Rynek szczeka, a karawana HP jedzie dalej (i wygodniej)
Giełda pozostaje dla mnie zagadką i nic nie zapowiada, żeby miało się to zmienić. Spadki kursu akcji Nintendo po zaprezentowaniu światu zarówno 3DS jak i Wii U były odwrotnie proporcjonalne do reakcji branży na wprowadzone innowacje. I choć wszystko wskazuje na to, że w przypadku 3DS rynek nie pomylił się zbytnio, odczuliśmy w zeszłym tygodniu przykład absurdalnej reakcji giełdy na, siłą rzeczy, pozytywne informacje: HP pozbyło się zbędnego balastu.
22.08.2011 | aktual.: 12.09.2011 17:14
Mimo iż Hewlett-Packard do 2010 roku pozostawał największym producentem komputerów PC, firma znajduje się w świadomości mas głównie dzięki urządzeniom peryferyjnym przeznaczonym do użytku biurowego i domowego, głównie drukarkom. I nie powinno wobec tego dziwić, że to właśnie ten biznes – w przeciwieństwie do działu PC – drukuje pieniądze dla HP.
Blisko dwudziestosiedmioprocentowy spadek wartości akcji HP w obliczu ogłoszonej niedawno śmierci WebOS (o, pardon, nie śmierci, a zawieszenia życia do czasu ustalenia przydatności do spożycia) jest przykładem absurdalnej reakcji rynku na pozytywne zmiany. Hewlett-Packard wraz z przejęciem Autonomy zamierza zająć się na poważnie oprogramowaniem i usługami, dwoma naprawdę rentownymi zajęciami w ramach horyzontów roztaczanych przez nowoczesne technologie.
Przykładów na dowód tej tezy można mnożyć. Postępująca komputeryzacja urzędów związana jest przecież z rozwojem oprogramowania. Nie bez przyczyny informacja o wdrożeniu LibreOffice w duńskich szpitalach tak bardzo elektryzuje. Nie dyskutujemy o sprzęcie – tym, czy będą nowe, potężne komputery, czy też dostęp przez cienkiego klienta. Sprzęt nie interesuje nikogo, oprogramowanie – każdego. Kto sprzedaje najwięcej książek? Amazon, który dzięki swojej platformie sklepowej (to też oprogramowanie!) wypiera fizyczne sklepy, a obecnie także stara się nas przekonać, że cyfrowa rewolucja książkowa jest faktem i ma nas przetransformować w nowe „pokolenie cyfrowe”. I tak, ja też uważam, że ten termin brzmi śmiesznie.
Oprogramowanie steruje naszymi samochodami, zarządzają logistyką osiedlowej Biedronki, a nowoczesne odrzutowce nie są w stanie osiągać szczytowych prędkości bez oprogramowania (kolejne generacje samolotów wykorzystujące kontrolowaną niestabilność aerodynamiczną prawdopodobnie nie będą w ogóle w stanie unieść się bez złożonego oprogramowania). I choć dominacja oprogramowania jest tak wyraźna, rynek zdaje się ignorować ją: przedsiębiorstwa związane z technologiami i oprogramowaniem – szczególnie jeśli mówimy o internetowych usługach – nie znajdują tak wielkiego zainteresowania, jak powinny. Część analityków zwiastuje kolejną bańkę internetową, mimo iż wiele z internetowych firm prowadzi stabilny, samowystarczalny biznes (Google, Facebook, LinkedIn).
Tymczasem HP zrobiło to, co powinno. Usługi, rozwiązania klasy enterprise oraz dział odpowiedzialny za drukarki generowały 15 do 17 dolarów dochodu na każde sto dolarów przychodu, tymczasem Personal Systems Group – dział odpowiedzialny za produkcję komputerów PC i porażkę TouchPada – niespełna pięć dolarów. I różnice te pogłębiały się: zwrot z inwestycji w dziale PSG spadał z roku na rok. Rozpaczliwy obraz PSG pogłębiają analizy mówiące, że Acer wyprzedzi HP w tym roku. Analizy stworzone jeszcze przed pojawieniem się ostatnich rewelacji.
W związku ze zmianami w HP internetowe gromy posypały się także na Léo Apothekera, CEO firmy. Ponownie jestem zdania, że jest to krytyka niesłuszna. Opiera się ona na dwóch glinianych nogach. Pierwszej, że uśmiercenie Palma i jego spuścizny dowodzi o złym zarządzaniu firmą. Drugi, że deweloperzy, którzy zainwestowali w webOS, zostali zostawieni na lodzie.
