Stary wiarus i może – HP EliteBook 8530p
11.01.2015 19:23
I ujrzałem poczet królów na mym biurku, pogromców Krzyżaków i reformatorów.
Tak w największym skrócie można opisać, w jaki sposób stanąłem przed zadaniem zastąpienia starego laptopa nowym. Z początku miałem tylko doradzić w zakupie sprzętu. Skończyło się na tym, że własny zamieniłem na godziwą ilość biletów NBP. Powstały dwa dylematy. Pierwszy: dołożyć, zużyć wszystko czy może zatrzymać choć jednego pogromcę spod Grunwaldu w kieszeni? Drugi: czego potrzebuję i co kupić? Wyszło na to, że mam potrzebę na sprzęt, jak to się mówi "do internetu i filmów". Jako, że przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka, postanowiłem zaopatrzyć się w młodszego brata dotychczasowego "rumaka" (HP Compaq 8510p), którego jak Judasz, zdradziłem za garść srebrników.
Dawno, dawno temu...
EliteBook to linia laptopów dla wymagających użytkowników, która miała premierę w drugiej połowie 2008 roku. Jest podrasowaną syntezą wcześniejszych serii laptopów oznaczanych lierami "w" (workstation) i "p" (professional), konkurentów IBM/Lenovo ThinkPad i Dell Latitude. Zresztą oznaczenie literowe pozostawiono w późniejszych modelach. To właśnie seria "xx30" zapoczątkowała linię EliteBooków. Jednocześnie była ewolucyjnym końcem platformy Core 2, oferując najmocniejsze komponenty do jej obsługi. O co chodzi w tych literkach? Stosując motoryzacyjne porównanie, to modele oznaczane literą "p" to takie Mercedesy klasy E, a wersje "w" są z kolei Mercedesami klasy S. Czyli krótko rzecz ujmując: jakość w obu przypadkach. Dzisiaj, blisko 7 lat po premierze, parametry mogą nie robić większego wrażenia, ale wykonanie i wygląd wciąż zasługują na uznanie. Teraźniejsze konstrukcje, choć cieńsze i lżejsze, to nie budzą u mnie zaufania, jeśli chodzi o trwałość. Wszystkie te ultrabooki, tablety, sprytfony i inne żyletkopodobne wynalazki. Za kilka lat podczas Wigilli ktoś przez pomyłkę przełamie się nowym modelem telefonu w kolorze białym. Takie to będzie cienkie.
Przez unitarkę do formacji elitarnej
Marketingowcy uwielbiają nadawać wymyślne nazwy różnym (niekoniecznie nowatorskim) rozwiązaniom. Tutaj mamy cuda, które nazwali HP DuraCase, "HP DuraFinish i HP 3D DriveGuard. Cóż to właściwie oznacza? "Lotnicze" wykończenie i całą litanię testów odpornościowych (m.in. wojskowe MIL‑STD-810): anodowane aluminium, metalowy szkielet konstrukcji, uszczelnienia ekranu, obciążanie półtonową oponą, zrzucanie na twardą powierzchnię (w każdej możliwej pozycji), nagłe zmiany temperatur i wilgotności, badanie odporności na wibracje i zapylenie. Możnaby rzec, że Święta Inkwizycja nie zrobiłaby tego lepiej. Więc jeśli w pociągu/samolocie/autobusie pasażer obok okazałby się "horyzontalnie wymagającym" osobnikiem z Kentucky, który przypadkiem usiądzie wam na takiego laptopa, to bez obaw, sprzęt wytrzyma tę próbę. Co więcej, nawet jeśli podczas podróży solidnie zatrzęsie i część galonowego kubeczka spadnie na klawiaturę, to nie ma powodów do zmartwień. Jest ona odporna na zachlapanie.
Poniżej zamieszczam filmik pokazujący tortury na młodszym bracie (HP 8460p, który wygląda na bardziej kruchego): [yt=http://youtu.be/uJPfPW0xTIQ] Jak widać nasz smukły i energiczny odwrotnie prezenter dał radę. Ciekaw jestem, czy pozostali konkurenci przetrwaliby do ósmej sekundy filmiku. Zwracam uwagę na ostatnie zdanie. Laptop nie przeżył katusz, ale dysk twardy jako komponent przetrwał. To o tyle istotna informacja, że najważniejsze są właśnie dane a nie sam sprzęt. W przypadku modeli ekonomicznych jednym z pierwszych podzespołów niezdatnych do użycia po upadku, są właśnie twarde dyski.
