Prestigio Multipad 8.0 3G Note — prawie jak Galaxy Note 8.0
Tytuł jest prawdopodobnie zbyt optymistyczny. Galaxy Note 8.0 jeszcze w rękach nie miałam, ale nazwa tego modelu Prestigio wyraźnie mówi, z czym mamy do czynienia. O wejściu na rynek Prestigio MultiPad Note 8.0 niedawno pisałam, a dziś mogę podzielić się wrażeniami z korzystania z tego urządzenia przez kilka dni. Nie wiadomo jeszcze ile będzie kosztował mniejszy tablet z linii Note Samsunga, ale 5,5-calowy smartfon i 10.1-calowy tablet są o tysiąc złotych droższe od tego modelu MultiPada. Od razu nasuwa się pytanie: z czego musimy zrezygnować?
05.04.2013 17:52
Za 1299 zł Prestigio oferuje tablet (1024×768 pikseli na ekranie IPS o przekątnej 8 cali, dwurdzeniowy procesor 1,6 GHz, Mali 400, 1 GB RAM-u, bateria 6000 mAh, modem 3G bez możliwości dzwonienia, dwie kamerki, miniHDMI), rysik (zwany przez producenta długopisem) i futerał. Realnie użytkownik ma do dyspozycji niecałe 14 GB przestrzeni, można również wyposażyć się w kartę microSD. Fizycznie ten tablet budzi mieszane uczucia — bynajmniej nie jest brzydki, ale jego grubość i masa (według producenta 450 g, ale sprawia wrażenie bardzo ciężkiego) nie zachęcają do pracy bez podparcia. Gdyby nie to i podejrzanie szeroka ramka wokół ekranu, byłby bardzo wygodny. Tył tabletu nie jest niestety płaski, więc jeśli chcemy na nim pisać, kiedy leży na stole, lepiej trzymać go w etui. Czas pracy na baterii jest zadowalający, ale warto byłoby umożliwić ładowanie przez USB (trzeba korzystać z zewnętrznej ładowarki 5 V, 2 A). Zamiast tego możemy przez dołączoną przejściówkę podłączyć inne urządzenie — klawiaturę, mysz albo dysk.
Etui zostało, moim zdaniem, całkiem dobrze przemyślane, ale pozostaje pewien niedosyt. Producent zadbał o otwór na kamerkę, godny zaufania uchwyt na piórko i praktyczny zaczep na tablet, dzięki któremu łatwo można go wyjąć z okładki. Świetnym pomysłem było opracowanie mechanizmu, dzięki któremu urządzenie wyłącza się po zamknięciu etui i włącza ekran po otwarciu. Niestety, nie do końca działa to jak trzeba, a to z winy braku zabezpieczenia przed otwieraniem się w transporcie w postaci jakiegoś paska lub gumki. Okładka mogłaby też lepiej przylegać do urządzenia (w miarę użytkowania zaczyna wyginać się i odstawać), nie powiększać aż tak jego rozmiaru i ewentualnie umożliwiać jego postawienie tabletu do czytania. Specjalnie nie piszę o oglądaniu filmów, gdyż doskonale widać, że tablet został zaprojektowany do pracy „pionowej” (głośniki stereo na krótszej krawędzi), więc jeśli chcemy bawić się multumediami, lepiej skorzystać z telewizora i MiniHDMI… ale do materiałów w Full HD lepiej sięgnąć po inne urządzenie.
Ekran tabletu został wyposażony w tajemniczą technologię MultiTouch Magnetic, która płynnie rejestruje położenie rysika i wychwytuje jego ruchy. Matryca IPS pozwala oglądać obraz pod różnymi kątami i pokazuje całkiem niezłe kolory oraz ma szeroką regulację jasności podświetlenia — nie razi w nocy, a w dzień można czytać spokojnie nawet w pełnym, wczesnowiosennym słońcu. Jedyne, co mi osobiście przeszkadzało, to przerwy między pikselami, widoczne szczególnie podczas czytania jasnego tekstu na ciemnym tle. Proporcje ekranu okazały się wyjątkowo wygodne do codziennej pracy z klawiaturą ekranową (zwykle staram się tego unikać, ale tu nie było to aż tak bolesne).
