Radeon R9 285 – kolejna odsłona karty graficznej w cenie do 1000 zł
08.09.2014 | aktual.: 09.09.2014 15:15
Po dość długim okresie stagnacji na rynku kart graficznych AMD postanowiło rozpocząć jesienną ofensywę. Wraz z początkiem roku szkolnego miała miejsce premiera karty graficznej Radeon R9 285. W założeniach karta ma zastąpić model R9 280 i jeszcze bardziej pogrążyć konkurencyjnego GeForce GTX 760. AMD zapowiada jeszcze lepszą wydajność, mniejszy pobór prądu, wsparcie dla DX12 i to wszystko w cenie nie przekraczającej 1000 zł. Czy to się uda? Na to i jeszcze inne pytania, które Was nurtują odpowiemy w poniższej recenzji.
Technikalia
Radeon R9 285 wywodzi się bezpośrednio z Radeona HD 7950, czyli karty, która swoją premierę miała prawie trzy lata temu (styczeń 2012). Nowy Radeon bazuje na rdzeniu Tonga Pro, który zastąpił znany z poprzednich modeli kart układ Tahiti Pro. Zmiana nazwy nie pociąga za sobą przełomowych zmian w architekturze. Właściwie producent informuje o wsparciu dla technologii TrueAudio, XDMA CrossFire i FreeSync, których pozbawione były karty Radeon HD 7950 i R9 280. Kosmetyczne zmiany zaszły w samym silniku graficznym co powinno się przełożyć na lepszą wydajność. Mowa tu o wydajniejszych teselatorach i nowych instrukcjach GPGPU. Sam układ Tonga Pro został wykonany w procesie technologicznym 28 nm. Znalazły się w nim 1792 procesory strumieniowe, 32 jednostki rasterujące (ROP) i 112 jednostek teksturujących. W modelu R9 285 zastosowano 2 GB pamięci, z węższą niż w R9 280 szyną danych, tj. 256 bitów. Przełożyło się to na mniejszą przepustowość pamięci, wynoszącą 176 GB/s. Podane dane odpowiadają referencyjnym kartom. Na rynek jednak w przypadku najnowszego dziecka AMD trafią karty zmodyfikowane przez partnerów, które będą mogły się pochwalić nieco lepszymi parametrami.
Do testów otrzymaliśmy kartę ASUS R9 285 DirectCU II Strix 2 GB. Już w momencie rozpakowywania, karta zrobiła ogromne wrażenie za sprawą autorskiego systemu chłodzenia. Bardzo ciekawym zabiegiem jest możliwość wyłączenia wiatraków podczas mało wymagających obciążeń. Wtedy mamy do czynienia z pasywnych chłodzeniem a temperatury utrzymują się na przyzwoitym poziomie. Rdzeń karty został podkręcony już na etapie produkcji i w tym modelu jest taktowany zegarem 954 MHz. Pamięci pracują z efektywnym zegarem 5,5 GHz. Karta jest dość długa (27 cm), jednak włożenie jej do komputera nie powinno sprawiać większych problemów. Do porównania wybraliśmy model już schodzący ze sceny MSI Radeon R9 280 Gaming 3G, bezpośredniego konkurenta ze stajni „zielonych”, Gigabyte GTX760 Windforce oraz całkiem ciekawą konstrukcję z nieco niższej półki cenowej Gigabyte GTX750Ti Windforce.
Specyfikacja platformy testowej
- Procesor: Intel Core i5 3.5 GHz
- Płyta główna: ASUS Maximus VII GENE ROG
- Pamięć: 16 GB RAM Kingston HX321C11SRK2/16
- Dysk: Transcend SSD370 256GB (TS256GSSD370)
- Zasilacz: OCZ 600SXS2
- System operacyjny: Windows 8.1
Karty oparte na układzie Radeon pracowały na sterownikach Catalyst 14.7 Beta, natomiast karty na układach Nvidii na sterownikach ForceWare 340.42 WHQL. Do testów użyliśmy następujących programów: 3DMark, Unigine Heaven i Valley, Cinebench 11.5. W 3DMarku wybraliśmy test Fire Strike w rozdzielczości 1920x1080 px. Aplikacje Unigine pracowały w rozdzielczości 1920x1080 px z ustawioną teselacją na poziomie ekstremalnym. W Cinebench 11.5 sprawdzaliśmy wydajność w OpenGL.
