Szef Valve przekonany, że Linux jest przyszłością gier
Linux i gry? Na pewno nie jest tak żałośnie, jak jeszcze pięć lattemu, gdy cała biblioteka gier dostępnych na „pingwina”sprowadzała się w praktyce do kilkunastu tytułów przeniesionych zWindows przez Loki Software i niezliczonych, niedopracowanychopensource'owych gierek, o których regularnie pisał nieistniejący jużLinux Game Tome, ale wciąż nie można uznać desktopowego Linuksa zasensowny wybór dla gracza. Tymczasem podczas ostatniej konferencjiLinuxCon do mównicy dostał się Gabe Newell, współzałożyciel słynnegoValve, by zadeklarować zgromadzonym, że Linux jest przyszłościągier (i przyznając, że mówienieim takich rzeczy przypomina wyprawę do Rzymu, by pouczać papieża osłuszności katolicyzmu).O tym, że Newell nie kocha Windows(szczególnie Windows 8) wiadomo od dawna. Wiadomo było też, żeopracowywana w sekrecie konsola SteamBox będzie działała na Linuksie.Jednak tak daleko posunięte deklaracje operatora platformy Steam tonowość, szczególnie że sytuacja rynkowa znacząco się nie zmieniła – szef Valve przyznał, że Linux jest wciąż pozbawiony znaczenia wświetle jakiejkolwiek metryki istotnej dla producentów gier, podwzględem liczby graczy, przychodów, czy czasu spędzonego na graniupozostaje poniżej „jednego procenta”. [img=valvetux]Valve się jednak tymi metrykami niespecjalnie przejmuje. Dzięki dostępnej na Linuksie od lutego br. platformie Steam zwolennicy „pingwina” mogą już grać w 174 gry – choć oczywiście większość tych tytułów to gry typu indie. Newell podkreślił jednak, że najważniejszym osiągnięciem jest przygotowanie infrastruktury, umożliwiającej łatwe przenoszenie gier.W lipcu firma wydała aktualizację swojego Source SDK, przynoszącą obsługę Linuksa jako klienta, jej programiści pracują nad debuggeremLLDB, oraz jeszcze jednym programem tego typu, tylko dla Linuksa(jako że twórcy gier zawsze Valve mówią, że jeśli ma zrobić jakieśnarzędzie, ułatwiające pisanie gier na Linuksa, to niech zrobidebugger – wyjaśnił Newell).Droga została już jednak przetarta, gdyż problemy napotykane przez twórców gier na Linuksa były w zasadzie podobne. Pracując nad uruchomieniem Left for Dead Valve rozwiązało większość kłopotów, przed którymi stali twórcy Call of Duty. Wystarczyło przenieść pierwszą, graficznie wymagającą grę, by ujawnić problemy ze sterownikami, usterki w interfejsie użytkownika, czy nawet błędy w samych narzędziach Steama. Dzięki tym innowacjom Steam maprzetrwać chude czasy dla rynku PC, w którym dominowały dotądzamknięte systemy z własnościowymi implementacjami. Jednak pojawieniesię Windows 8 było katastrofą dla wszystkich z branży PC. Zamkniętysystem zaczął przegrywać z otwartymi, znacznie szybciejwprowadzającymi realne innowacje platformami – i właśnie tootwarcie na innowacyjność miało pomóc Steamowi przetrwać upadekbranży, a nawet odnotować rok do roku wzrost sprzedaży o 76%.Przyszłość branży PC wygląda jednakwciąż dość ponuro. Newell sugeruje, że albo rynek przejdzie znaczącąrestrukturyzację, albo opuszczą go czołowi producenci. Wówczassystemy otwarte, przyjazne innowacjom, będą miały jeszcze większąprzewagę konkurencyjną nad zamkniętymi, czy ściśle regulowanymisystemami – twierdzi szef Valve.[yt=http://www.youtube.com/watch?v=Gzn6E2m3otg]Tajemnicą w tym wszystkim pozostajerola konsoli do gier od Valve, mitycznego już SteamBoksa, którywedług zapowiedzi firmy pojawić się miałby na rynku jeszcze w tymroku. Gabe Newell otwarcie się na ten temat nie wypowiedział –ale wspomniał, że już w przyszłym tygodniu pojawią się oficjalneinformacje Valve na temat planów wprowadzenia Linuksa do salonu.