Długopis, w przeciwieństwie do tych maluchów dostarczanych przez Samsunga, jest naprawdę wygodny. Brak mu, co prawda, wyważenia, jakie mają rysiki Wacoma, ale trzyma się je jak zwykły, lekki długopis, a używa się go identycznie jak piórek do tabletów z twardą końcówką. Po pierwszym uruchomieniu tabletu należy skalibrować ekran, dotykając go piórkiem w wyznaczonych punktach (jak za czasów ekranów rezystywnych i Windows Mobile) i można przystąpić do pracy. Ekran będzie wiedział, kiedy piórko znajduje się nad nim (maksymalnie około 15 mm), a położenie końcówki zaznaczone zostanie białą plamką. Można również skorzystać z możliwości wyłączenia obsługi dotykiem na dwa sposoby: programowo (przyciskiem na pasku Androida) oraz fizycznie (przełącznikiem między mikrofonem a gniazdem na zasilacz). Nie ma tu niestety takich rewelacji, jak podgląd plików czy przewijanie przez trzymanie końcówki rysika nad ekranem, jest za to gumka na drugim końcu. Plastikowa nakładka spowoduje „wygumkowanie” tego, co się pod nią znajdzie, kiedy zostanie naciśnięta (w aplikacji do notatek można również zaznaczyć obszar trzymając przycisk i nacisnąć na nim gumkę — znikną wszystkie zaznaczone pociągnięcia, ale o tym później). Ku mojemu zaskoczeniu, piórko jest czułe na nacisk i daje sporą swobodę przy rysowaniu. Niestety, tu również nie jest idealnie — w ciągu kilku dni testów dwa razy zdarzyło mi się, że ślad piórka pojawiał się przesunięty około 3 mm w górę i w prawo względem położenia końcówki. Pomagało przełączenie się między aplikacjami. Niestety SketchBook Pro i SketchBook Ink nie rozpoznają siły nacisku. Gumka działa wszędzie. Tablet ten niestety zupełnie nie radzi sobie z Bamboo Stylusem Wacoma — a ten rysik powinien się przecież zachowywać zupełnie tak samo, jak palec.
Oprogramowanie jest niestety ciut za ciężkie dla tego sprzętu. Zdarzają się przycięcia, bywa że Chrome nie chce otworzyć czwartej karty, system zaliczył też 3 spontaniczne resety. Jak przystało na urządzenie z „Note” w nazwie, od razu po kupnie znajdziemy na nim klienta Evernote (niestety bez konta Premium za darmo na 2 lata :)), program do notowania Program Smart Note, czytnik książek elektronicznych i klienta księgarni Prestigio w jednym oraz menedżera plików. Nie mogło zabraknąć miniaturowego pakietu biurowego — tu znalazł się OfficeSuite Pro. Pakiet sprawdza się bardzo dobrze również jako klient Google Drive, SkyDrive, box, SugarSync i Dropboksa, a ze strony producenta można pobrać trochę dodatków — na przykład słowniki.
Aplikacja Smart Notes jest tu najważniejsza, gdyż jako jedyna wykorzystuje w pełni możliwości długopisu. Jest skeumorficzna, ale nie w sposób rażący (przynajmniej mnie). Do rysowania nie jest najlepsza, gdyż brak jej warstw, nie można powiększać obrazu, a gumka usuwa zaznaczone pociągnięcia, a nie obszary — to mnie jednak nie powstrzymało i jestem zdania, że do szkicowania całkowicie wystarczy. Strony z notesów można wysłać w postaci obrazów do Evernote, udostępnić w Sieci lub zapisać lokalnie, na przykład jako dokument PDF. Nie ma niestety możliwości pracy w orientacji poziomej.
Czytnik prezentuje się nieco gorzej. Już miałam obwieścić światu, że znalazłam najbrzydszy czytnik książek, jaki widział świat, ale na szczęście ustawienia pozwoliły coś z tym zrobić (białe tło, większe marginesy i większe odstępy między liniami zdziałały cuda). Problemem jest za to nadal półka w stylu iBooks, na której niestety nie widać, która książka jest która, kiedy mamy do czynienia jedynie z pozycjami bez okładki (większość tych w domenie publicznej). Nie brak tu również bestsellerów w kilkudziesięciu językach. Ceny podane są w euro i w porównaniu do polskich księgarni raczej nie wypadają korzystnie. Zaletą aplikacji jest możliwość czytania plików (HTML, FB2, EPUB, TXT, RTF i PDF), w tym również zabezpieczonych Adobe DRM.
Menedżer plików raczej nie przykuje uwagi na dłużej. Aplikacja zapewnia niezbędne minimum możliwości potrzebnych na urządzeniu, do którego można podłączyć pendrive, a szkoda, bo na takim ekranie spokojnie można pracować w układzie dwupanelowym.
Generalnie jestem zdania, że żeby robić zdjęcia tabletem trzeba upaść na głowę, ale rozumiem, że czasami trzeba koniecznie coś uwiecznić, a akurat nie ma nic innego pod ręką. 5-megapikselowy aparat w tym urządzeniu nawet się do tego nadaje, choć oczywiście lepiej nie korzystać z zooma.
MultiPad 8.0 Note pozostawił po sobie, mimo licznych wad, dobre wspomnienia. Niezmiernie cieszy mnie fakt, że Prestigio udało się zrobić wygodne piórko czułe na nacisk choć w jednej aplikacji. Jestem zdania, że gdyby udało się nieco odchudzić oprogramowanie i sprawić, że sprzęt straci na wadze, byłby to godny konkurent Galaxy Note 8.0. Spodziewałam się jednak lepiej dopasowanego etui.