Prawnik pozywa Apple, chce domyślnej blokady pornografii na wszystkich urządzeniach z Jabłkiem

Gdy producent czy dostawca usług wymyśla dla swoich klientówograniczenia, które w żaden sposób nie wynikają z technicznejspecyfikacji, zwykle mamy do czynienia z krzykiem niezadowolonych.Wszelkiego rodzaju filtry, blokady, DRM-y źle się nam kojarzą, zdrugiej organizacje takie jak Electronic Frontier Foundation w oczachinternautów to nieomal święci. A jednak są tacy, którzy chcą blokad,filtrów i cenzury – i gotowi są pozwać producenta do sądu, gdyich zabraknie.W Stanach Zjednoczonych, kraju zamieszkałym przez około 1,2 mlnprawników można spodziewać się różnych dziwnych historii sądowych.Oto jedna z nich, z gatunku bardzo dziwnych.Chris Sevier jest prawnikiem z Nashville, który jak sam o sobiepisze, kocha Apple i to, co sobą Apple reprezentuje. Kupiłswego czasu Macbooka, aby tworzyć na nim muzykę (jest klawiszowcem wzespole) i przeglądać zawartość Internetu. Niestety wydarzyła sięrzecz straszna – wyprodukowany przez Apple komputer wyświetliłmu na ekranie pornografię, i to w wyniku zwykłej literówki, gdypróbował wejść na stronę Facebooka, a trafił na stronę fuckbook.com.Jak powód zaznacza, nigdy wcześniej pornografii nie widział.[img=porn-opener]Konsekwencje tego wypadku były, jak wyjaśnia Sevier, dramatyczne.Ujrzał tam liczne obrazy, odwołujące się do jego biologicznejwrażliwości, które wywołały uniego uzależnienie od pornografii, doprowadzając do tego, że zacząłpożądać młodszych, piękniejszych kobiet,niż jego żona, która nie ma już 21 lat.Brak pożądania przełożył się na odejście żony (która zabrała ich synai odeszła w nieznane), a to wywołało traumę, która sprawiła, żeSevier musiał być hospitalizowany. Teraz nie jest już w stanieodróżnić zdjęć z tymi młodymi kobietami od namacalnegostosunku seksualnego – awszystko to z winy Apple'a, które nie ostrzegło go w żaden sposóbprzez zagrożeniami, jakie wiążą się z internetową pornografią.Powód żąda więc od Appleodszkodowania finansowego (niewielkiego, jak na amerykańskiestandardy – zaledwie 75 tys. dolarów), ale przede wszystkimchce, by Apple zmieniło swoją politykę i sprzedawało wszystkie swojeprodukty z zainstalowanymi filtrami, które blokować będą wszelkąpornografię w Sieci. Jeśli klient mający 18 i więcej lat zechcepornografię jednak oglądać, musiałby do Apple'a wysłać podpisaneoświadczenie o świadomości szkodliwości pornografii, by otrzymać zpowrotem kod, który filtry by wyłączał.Złożony w sądzie federalnym stanuTennessee pozew wart jest przeczytania – pełen jest retoryki nie mniejsoczystej, jak to zdanie o żonie, która nie ma już 21 lat. Wiele wnim odwołań do patriotyzmu, konieczności walki z nierządem przyjednoczesnym zachowaniu wolności słowa. Mowa o korzyściachfinansowych płynących z blokady internetowej pornografii dla zwykłychsekshopów, powiązaniach między dostępnością seksualnych wizerunkówmłodych, pięknych kobiet a sprzedażą Viagry i innychseks-farmaceutyków, rozpadem rodzin i handlem żywym towarem. Wyraźnienie chodzi tu o pieniądze – kwota odszkodowania zostałaustalona na najniższym możliwym poziomie, by móc wnieść sprawę przedsąd federalny, a Sevier zaznacza, że jeśli Apple zacznie sprzedawaćurządzenia z preinstalowanymi filtrami, on natychmiast wycofa swójpozew.Samo Apple nie ustosunkowało sięjeszcze wobec tej sprawy, zastanówmy się jednak, czy roszczenia tegotypu mają sens? Nawet w konserwatywnej obyczajowo (na tle innychkrajów UE) Polsce, pozew Seviera może budzić przede wszystkimrozbawienie. Jednak z perspektywy obyczajowości amerykańskiej, wktórej to co seksualne jest o wiele bardziej kontrowersyjne, niż naStarym Kontynencie sytuacja wygląda trochę inaczej. Są przecież inneamerykańskie (i nie tylko amerykańskie) firmy, które w swoichpopularnych usługach oferują domyślnie włączone antypornograficznefiltry. Wyszukiwarki Google'a i Microsoftu domyślnie zwracają wynikiocenzurowane z pornogaficznych obrazów, by je móc oglądać, trzebazmienić ustawienia (co prawda bez konieczności wysyłania do tych firmoświadczenia o świadomości szkodliwości pornografii). Z perspektywy nieświadomegotechnicznych niuansów użytkownika nie ma wielkich różnić międzywyszukiwarką Google, a pozwalającym przeglądać Internetprogramem Safari, który powód używał zgodnie z przeznaczeniem.Co więcej, samo Apple rygorystycznie utrzymuje antypornograficzneregulacje w swoim sklepie z aplikacjami dla iOS-a. Czy więc takbardzo niewyobrażalny jest scenariusz, w którym na Macbookupornografii już się nie zobaczy? W końcu całkiem niedawno Googlezmieniło regulamin dla swoich okularów Glass, tak by uniemożliwićinstalowanie na nich aplikacji o sugestywnej nazwie TitsN Glass, zaś jak niektórzy twierdzą, w przyszłości dojść ma do konwergencji między iOS-em i OS-em X, w którym desktopowy system operacyjny dlaMaków stanie się taki, jak iOS – bezpieczny i uregulowany.

15.07.2013 15:58

Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Zobacz także
Komentarze (54)