Projekt Loon: Rój balonów Google'a ma dostarczyć Internet wszystkim mieszkańcom planety
Google niszczyć miało już wiele tradycyjnych sfer naszejcywilizacji: skarżyły się branża reklamowa, papiernicza, wydawcyksiążek i gazet. Niektórzy oskarżaliGoogle nawet o zamiar zniszczenia brytyjskiej kultury. Czydo grona narzekających na wywrotowe wynalazki z Mountain Viewdołączy teraz przemysł kosmiczny? Jeden z najnowszych projektówfirmy może bowiem doprowadzić do wyeliminowania kosztownychsatelitów telekomunikacyjnych, przynosząc przy tym Internet wnajdalsze zakątki świataPomysł nie jest taki znowu nowy. Wysoki koszt wynoszeniasatelitów na orbitę sprawił, że rozwiązań alternatywnych szukasię od lat sześćdziesiątych zeszłego stulecia. Z jednej stronypróbuje się znaleźć coś, co zastąpiłoby klasyczne rakiety zsilnikami na paliwo chemiczne (np. wykorzystać działaelektromagnetyczne do wystrzelenia obiektów na orbitę), z drugiejstrony rozważasię wykorzystanie aerostatów wynoszonych do niższych warstwstratosfery, gdzie mogłyby funkcjonować jako połączone w siećstacjonarne platformy telekomunikacyjne. Jak do tej pory nikomu nieudało się jednak w praktyce zbudować takiego systemu, ale pomysłtrafił do sci-fi: w znakomitej cyberpunkowej powieści „Accelerando”Charlesa Strossa, to właśnie stratosferyczne balony zadająniszczący cios producentom satelitów. [img=googlebalon]Za budowę swojej sieci balonów wzięło się teraz Google. Wzeszłym tygodniu nad jeziorem Tekapo w Nowej Zelandii w powietrzeuniosły się pierwsze, wypełnione helem balony o średnicy 15metrów i wysokości 12 metrów, z gondolami wypełnionymi sprzętemkomputerowym i telekomunikacyjnym. To efekt 18 miesięcy pracprowadzonych w ramach ProjektuLoon, którego celem jest dostarczenie Internetu całej planecie.Kilka pierwszych balonów nad Nową Zelandią to oczywiście tylkoprototypy, służące testowaniu technologii, jednak jeśliprzedsięwzięcie się powiedzie, Google chce umieścić wstratosferze tysiące takich statków powietrznych. Unosząc się 20km nad powierzchnią morza, mają zmienić życie 4,8 mld ludzi,którzy do tej pory z Sieci nie mogli korzystać. Takie przynajmniejjest zdanie Google'a: moc Internetu jest prawdopodobnie jedną znajbardziej transformujących technologii naszych czasów –stwierdził Mike Cassidy, szef Projektu Loon.[yt=http://www.youtube.com/watch?v=mcw6j-QWGMo]Pierwszą osobą, która otrzymała połączenie z Siecią przezgoogle'owy balon, był rolnik z małego miasta Leestown, CharlesNimmo. Wraz z 50 ochotnikami zapisał się on do ściśle tajnegoprojektu, w którym długo nie było wiadomo o co chodzi. TechnicyGoogle'a zjawili się jedynie w ich domach, instalując na dachachodbiorniki wielkości piłki do koszykówki. Połączenie nie byłodługie, trwało około 15 minut, zanim niesiony wiatrem balonznalazł się poza zasięgiem naziemnej anteny. Mimo tego Nimmoprzyznał, że jest zadowolony – obecnie korzysta z satelitarnegoInternetu, płacąc nawet 1000 dolarów miesięcznie za dostęp.Balonowy dostęp do Internetu może zmniejszyć te koszty do poziomukilku dolarów miesięcznie.Oczywiście będzie to możliwe dopiero wówczas, gdywystarczająco wiele balonów znajdzie się w stratosferze i zostanąze sobą skomunikowane. Te zasilane energią słoneczną(zainstalowane ogniwa są w stanie dostarczyć 100 W mocy) aerostatykorzystać mają z rozmieszczonych co 100 km naziemnych stacjinadawczych, i są w stanie dostarczyć sygnał na obszar opowierzchni 1250 km kw, bez względu na rzeźbę terenu. Komunikacjaodbywa się w nieregulowanym paśmieISM, dzięki czemu znikają problemy z miejscowymi regulatoramitelekomunikacyjnymiW kolejnej fazie testów Google zamierza uaktywnić około 300balonów, które utworzą pierścień na 40 równoleżniku,przechodzącym przez Nową Zelandię, Australię, Chile, Urugwaj,Paragwaj i Argentynę. Nie wiadomo, ile przyjdzie nam poczekać nagoogle'owe balony nad Polską.
17.06.2013 11:20