Specjalista ds. teleinformatycznych — podsumowanie miesiąca praktyki cz.51
A jednak mnie nie zwolnią i podobno jakaś podwyżka się szykuje:) Nie jest więc źle:) Przez cały październik miałem na praktyce ucznia lokalnego technikum Informatycznego. Po ostatnich orłach, o których wspomniałem jakiś czas temu miałem mieszane uczucia co do tego czy w ogóle brać kolejnego człowieczka, który może się okazać, no powiedzmy nie taki jak oczekiwałem. Ostatecznie zgodziłem się na jednego (proszono abym znów wziął dwóch - odmówiłem) i tym razem jestem mocno zaskoczony, ale w tym dobrym kierunku. No, ale może od początku.
Miłe złego początki
Już pierwszego dnia okazało się, że młody nie ma badań lekarskich i przeszkolenia BHP. Przeszkolenie BHP, betka, przeszedł u nas i załatwione, co do badań (pomimo, ze mamy swoją przychodnię) to tu problem był większy. Powiedziałem młodemu, że zacznie praktykę jak sam sobie załatwi to zaświadczenie. O dziwo po 4 godzinach papier miał już na ręku. Pomyślałem, że jednak będą z niego ludzie. Na początek oczywiście standardowo - do złożenia komputer, tym razem z uszkodzoną płytą główną. Młody połapał się po jakieś pół godzinie, że płyta jest uwalona. Egzamin początkowy zaliczony bezbłędnie.
Dwa pierwsze tygodnie czyli zaczynamy
No to teraz coś trudniejszego. Robienie wykresów, wyliczanie średnich, odchyleń standardowych, wypisywanie min i max pozycji (i jeszcze kilka pierdół), na podstawie wyników podawanych przez pielęgniarkę. Dałem mu na to 2 dni, a on to zrobił w 2 godziny, w dodatku w Libre Office, z którego jak sam stwierdził nigdy prędzej nie korzystał. Plus (drugi zresztą w pierwszym tygodniu) dla młodego:). Do końca pierwszego tygodnia zdiagnozował kilka usterek w kompach i zainstalował kilka Windowsów (tak wiem złośliwy jestem). W drugim tygodniu dostał zadanie rozszyfrowania hasła w starym dosowym programie. Niestety po kilku dniach poległ. Nie potrafił tego zrobić. Ja zresztą też nie potrafię:). Ok pomyślałem, że przesadziłem trochę z tym zadaniem. Oczywiście w dalszym ciągu pomagał nam (mam jeszcze stażystę, ale o nim kiedy indziej) w codziennych obowiązkach. Tak minęły młodemu 2 tygodnie
Dwa ostatnie tygodnie - to już koniec?
Na początku 3 tygodnia dostał kolejne niewdzięczne zadanie, a mianowicie stworzenie prostego arkusza kalkulacyjnego, w którym trzeba wprowadzić kilka danych. Problem polegał na tym, ze na każdy dzień tygodnia (do końca roku) potrzebny jest osobny arkusz dla każdego oddziału, czyli potrzeba jakieś 500 arkuszy różniących się tylko datą i nazwą oddziału. kazałem mu to zrobić ręcznie. od razu zapytał czy może sobie proces zautomatyzować. No i zarobił kolejnego plusa. 500 arkuszy powstało w 2 dni. Zaskoczył mnie chłopaczek totalnie.
Ostatnim zadaniem było stworzenie arkusza do grafików, gdzie na podstawie wprowadzonych skrótów zmian, jakie ma dana pielęgniarka arkusz miał liczyć ilość przepracowanych godzin. Siedział biedaczek chyba ze dwa, trzy dni. Wykonał zadanie prawidłowo, a efekt był nawet lepszy niż się spodziewałem. Oczywiście w ciągu tych dwóch tygodni dostał kila mniejszych zadań jak składanie czy rozbieranie uszkodzonych komputerów. Z każdego zadania wywiązał się znakomicie. Chyba za praktykę dostanie celujący, którego jeszcze nigdy nie wystawiłem).
Wszystko co dobre szybko się kończy
Moje zdanie o młodych adeptach sztuki informatycznej zmieniło się diametralnie. Ostatnio miałem dwóch leserów, a tym razem trafił mi się człowiek z pasją. Żałuje, ze jego praktyka się skończyła bo pewnie znalazłbym dla niego jeszcze kilka poważniejszych zadań do wykonania, zwłaszcza, że do każdego zadania podchodził z należyta uwagą i zaangażowaniem. Na koniec pozostaje tylko podrzucić spis treści i na dziś chyba wystarczy.