Legalnie i z czystym sumieniem
Zawsze niechętnie patrzyłem na nielegalne systemy operacyjne i programy. Wolałem czegoś nie mieć, niż mieć tego piracką wersję. Płatne programy instalowałem jedynie na czas trwania ich wersji testowych; potem - obojętnie jak dobre były - odinstalowywałem je, a czarne myśli o ewentualnym zdobyciu ich mało legalnych wersji odsuwałem na bok.
Raz uległem pokusie. Po sprawdzeniu Office'a 2007 stwierdziłem, że wspaniale byłoby go mieć. Kupić? Nie no, aż tak potrzebny mi nie był. Rozmowa z pewną osobą na temat właśnie zalet i wad Office'a 2007 zakończyła się propozycją ze strony tego kogoś w stylu "no to ci go przyniosę". Odmówiłem. Ale i tak przyniósł. No więc pokusie uległem i zainstalowałem.
Pewnie wielu wyda się to stwierdzenie śmiesznym i nieprawdziwym, ale trochę gryzło mnie sumienie, że posiadam coś, czego nie miałem prawa posiadać. Używanie nielegalnego oprogramowania to przestępstwo, bez dwóch zdań. Postanowiłem więc, że "mój" Office 2007 zniknie z komputera. Wyrzuciłem też płytę instalacyjną, żeby nie kusiła mnie w przyszłości. Nie bałem się nalotu policji, jakiejś kontroli czy czego tam jeszcze; po prostu czułem, że używanie czegoś, do czego nie ma się prawa, jest nie fair.
Podjąłem też uroczystą decyzję, że w moim komputerze nigdy nie znajdzie się piracka wersja jakiegokolwiek programu. Jak na razie słowa dotrzymuję. Są dostępne bardzo dobre bezpłatne odpowiedniki wielu płatnych programów, które z powodzeniem można używać jako substytuty. Po drugie - czasopisma komputerowe często oferują w ramach dodatku pełne wersje komercyjne programów. Po trzecie - w Sieci też można trafić na podobne "perełki". A może wygrać w jakimś konkursie? Wszak niedługo kolejny konkurs urodzinowy portalu dobreprogramy...