„Podatek od piractwa” obejmie tablety, bo przecież są jak magnetofony (aktualizacja)
To już niemal pewne – opłata reprograficzna obejmie kolejną część elektroniki użytkowej, jak smartfony, tablety i im podobne urządzenia. W czwartek za zamkniętymi drzwiami (ale z transmisją internetową) odbyły się spotkania w sprawie opłaty dwóch komisji sejmowych, podczas którego wiceminister kultury zapowiedział rychłe porozumienie.
Wiceminister kultury Andrzej Wyrobiec podczas posiedzenia Komisji Kultury i Środków Przekazu oraz Komisji Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii zaznaczył, że celem prac nad porozumieniem jest wyeliminowanie z listy produktów objętych opłatą reprograficzną tych, które już wyszły z obiegu (jak kasety magnetofonowe) i wprowadzenie nośników nowych, aktualnych i popularnych. Znamiennym jest, że zdaniem wiceministra ludzie kupują smartfony i tablety żeby kopiować i korzystać z utworów:
Przypomnimy, że w założeniu opłata reprograficzna ma być rekompensatą dla artystów za straty, jakie ponoszą przez to, że polskie prawo dopuszcza kopiowanie na własny użytek (ile z tych pieniędzy naprawdę trafia do twórców to już inna sprawa). Oczywiście takiego urządzenia nie możemy postawić na równi z płytami DVD i nagrywarkami, które kupujemy po to, żeby nagrać sobie kopię jakichś danych… ani tym bardziej z magnetofonami i kasetami, których zabezpieczenia obchodziło się kawałkiem taśmy samoprzylepnej.
Smartfon albo tablet oczywiście może odtwarzać materiały multimedialne, ale zazwyczaj nie jest to jego główna funkcja i wcale nie musimy ich do tego kopiować – w końcu usług oferujących wideo czy muzykę na życzenie nie brakuje. Niemniej jednak wygląda na to, że objęcie opłatą urządzeń mobilnych jest już przesądzone. Szczęśliwie ZAiKS wycofał się z pomysłu objęcia nią także aparatów fotograficznych.
Końca rozmów nie widzą za to zrzeszeni w Związku Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego. Michał Kanownik, dyrektor ZIPSEE, jest zaskoczony. Jego zdaniem pod żadnym pozorem nie należy mówić o porozumieniu, a jutro związek ma spotkać się z przedstawicielami resortu kultury i Organizacjami Zbiorowego Zarządzania. Dla tych drugich jednak jedynym partnerem w rozmowach jest ministerstwo i możliwe, że nie skorzystają z zaproszenia do dyskusji z producentami i importerami.
Ostateczna decyzja leży w rękach minister kultury, Małgorzaty Omilanowskiej. Przed jej podjęciem wypadałoby też porządnie zreformować nasze prawo autorskie, w którym wciąż widnieją wzmianki o magnetofonach – urządzeniach, których wielu młodych Polaków nigdy nie miało okazji używać.
Aktualizacja, 30.09.2014, 20:30: Organizacji Zbiorowego Zarządzania (ZAiKS, ZPAV, SAWP, KOPIPOL, SAiW COPYRIGHT POLSKA) nie wysłały swoich przedstawicieli na debatę, którą zorganizował dziś w Zamku Ujazdowskim Związek Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego Branży RTV i IT. Na spotkaniu, poza przedstawicielami ZIPSEE, pojawili się reprezentanci Ministerstwa Gospodarki, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji, Federacja Konsumentów oraz liczni Twórcy, których również kwestia opłaty reprograficznej bezpośrednio dotyczy. Nieobecność OZZ została odebrana jako brak dobrej woli przy wypracowywaniu porozumienia, które już nieomal ogłosił wiceminister kultury.
Związek poinformował w oświadczeniu prasowym, że twórcy podnieśli głos o konieczności budowy nowego systemu wynagradzania twórców, który nie będzie wzbudzał u konsumentów negatywnych emocji. Wielu z nich wcale nie stoi po stronie objęcia kolejnych urządzeń elektronicznych opłatą reprograficzną, a niektórzy opowiadają się za jej całkowitym zniesieniem w naszym kraju.