Niemcy żądają od Google algorytmu działania wyszukiwarki
Amerykańska korporacja Google ma w Europie coraz poważniejsze problemy. Jej udział na rynku wielu usług, a także swoisty monopol w dziedzinie oferowania użytkownikom wyszukiwarki internetowej zwraca uwagę kolejnych państw. Z niecodziennym żądaniem do firmy zwrócili się Niemcy. Żądają oni bowiem… ujawienia algorytmu działania wyszukiwarki Google, a więc tego, co stanowi o jej sile i od lat przyczynia się do wzmacniania potęgi firmy generując astronomiczne zyski.
Jak donosi Financial Times, żądaniem do korporacji zwróciła się bezpośrednio niemiecki minister sprawiedliwości, Heiko Maas. Celem takiego działania ma być zwiększenie przejrzystości firmy. Niemcy są bardzo niezadowoleni z działań Google w Europie i sposobu działania wyszukiwarki. Ujawnienie ministerstwu algorytmu ma pozwolić na jego przebadanie, w celu lepszej ochrony konsumentów i ich praw. Nie jest to bez znaczenia, bo wyszukiwarka ma taką siłę przebicia, że nie tylko dla wielu osób stanowi „jedyne” źródło informacji, ale potrafi również kreować potrzeby i znaleźć sposoby na ich zaspokojenie. To realny wpływ na całą gospodarkę. Już w 2010 roku Bruksela wszczęła przeciwko Google proces, oskarżając firmę o faworyzowanie własnych usług np. tej odpowiadającej za podróże lotnicze.
Czy Google może udostępnić swój algorytm wyszukiwania? Wydaje się, że na coś takiego nie ma żadnych szans. Gigant zarabia rocznie około 60 miliardów dolarów, z czego większość to system reklamowy, mocno powiązany z wyszukiwaniem i oparty na dostosowywaniu ofert do tego, czego szuka użytkownik. Zdradzenie algorytmu mogłoby doprowadzić do jego wycieku, a co za tym idzie, wykorzystania przez konkurencję, a także dopasowywania stron do jego działania, co kompletnie zaburzyłoby wyniki. W dłuższej perspektywie mogłoby to oznaczać nawet detronizację Google. Nie będzie więc nic dziwnego w tym, że firma nie będzie chciała współpracować w tej sprawie i swoich rozwiązań będzie bronić tak długo, jak to tylko możliwe. O ile w lutym poszła na ustępstwa we wspomnianej sprawie konkurencyjności, o tyle tutaj raczej nie można spodziewać się ustąpienia pola europejskim urzędnikom.
Walka ta może być jednak trudna, bo Unia Europejska już od jakiegoś czasu stara się przerwać hegemonię amerykańskiej korporacji. O problemie świadczy choćby udział wyszukiwarek na Starym Kontynencie: według Wall Street Journal, Google obsługuje aż 90% wyszukiwań… to nawet więcej, niż 68% na jego rodzimym, amerykańskim rynku. To pozwala wyraźnie wpływać na obywateli UE, tym bardziej, że nikt nie jest w stanie jednoznacznie stwierdzić braku wpływów rządu USA na działania Google. Pewien sukces już udało się osiągnąć: w maju firma przegrała proces o prawo do bycia zapomnianym. Obecnie wiele osób może wysłać odpowiedni formularz, po czym wyniki wyszukiwarki odwołujące się do niej zostaną usunięte.