W trzech na czterech testach syntetycznych prowadzenie objął Radeon R9 285 przed swoim ustępującym poprzednikiem. Jedynie w Unigine Valley na prowadzenie wyszedł GeForce GTX 760.
[break]A oto lista gier w jakich przyszło się zmierzyć kartom: Battlefield 4, Civilization 5, Grid Autosport, Sleeping Dogs, Metro 2033 oraz Tomb Raider. Wszystkie gry były uruchamiane w maksymalnych dostępnych ustawieniach (jakość ULTRA, 4xSSAA, 16xAF), w rozdzielczości 1920x1080.
W większości gier jak widać duet Radeonów jest wyjątkowo zgodny i właściwie pokazuje zbliżoną liczbę klatek w każdym tytule. Dziwi jedynie słabszy wynik w najnowszej odsłonie GRID Autosport. Możliwe, że silnik gry po prostu Radeonów nie lubi :).
Pobór prądu, temperatury, kultura pracy
AMD w nowej odsłonie karty obiecywało obniżenie poboru prądu. Wiadomo nie od dziś, że właśnie na tym polu karty AMD przegrywały z rozwiązaniami Nvidii. Zmierzyliśmy pobór prądu w dwóch stanach, tj. w trybie pracy pulpitu z uruchomioną przeglądarką oraz przy maksymalnym obciążeniu. Na wykresie podany pobór prądu przez całą platformę testową, więc wyniki te w innej konfiguracji mogą być inne.
Jak widać jest nieco lepiej niż u starszego brata, jednak do GeForce GTX760 jeszcze trochę brakuje.A jak wyglądają kwestie temperatury? Jest dobrze a nawet bardzo dobrze: w spoczynku 30 stopni a przy obciążeniu 74. Oczywiście na tak niskie temperatury wpłynął bardzo dobry system chłodzenia Asusa. Olbrzymi radiator i dwa wielkie wentylatory swoje robią. Zresztą konkurencja w postaci Windforce Gigabyte też źle nie wypada. Widać AMD wzięło sobie lekcję do serca, jeszcze niedawno przecież wypuszczało na rynek karty referencyjne z ich nie najlepszym chodzeniem.
Warto jeszcze wspomnieć o głośności pracy kart, a właściwie o braku jakichkolwiek odgłosów. Karta Asusa nawet pod bardzo dużym obciążeniem była praktycznie niesłyszalna. Według programu monitorującego wentylatory rozkręcały się ledwo do 40 procent swoich możliwości. Najfajniejsze było jednak to, że przy niskim obciążeniu wentylatory automatycznie się wyłączały i mieliśmy do czynienia z chłodzeniem pasywnym. Pozostałe karty też były ciche, jednak tak pozytywnych wrażeń po sobie nie zostawiły.
Podsumowanie
Nowa karta jest dokładnie tym czym miała być od początku. Nie można mówić tu o rewolucji. Mamy kartę ze średniej półki, która jeszcze lepiej wypada na tle swojej bezpośredniej konkurencji jaką jest GeForce GTX760 Nvidii. Czekamy teraz na ruch zielonego giganta. Wydaje się, że najłatwiej będzie obniżyć nieco cenę GTX760, wszak od premiery tego układu jakichś specjalnych przecen na nim nie było. Za to AMD w tej chwili bryluje. Pokazało, że z kilkuletniego układu da się jeszcze coś wykrzesać. Dodatkowo, da się w karcie z tej półki cenowej zaimplementować rozwiązania, które były dostępne dotychczas tylko w topowych Radeonach R9 290 (TrueAudio, a zwłaszcza przyszłościowe FreeSync), i to wszystko w cenie dokładnie takiej jak wcześniej miał Radeon R9 280, czyli 249 USD. Cena dolarowa jest bardzo atrakcyjna, niestety w naszym kraju już tak dobrze nie jest. Za sprawą obecnego kursu dolara trzeba się przygotować na wydatek znacznie przewyższający 1000 PLN. Jest to trochę więcej niż za karty na układach GeForce GTX760, które kosztują w okolicach 900 PLN. Nie zapominajmy jednak o wartości dodanej, jaką jest program Nie spoczywaj na laurach, gdzie przy zakupie w wybranym sklepie możemy liczyć na kilka bardzo ciekawych gier całkowicie za darmo.