którzy do serwisu mogliby dołączyć. Zarażona populacja toaktywni użytkownicy – potencjalny użytkownik może zostaćzarażony przez kontakt z aktywnym użytkownikiem. Usuniętymi sąci, którzy nie chcą dołączyć do sieci, zarówno opierający sięjej od początku jak i ci, którzy sieć opuścili z postanowieniem,że już więcej nie będą na nią poświęcali czasu. Model ten jednaknie jest zbyt adekwatny do opisu problemu. O ile dla chorób znanyjest średni czas rekonwalescencji, to typowy użytkownik niezapisuje się do serwisu społecznościowego z myślą o tym, że np.po trzech latach się wypisze – spodziewa się, że będzie w nimzawsze. Tymczasem w sieciach społecznościowych użytkownicyzaczynają się nudzić, spędzać coraz mniej w nich czasu, a towpływa na ich znajomych, zarażanych rekonwalescencją. Model więcwzbogacono o dodatkowe równania różniczkowe, uwzględniającedynamikę rekonwalescencji, tworząc model irSIR.[img=trends-fb-ms]Źródłem danych opopularności sieci społecznościowych na potrzeby badania miał byćserwis Google Trends (i to chyba najbardziej dyskusyjny aspektzastosowanej metodyki) – liczba wyszukiwań nazwy serwisu miaławskazywać na jego realną popularność. Badacze zajęli się w tensposób nie tylko Facebookiem, ale też poprzednią wielką siecąspołecznościową: MySpace. I tak oto MySpace, które powstało w2003 roku, osiągnęło swój szczytowy moment w 2007 roku,zdobywając 300 mln użytkowników (i wycenę na poziomie 1,2 mldUSD), by zostać niemal całkiem zapomniane w 2011 roku i sprzedaneza raptem 35 mln dolarów. Krzywa na wykresie demonstruje to samo:wzrost w 2005 roku, szczytowanie między 2007 a 2008 i ciągłyspadek między 2009 a 2011. Co ciekawe, gdy nałożyć ją na krzywąFacebooka, to widać, ze ich przecięcie zachodzi gdzieś w kwietniu2008 roku – wtedy gdy Facebook przerósł MySpace pod względemglobalnego ruchu. Jak widać więc, jakaś korelacja między danymihistorycznymi, a wynikami z Google Trends występuje.Po przyłożeniutych danych do modeli SIR i irSIR, okazało się, że ten druginiemal idealnie oddaje to, co się stało z MySpace. Gdy zrobić tosamo dla Facebooka, okazuje się, że szczyt rozwoju serwisuZuckerberga przypadł na 2013 roku, a dalej... jest już tylkootchłań. W najlepszym dla Facebooka razie zostanie zapomniany około2020 roku. [img=myspace-sirirsir][join][img=fb-irsir]OczywiścieCannarella i Spechler jasnowidzami nie są i nie są w stanieprzewidzieć przełomów technologicznych, biznesowych imarketingowych, które mogłyby ocalić Facebooka przed podległościąmodelowi irSIR. Niemniej jednak te ostatnie informacje o zachowaniachnastolatków przerażonych wizją ich matek oglądających wrzuconedo serwisu fotki z imprez u znajomych kładą się cieniem naprzyszłości społecznościowego giganta. Nawet dyrektor finansowyserwisu, David Ebersman przyznał ostatnio, że odnotowano malejącąliczbę aktywnych użytkowników, szczególnie wśród młodszychosób.A co w świeciemożliwym bez Facebooka? Natura nie znosi próżni, więc zastąpiągo pewnie inne serwisy, może bardziej sprofilowane, mniejpowszechne. Ludzkość nie ucierpi, bo w zasadzie trudno wskazać,poza kompilatorem PHP i standardem tanich serwerów x86, jakikolwiekwiększy pożytek z tego serwisu.