Orange i SMS‑y MT — załóż sobie blokadę!
Poniższy tekst jest przestrogą dla klientów posiadających usługi Internetu mobilnego, nie tylko w sieci Orange, ale ogólnie. Przedstawia moją batalię, akurat z Orange, którą udało mi się wygrać.
Zacznę od tego, że problem ten może dotyczyć jedynie ograniczonej liczby osób, a mianowicie tych, które mają Internet mobilny podłączony w specyficzny sposób: karta SIM w modemie, który jest podłączony do routera. Takie podłączenie praktycznie uniemożliwia podgląd SMS‑ów, chyba, że router na to pozwala i usługa ta jest w nim włączona (domyślnie powinna być wyłączona).
Cała sprawa zaczęła się, gdy 16 stycznia otrzymałem fakturę od Orange, na której widniała dodatkowa pozycja. Zawsze otrzymuję fakturę, na której jest pozycja usługi internetowe w kwocie 29,95zł, tym razem oprócz tego pojawiła się pozycja usługi telekomunikacyjne w kwocie 44,28zł — co od razu wzbudziło moje podejrzenia. Oczywiście po chwili analizy nie mogłem rozszyfrować co to za opłata i zadzwoniłem do Orange przekonany, że to jakiś błąd i sprawa się szybko wyjaśni. Podczas rozmowy telefonicznej dowiedziałem się, że jest to opłata za SMS‑y premium, tak zwane SMS‑y MT. Bardzo mnie to zdziwiło i zacząłem dociekać jak to możliwe? Pani wyjaśniła, że czasem są strony, które po kliknięciu na jakiś link powodują aktywację takich usług itp., że mogę złożyć reklamację i dodatkowo mogę sobie założyć blokadę na płatne wiadomości wychodzące i przychodzące na tym numerze. Oczywiście blokadę założyłem natychmiast — z dodatkową pretensją, dlaczego nikt mnie wcześniej nie poinformował, że takową blokadę można założyć? Pani reklamację przyjęła i kazała czekać na odpowiedź. Odpowiedź przyszła dość szybko, bo następnego dnia:
Wynika z niej, że wszystko jest prawidłowo naliczone i reklamacja nie została uznana. Myślałem, że ich rozszarpię — jak to nie została uznana? Przecież ja nie aktywowałem żadnej usługi, nawet nie znałem numeru telefonu przypisanego do tej karty SIM, nawet nie mogłem odbierać, ani wysyłać SMS‑ów przez tą kartę SIM, a tym bardziej aktywować usług. Byłem wściekły na ich odpowiedź, więc zadzwoniłem celem uzyskania większej ilości informacji, co, jak i gdzie? Pani była bardzo miła i przedstawiła mi sprawę, podając linki do strony i regulaminu, które rzekomo posłużyły mi do aktywacji usługi premium. Zacząłem sprawdzać te strony, pytać Żony, czy nie wchodziła (adres sugerował babskie wybryki :‑P), ale nie, twierdziła, że nie wchodziła. Sprawdziłem historię w przeglądarce, na laptopie moim, na Jej, na komórkach — NIC. Pomyślałem, że wpadam w paranoję, przecież nawet jakby wchodziła to i tak nie zna numeru telefonu, a tym bardziej by nie mogła potwierdzić aktywacji takiej usługi. Sprawdziłem w aplikacji Mój Orange czy aby na pewno to wszystko prawda i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem to:
Dlatego napisałem odpowiedź do Orange:
Czekałem cierpliwie na ich ruch i w końcu się doczekałem:
Jak widać bardzo pomogło mi to, że jestem klientem biznesowym o statusie Złotego Klienta — chociaż mam nadzieję, że się mylę i Orange naprawdę dba o klientów. W odpowiedzi na ich mail odpisałem:
Cała sprawa zakończyła się dla mnie szczęśliwie, ale w sumie to nie powinien być koniec sprawy. Gdyby odpisali mi odpowiedzią negatywną, to byłbym zmuszony udowadniać swoją rację chyba przed sądem lub odpuścić i zapłacić fakturę. Oczywiście przed sądem to nie Orange byłby stroną, tylko ta firma, która przesyłała mi SMS‑y. Od Orange jedynie chciałbym uzyskać tego SMS‑a, którym rzekomo aktywowałem usługę. Nie jestem w stanie prześledzić historii SMS‑ów, gdyż na stronie Orange muszę potwierdzić wejście do tej zakładki kodem, wysłanym na ten numer (wiadomości tej nie mogę odczytać, a nie chce mi się specjalnie podłączać modemu do komputera i instalować aplikacji dostępowej od Orange — tym bardziej teraz, gdy sprawa jest dla mnie zamknięta).
Podsumowując:
Zawsze, ale to zawsze należy od razu włączyć blokadę wiadomości premium w swojej usłudze Internetu mobilnego (chyba, że ktoś świadomie ich potrzebuje i godzi się na to). Ciekawi mnie tylko jedno, kto i jak aktywował mi tą usługę, bądź jak sprytnie musiała być spreparowana strona, żeby aktywować to bez mojej wiedzy i zgody?