Nintendo o tym, czemu pad Wii U jest lepszy od tabletów
Chociaż debiutująca w listopadzie konsola Wii U obsługiwać będzie kontrolowanie gier ruchami, podobnie jak dotąd Wii, jako główny magnes przyciągający do urządzenia (poza czysto lepszymi podzespołami sprzętowymi) reklamuje się specyficzny pad z ekranem dotykowym, który można by spokojnie nazwać po prostu „padletem”. Nintendo jednak broni się od stawiania go w jednym rzędzie z tabletami, bo to urządzenie potrafi przecież dużo więcej.
Prezes Nintendo of America Reggie Fils-Aime po raz kolejny wyraża pewność, że firma wyprzedza rywali, nie tylko na poletku konsolowym. Na GamePadzie Wii U poszperamy w Internecie, przejrzymy sobie bibliotekę multimediów oraz naturalnie pogramy ze znajomymi, często patrząc na akcję z innej perspektywy, niż ci korzystający z głównego ekranu w salonie. Temat „telewizji" hybrydowej też jest pod kontrolą, dzięki rozwiązaniu TVii. Nie będzie problemu by podczas śledzenia wydarzeń sportowych przykładowo wyświetlić sobie statystyki meczu lub albo skomentować szybko gola na Facebooku. Wszystko przy minimalnym opóźnieniu na linii konsola-pad-odbiornik TV.
Nintendo przyznaje przy okazji, że powoli staje się gigantem nie tylko sprzętowym czy growym, lecz też po prostu rozrywkowym — czy też raczej, iż od początku swojego istnienia w sumie zawsze firma zajmowała się już rozrywką, ale teraz otwiera się wreszcie bardziej na innych dostarczycieli treści (Netflix, Hulu Plus, albo większe grono producentów gier). Najważniejsze będzie zapalić do Wii U konsumentów, a potem utrzymywać ich zainteresowanie. Bo, jak się zauważa, jeśli Nintendo spocznie na laurach, urządzenie zostanie szybko zapomniane…