Pierwsza być może byłaby stabilna, gdyby to Apotheker zadecydował o kupieniu Palma. Tymczasem to poprzedni CEO Mark Hurd podjął decyzję o tej inwestycji. Warto pamiętać, że rozstał się on z HP w atmosferze skandalu związanego z podejrzeniem o molestowanie seksualne oraz (co ważniejsze) niekorzystnymi dla firmy praktykami biznesowymi. Krótko po objęciu stanowiska Hurd zwolnił 10% pracowników i przyciął o 5 do 20% pensje pracownicze (włącznie ze swoją, którą jednak szybko zrekompensowano sowitą premią).
Druga noga jest bliska utrzymania teorii w pionie, bo faktycznie tworzący dla webOS deweloperzy (wszyscy trzej) zostali zostawieni sami sobie. Enyo, obowiązujący na webOS framework pozwalający na tworzenie aplikacji, jest w rękach HP i choć przenośny, jest ściśle powiązany z TouchPadem i chęcią firmy do jego dalszego rozwijania. Innymi słowy: czas i pieniądze poświęcone na naukę tego rozwiązania i zbudowanie przy jego pomocy oprogramowania mogą okazać się bezpowrotnie stracone.
No, byłyby, gdybyśmy mieli pewność, że firma z Palo Alto zamierza zamknąć stworzony przez siebie kod w bunkrze i chronić go jak skarbu. A niestety póki co Hewlett-Packard nie wyraził klarownego planu dla przyszłości webOS. Zarzekają się, że projektu nie uśmiercają i szukają dla niego alternatywnych zastosowań, ale zapytajmy wprost: gdzie HP miałoby użyć systemu stworzonego z myślą o tabletach? W kombajnach biurowych drukujących, skanujących i robiących kawę? Być może, ale one już istnieją, działają i mają się dobrze. Ideologiczna wymiana oprogramowania niespecjalnie mieści się w ramach sensownego planu dla webOS. Licencjonowanie jak opcja dla webOS? Może, czas pokaże. Dlatego jestem zdania, że najlepsze co można w obecnej sytuacji zrobić, to uwolnić całość projektu. Słyszałem, że Apache Software Foundation chętnie przyjmuje nieudane projekty pod swoje skrzydła.
Pozostaje jeszcze kwestia związana z kupnem Autonomy. Firma ta specjalizuje się w tworzeniu rozwiązań (oprogramowania i usług) z dziedziny zarządzania wiedzą i dostępu do danych w zastosowaniach biznesowych. To prężnie działająca gałąź przemysłu, której liderem jest niemiecki SAP AG. W przeszłości CEO tej firmy był nie kto inny jak Léo Apotheker. Zakup Autonomy zdaje się jasno dyktować kierunek, jaki obrało sobie HP pod jego wodzą. I jest to kierunek właściwy zważywszy na doskonałą kondycję rynku rozwiązań BI, CRM, ERP czy PLM.
Pozostaje tylko odpowiedź na pytanie co Hewlett-Packard zrobi z PSG? Firma bada dostępne opcje i zasadniczo mówi się o dwóch rozwiązaniach. Pierwsze, to stworzenie niezależnej firmy. Biorąc jednak pod uwagę spadającą rentowność PSG w murach HP, ciężko oczekiwać, że niezależny podmiot pozbawiony bliskich więzi z gigantem urządzeń peryferyjnych poradzi sobie znacznie lepiej. Alternatywą jest zakup PSG przez innego obecnego na rynku producenta komputerów PC. Tu lista jest wbrew pozorom stosunkowo krótka, bo mało kto dysponuje odpowiednią gotówką. Na czoło wysuwa się koreański Samsung, którego najbardziej obawiają się Tajwańscy producenci (Acer, Asus, MSI,…). Jakie decyzje o przyszłości PSG zostaną podjęte, dowiemy się pewnie dopiero za kilka do kilkunastu miesięcy – taka jest niestety bezwładność korporacji, kiedy w grę wchodzi podjęcie istotnych, strategicznych decyzji. Oby nastąpiło to wcześniej niż później, bo konsumenci mogą zacząć odsuwać się od komputerów budowanych przez HP w związku z niepewną przyszłością marki.
W świetle zmian, jakie zaszły w HP zachodzę w głowę jak to możliwe, że rynek reaguje tak negatywnie. Jeśli brak spójnego planu dla PSG i webOS jest przyczyną spadku cen akcji o przeszło 1/4, to ktoś w firmie popełnił karygodny błąd informując świat o zmianach bez wyraźnego zakomunikowania planów na przyszłość. Ale wolę wierzyć, że to niczym nieuzasadniony lęk przed nieznanym, który niebawem ustąpi miejsca optymizmowi. Bo HP (choć wciąż sprzedaje najdroższy na świecie płyn – tusz do drukarek) przeistacza się na naszych oczach w nową, lepszą firmę.