Richard Stallman ostrzega przed malware, na które nie znajdziecie antywirusów
Obawiacie się złośliwego oprogramowania? I bardzo słusznie –czai się wszędzie, a dostępne na rynku antywirusy nic mu nie mogązrobić, są bowiem same od niego uzależnione. Zaraz, zaraz, o czymw ogóle mówimy? O systemach operacyjnych. Słynny guru wolnegooprogramowania Richard Stallman wyjaśnił to w dosadnych słowach nałamach brytyjskiego Guardiana.
25.05.2015 | aktual.: 25.05.2015 22:54
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Najgorszym przykładem złośliwego oprogramowania jest oczywiścieWindows, tłumaczyniewtajemniczonym czytelnikom brytyjskiej gazety ten komputerowygeniusz. System Microsoftu podsłuchuje użytkowników, zniewala ich,a na urządzeniach mobilnych, cenzuruje aplikacje. Jest w nim takżena stałe wbudowana furtka, za pomocą której Microsoft możezdalnie wprowadzić zmiany w oprogramowaniu. Co gorsze, Microsoftwcale nie spieszy się z łataniem luk w Windows. Wpierw udostępniaje NSA – twierdzi Stallman.
Co więc zrobić ma zwykły Brytyjczyk? Kupić Maka? Ależ skądże.OS X podsłuchuje użytkowników i ich zniewala. iOS podsłuchuje,zniewala, cenzuruje aplikacje i oczywiście ma wbudowaną furtkę dowiadomych celów. To może Android jest bezpieczny? Nie ma mowy,nawet w systemie Google'a znajdziemy złośliwe zamkniętekomponenty, pozwalające na zdalne, przymusowe zainstalowanie iodinstalowanie dowolnej aplikacji.
Do tego dochodzą miriady mobilnych aplikacji, zajmujących sięgłównie szpiegowaniem użytkowników. Dziś nie można ufać nawetlatarce w smartfonie czy skanerowi kodów QR, a co dopiero aplikacjomserwisów streamingowych, które nie tylko zniewalają, nie dającnam zapisać oglądanych treści, ale też zmuszają nas doujawnienia swojej tożsamości i upodobań.
Ucieczka od komputerów czy smartfonów niewiele pomoże. Stallmanprzypomina nam o podsłuchujących nas telewizorach czy dziecięcychzabawkach, o samochodach, których firmware uniemożliwia ich naprawębez zgody producenta i które donoszą firmom ubezpieczeniowym onaszych podróżach. Przypomina też nam o czytnikach e-booków,które nie pozwalają pożyczyć przyjacielowi książki dopoczytania, a nawet pozwalają cyfrowej księgarni zdalnie skasowaćnam książkę.
Nie załamujmy jednak rąk, sytuacja nie jest beznadziejna.Richard Stallman nas uratuje, oczywiście jeśli razem z nim weźmiemysię do pracy. Działać mamy na trzech płaszczyznach:indywidualnej, poprzez odrzucenie własnościowego oprogramowania iusług internetowych, które nas śledzą, grupowej, łącząc siływ tworzeniu wolnego oprogramowania i usług internetowych, które niebędą nas śledzić, oraz demokratycznej, starając się o zmiany wprawie, które uczynią złośliwe oprogramowanie nielegalnym.
Gdy to już osiągniemy, będziemy mogli zasiąść przed Emacsemuruchomionym w terminalu systemu GNU/Hurd uruchomionym na całkiemwolnej płytce deweloperskiej z procesorem MIPS i dla rozrywkipoprogramować trochę w języku Common Lisp, ciesząc się bezkresnąwolnością tego aktu.