Operator Mobile Vikings 4 grudnia zaoferuje 2 GB danych za 19 zł
Polskim rynkiem zainteresował się kolejny operator — belgijski Mobile Vikings — który ma nadzieję postawić na głowie rynek telekomunikacyjny w Polsce podejściem: „zysk nie jest najważniejszą wartością”. Wirtualny operator już 4 grudnia wystartuje na infrastrukturze P4 (Play), wtedy też ruszy polska strona. Już dziś na profilu operatora na Facebooku będzie można zagrać o starter.
Oferta zapowiada się ciekawie. Wikingowie działać będą tylko na dwóch doładowaniach: za 19 i za 29 złotych. Jeśli użytkownik skorzysta z tańszego, minuta rozmowy będzie kosztować 29 groszy, jeśli zaś z droższego, za minutę zapłaci 19 groszy. Konto po doładowaniu i jego saldo ważne są przez rok.
Siłą tej oferty nie są jednak atrakcyjne ceny rozmów, ale bonusy, które wpłyną na konto po każdym doładowaniu i ważne będą przez 31 dni. Są to: 2 GB danych do przesłania oraz 2 tysiące SMS-ów, za które nie zostanie naliczona żadna dodatkowa opłata. Aby ograniczyć nadużycia, wprowadzone zostało ograniczenie do 4 tysięcy SMS-ów i 4 GB uzyskanych na raz. Po wyczerpaniu pakietu bonusowego, przesyłanie danych nadal będzie darmowe, ale prędkość zostanie ograniczona do 32 kb/s. SMS poza pakietem bonusowym kosztować ma 9 groszy. Za dodatkowe 8 złotych można kupić także darmowe połączenia z innymi działającymi w infrastrukturze P4 sieciami, w tym Virgin i Truphone.
Filozofię Wikingów przestawił w wywiadzie prezes firmy, Frank Bekkers. Zaznaczył on, że polski rynek jest bardzo trudny i konwencjonalnemu operatorowi wirtualnemu od razu odradziłby rozpoczynanie tu działalności… ale jego firma konwencjonalnym operatorem nigdy nie była. U jej podstaw leży przekonanie, że podstawą komunikacji jest przesyłanie danych i Belgowie są jej wdzięczni za drastyczne obniżenie cen transferu. W Polsce firma zamierza działać „po kosztach” — nie będzie wielkich kampanii reklamowych i ładnie umeblowanych punktów obsługi klienta. Bekkers jednak zapewnia, że ma takie pomysły, które postawią nasz rynek na głowie. Priorytetem, podobnie jak w Belgii, jest obniżenie cen przesyłania danych.
Zysk nie jest największą wartością. Wyżej od niego Mobile Wikings ceni sobie społeczność lojalnych klientów i, co za tym idzie, reklamę wirusową oraz społecznościowe wsparcie techniczne. W Belgii działa program Wiking pomaga Wikingowi i różne programy lojalnościowe prowadzone z coraz liczniejszymi partnerami, w ciągu ostatnich 12 miesięcy 80% klientów operatora zdecydowało się na tę ofertę po namowie znajomych. W przeciwieństwie do innych operatorów, Wikingowie nie wypracowują 40% marży, typowej dla branży. Nie mają też zamiaru brać udziału w wyścigu o klienta, wprowadzając raz na jakiś czas ofertę lepszą od konkurencji i czekając na napływ przeniesionych numerów, które za rok lub dwa będą mogli stracić.
Bekkers liczy na to, że jego firma osiągnie rentowność w Polsce w ciągu 5 lat i zdobędzie tu około 2% rynku — podobnie jak w Belgii. Zapowiedział także, że chciałby pomóc młodym przedsiębiorcom w naszym kraju, zamierza wspierać hackatony i widzi nad Wisłą ogromny potencjał. A jeśli rodzimi operatorzy podkradną wikingową ofertę… nie szkodzi. Walecznego ducha Mobile Vikings nie da się skopiować.