Nienawiść jako forma promocji gry, czyli o brutalnym polskim projekcie robi się głośno
Młode niezależne studia deweloperskie z pierwszą grą zazwyczaj zbytnio nie szokują, wypuszczając mało wyróżniający się projekt, który po prostu jest porządny i dopiero obiecuje, co zespół pokaże w przyszłości. Destructive Creations z Gliwic przyjęło jednak inną strategię. Wyraźnie zapatrzeni w serię Postal deweloperzy przygotowują niezwykle brutalne Hatred, polegające na zabijaniu dla przyjemności wszystkiego, co się rusza.
17.10.2014 | aktual.: 17.10.2014 09:52
Gdy z jednej strony trwa wielkie ogólnopolskie badanie, mające poniekąd na celu walkę ze stereotypem gracza, jako kogoś agresywnego, rodzimi programiści pokazują, że chyba jednak nie do końca wszystko jest z nami w porządku. Twórcy chwalą się, że fani odmóżdżającej rozrywki na taki produkt tylko czekali, co potwierdzają dochodzące do nich wiadomości, pełne nie pogróżek czy politowania, a zachwytów nad powstającym symulatorem psychopatycznego mordercy. Producenci nie mają problemu z tym, co i jak chcą nam sprzedać. W końcu odstrzeliwanie głów wirtualnym przechodniom ma tylko odstresowywać. Nikt normalny potem nie wyleci na polskie ulice ze strzelbą w dłoniach.
Jeżeli samo Epic Games, na bazie którego nowoczesnej technologii Unreal Engine 4 Hatred jest budowane, prosi o usunięcie jej loga z pierwszego zwiastuna dzieła, to jest jednak chyba nad czym się zastanawiać. Izometryczna strzelanka w duchu pierwszego Postala umożliwi wcielenie się w długowłosego masowego mordercę, noszącego pod płaszczem różne rodzaje broni. Jego jedyną motywacją do działania jest tytułowa nienawiść i postrzeganie ludzi dookoła jako zło tego świata, które trzeba bezpardonowo oczyścić. Nie dba o własne życie, w głowie ma tylko swoją wielką morderczą krucjatę.
Osadzony na przedmieściach Nowego Jorku (by było ciekawiej) produkt, dodatkowo nawołujący do zabijania (wirtualnych) policjantów, pojawić się ma na rynku w drugim kwartale przyszłego roku. Promocję w przeciągu ostatnich godzin już zrobił sobie w mediach świetną, bo przecież nieważne jak mówią, byle tylko mówili. Zastanawia mnie w tej chwili może nie to, ile osób faktycznie to kupi, lecz jaka będzie kolejna gra wyraźnie zdolnego mimo wszystko studia. Obawiam się, że będzie musiało iść już raz obranym torem... Może okazać się ślepy. Tymczasem przypominamy o akcji #jestemgraczem.