Rynsztunek, czyli niezbędnik i pasoszelki
Wiemy zatem, że wiarus jest twardy i zaprawiony w bojach. Jednak to nie wszystko. EliteBook posiada też kilka ciekawych rozwiązań i dodatków. Jest oczywiście czytnik linii papilarnych, kamerka internetowa, cała litania urządzeń i portów służących do komunikacji, PointStick (manipulator punktowy, rozwiązanie znane, np.: z serii IBM/Lenovo ThikPad), panel górny ma obsługę dotykową (jednak mało to wygodne, a diody za mocno dają po oczach), automatyczna regulacja podświetlenia matrycy (czujnik oświetlenia, który można wyłączyć) oraz trzy przyciski do płytki dotykowej (jak i manipulatora punktowego). Dobry żołnierz wie, jak dbać o higienę. Łatwość czyszczenia laptopa i ewentualnych modernizacji to istotna kwestia. W przypadku HP 8530p dostęp do układu chłodzenia wymaga odkręcenia dwóch śrubek i odciągnięcia czterech zaczepów klawiatury. W kwadrans możemy zrobić coś, co często w innym przypadku zajmuje parę godzin i wymaga rozebrania połowy laptopa na części. Charakterystyczną cechą laptopów służących do pracy (skrojonych dla profesjonalistów), jest możliwość podłączenia ich do stacji bazowej (nazywanej czasem duplikatorem portów). Nie jest niezbędna, ale rozszersza ona funkcjonalność komputera: dodatkowe gniazda USB, port szeregowy i równoległy, DVI itd. Polepsza też ergonomię pracy i wpływa korzystnie na pracę układu chłodzenia. Przydatne ustrojstwo i lepiej je mieć, niż potem go szukać. Sprawa o tyle prosta, że zazwyczaj tego typu używane laptopy są oferowane w komplecie z nimi.
Czynna rezerwa
Jak prezentuje się wydajność w zderzeniu z dzisiejszą rzeczywistością? Niemal 7 lat to w dziedzinie elektroniki, to tyle ,co eon w geologii. Nie będę porównywał ElitBooka do dzisiejszych konstrukcji w podobnej klasie. Nie ma to zbytniego sensu. Jednak w związku z tym, że można go dziś kupić za około 800 złotych, to można pokusić się o małe porównanie z tańszymi konstrukcjami, dostępnymi obecnie w sklepach (między 1000 - 1500 złotych). Wybrałem cztery, myślę dostatecznie zróżnicowane modele. Należą do segmentu "ekonomicznego", więc z zasady nie grzeszą wielką wydajnością. Z litości nie brałem pod uwagę konstrukcji z procesorami Atom i AMD z serii E, a laptopy z Intelami i3, i5 oraz i7 odstępują wydajnością (pozytywnie) i ceną (negatywnie) od reprezentowanej czwórki. Poza tym "staruszek" ma dedykowaną kartę graficzną (HD 3650 z 256 MB pamięci własnej DDR3), a pozostałe są wyposażone w APU (CPU i GPU w jednym), które próbuje pogodzić wydajność, energooszczędność i ekonomikę (z różnym skutkiem). Dodatkowo Lenovo posiada czterordzeniowy procesor, co zresztą w testach widać, ale dobrze zobaczyć różnicę miedzy "starym duetem" a "nowym kwartetem" (oczywiście na miarę polskich kieszeni). Poza tym EliteBook dysponuje szybszym twardym dyskiem (przynajmniej w teorii). Oczywiście jest wiele innych nowych modeli mieszczących się w założonym budżecie, których tutaj nie ująłem, ale posiadają one zbliżone parametry techniczne, a co za tym idzie, wydajność.
Ostre strzelanie na poligonie
Czwórka rekrutów, która stanęła w szranki ze starym wiarusem:
Korzystając z zasobów przepastnego internetu, zestawiłem wyniki paru testów badających podstawową wydajność laptopów:
Krajobraz po bitwie
Zamysł był taki, aby porównać leciwą klasę premium z dzisiejszą (i wczorajszą) klasą ekonomiczną. Innymi słowy: lepszy używany Mercedes czy nowa Dacia? Z jednej strony mamy coś nowego, objęte ochroną gwarancyjną wpisujące się w obecne ekologiczne trendy. Z drugiej zaś strony jest produkt przemyślany i dopracowany, jakościowo ekstraklasowy, ale dostępny tylko jako używany i z ekologią trochę na bakier. Oczywiście używane laptopy z segmentu premium występują w różnych stanach zużycia i niekiedy nie są kompletne (brak twardego dysku lub niesprawny akumulator). Czasami to zwykła kosmetyka (zadrapania, odbarwienia, pęknięcia, itp.), czasami to coś bardziej poważnego. To może odrzucać, ale też może być podstawą do nakłoniena sprzedawcy, aby obniżył cenę. Zazwyczaj do tego typu sprzętów jest sporo części zamiennych, a jak pisałem wcześniej, ich serwisowanie (jak i dostęp do dokumentacji technicznej) nie jest specjanie trudne. Między EliteBookiem a najtańszym sprzętem jest 25‑50 procent różnicy w cenie. To nie jest tak mało. Biorąc pod uwagę spadek cen w danym okresie czasu (fachowo zwana amortyzacją), który w największym stopniu dotyka modeli ekonomicznych oraz biorąc pod uwagę ich często szczątkową trwałość (nie wspominając o, w dużej mierze, wirtualnej wydajności), to wybór jest raczej prosty. Szczególnie, jeśli laptop ma służyć do pracy.
P.S. Jak zwykle złośliwość rzeczy martwych spowodowała, że nie mam możliwości zamieszczenia własnoręcznie zrobionych zdjęć. Niestety muszę się posiłkować ilustracjami z internetu.
Źródła: [list] [item]www.benchmark.pl[/item][item]www.notebookcheck.net[/item][item]www.us.hardware.info[/item][/list]