Project CARS — wielbiciele symulatorów wyścigów naprawdę mają na co czekać
Slightly Mad Studios, odpowiadające m.in. za gry Need For Speed z serii SHIFT, wyszło w końcu spod skrzydeł EA i ogłosiło ambitne plany na Project CARS. Zaczęło robić produkcję finansowaną przez fanów wirtualnej jazdy, tworzoną przy bliskiej współpracy z nimi. Tak powstaje dzieło mające aspirację do bycia najbardziej zaawansowanym symulatorem wyścigów w historii. Wersja prasowa gry bardzo pozytywnie zaskakuje.
16.02.2015 12:00
Udostępniona nam porcja produktu oddawała do dyspozycji samochody z różnych kategorii wyścigowych na kilku wybranych torach. Wybór aut już teraz jest imponujący. Od niemieckich klasyków, typu Audi, BMW i Mercedesa, przez angielskie McLareny, Lotusy oraz Astony Martiny, po Mitsubishi z Dalekiego Wschodu. Do tego dochodzi egzotyka w postaci takich marek jak Pagani czy radykalnych konstrukcji pokroju Ariela i Caterhama. Możemy jeździć zupełnie standardowymi hot hatchami, ale nie brakuje tzw. grand tourerów, prototypów Le Mans, bolidów, ani gokartów. Każdy znajdzie tu coś w swoim guście, chociaż przygodę z wyścigami warto zaczynać od wolniejszych opcji. Pierwszy przejazd po torze Renault Megane RS przypomni, że to nie zręcznościówka.
Ewentualnie polecam zacząć od starannie odwzorowanej włoskiej Monzy. Ze względu na niewielką liczbę zakrętów łatwo wprawiać się właśnie na tym klasycznym obiekcie. Dalej warto nastawić się na wyścigi na Lazurowym Wybrzeżu. Fikcyjny, prawie 20 kilometrowy (przy czym można wybrać krótsze wersje) tor uliczny, pozwolił twórcom popuścić wodze fantazji i zrealizować bardzo ładnie wyglądającą mapę. To jednak dopiero wierzchołek góry lodowej. Znakomita większość lokacji obejmuje miejsca dobrze znane fanom motorsportu. Najwięcej udało odtworzyć się tras z Wielkiej Brytanii: jest Brands Hatch, Donnington Park, Oulton Park oraz Silverstone. Nie brakuje miejsc z Niemiec, takich jak Hockenheim, a także mniej znany Oschersleben, zaś w finalnej wersji dołączy do nich jeszcze jeden. Jeśli będziemy chcieli się pościągać za oceanem, to mamy do dyspozycji Watkins Glen, jeżeli jednak wolimy akurat bliskowschodnie bogactwo, twórcy proponują Dubai Autodrome. Jak na betę, całkiem w porządku. Liczba tras cieszy, a projekt w momencie debiutu zaoferuje do tego naturalnie zestaw kolejnych, emocjonujących.
Zanim gracz pogna precyzyjnie ku mecie, ma możliwość dobrać porę dnia i pogodę wyścigu. Dostępny jest pełen zestaw opadów oraz zjawisk atmosferycznych: mżawka, deszcz, ulewa, burza, mgła, z regulowaną intensywnością plus opcją tworzenia różnych kombinacji. Większość pojeździ pewnie w pełnym słońcu, lecz miłośnik ekstremalnych wrażeń powinien wybrać deszczową noc z dużą mgłą. Skok ciśnienia gwarantowany. Tu ujawnia się też jedna z najmocniejszych stron gry, czyli grafika. Mimo dość wysokich wymagań sprzętowych, nawet na słabszym sprzęcie tytuł w ruchu prezentuje się znakomicie. Samochody wykonano z dużą dbałością o szczegóły. Realistycznie wyglądają deski rozdzielcze przy widoku z wnętrza kokpitu, bardzo ładne wypada otoczenie toru. Prawdziwą ucztą dla oczu jest jednak sunięcie przez ulewę. Jeśli ktoś oglądał relacje z wyścigu Formuły 1, w trakcie którego występowały opady, zapewne zapamiętał widok z kamery umieszczonej na bolidzie: spływające krople i chmury drobnych kropelek unoszące się spod dyfuzorów aut przeciwników. To wszystko jest.
Miłośnicy frywolnej jazdy niechaj się z góry negatywnie do Project CARS nie nastawiają. Przeglądając opcje widać, że Slightly Mad Studios celuje w dość szeroką publikę. Dla żółtodziobów jest cały zestaw ułatwiaczy. Możemy między innymi jeździć z systemem ABS i kontrolą trakcji, leniwcy dostają nawet asystenta hamowania oraz kierowania. Jeśli komuś zależy na doskonałym opanowaniu miejscówek to przydatne mogą być wskazówki, co do optymalnego toru jazdy. Z drugiej strony da się też uczynić grę znacznie bardziej realistyczną: włączyć zużycie paliwa oraz opon, a nawet występowanie usterek mechanicznych. Do tego dochodzi możliwość dogłębnej modyfikacji wozów. By zwalczyć podsterowność lub nadsterowność, wyregulujecie ciśnienie w oponach i pogrzebiecie przy hamulcach. Jeśli te ostatnie się przegrzewają, należy doprowadzić do nich więcej powietrza, tylko to znów kosztem aerodynamiki. Rzecz jasna efekty zmian zaobserwujemy na żywo po włączeniu trybu telemetrii.
Sama jazda sprawia wiele radości, jeżeli wiemy z jaką grą mamy do czynienia. Pomijając już kwestię ewentualnego, umyślnego zubażania rozgrywki pod siebie, tak to należy skupiać się na każdym aspekcie prowadzenia samochodu wyścigowego. Trzeba do perfekcji opanować zakręty, kiedy dohamować, kiedy przyspieszyć. Nauczyć się, w którym miejscu danego toru możemy bezpiecznie wyprzedzać. Jeśli szalony drift i ścinanie zakrętów to czyjaś pasja, Project CARS go zwyczajnie rozczaruje, chyba że się przekona do symulatorów. Nic nie zastąpi bowiem satysfakcji, jaką daje perfekcyjne okrążenie oraz wygrany wyścig. Do tego, choć sprawa wydaje się oczywista, każdy samochód prowadzi się wyczuwalnie inaczej. O ile model jazdy mocnych modeli hot hatch przypomina ten, jaki znamy z codziennego poruszania się po drogach, o tyle przesiadka do bolidu Formuły czy prototypu Le Mans dostarcza niecodziennych wrażeń.
Bez krytyki się niemniej na końcu nie obejdzie, gdyż twórcy mają trochę rzeczy do dopracowania. Na niektórych trasach wciąż występują nieciekawe przypadkowe błędy, ciągle trwają prace nad kartingiem i pit stopami. Budzą również pewne obawy obecne cięcia w temacie symulacji jazdy. Okrojono system zniszczeń, usunięto część flag, sztuczna inteligencja także do tego nie zawsze jeździ mądrze. Największy jednak problem jest w traktowaniu teraz przez twórców fanów gry, dzięki którym przecież ona powstaje. Z oficjalnego forum usuwani są ludzie często niezwykle zasłużeni dla społeczności, bo oto mieli odwagę w jakikolwiek sposób krytykować projekt i wytykać mu wpadki, zaś obietnice łatek z poprawkami ich nie satysfakcjonowały. Miejmy nadzieję, że do marca uda się to wszystko rozwiązać i dostaniemy grę, z której będą zadowoleni nie tylko tzw. simracerzy. Premiera przewidziana jest na 20 marca.