Linux zamiast Windows cz.2 — „półmetek”.
[img=001]
Witam serdecznie w drugiej części wpisu o eksperymencie który nadal trwa, a jest już prawie w połowie założonego czasu jaki miał trwać (jak ten czas szybko leci). Korzystając z paru wolnych chwil, postanowiłem „popełnić” część drugą. W skrócie może streszczę część pierwszą: „W mojej głowie zrodził się pomysł (pozbyć się Windows z PC), raczej z nudów;-), ale cel przyświecał w sumie jeden: pokazać, że nie tylko istnieje jeden system, ale jest również inny, na którym da się zrobić praktycznie to samo”. Może u domowników uda się „zaszczepić” coś innego (konkretnie Ubuntu). Eksperyment docelowo ma trwać do końca roku, począwszy od września. Koniec października to „półmetek”, więc chciałem podzielić się opiniami z dotychczasowego użytkowania tego systemu przez domowników.
Gry, bolączka czy jednak nie?
Jako że w międzyczasie udało mi się uratować laptopa przed recyklingiem, moja żona dostała go z Ubuntu na pokładzie do prywatnego użytku. Stacjonarny więc został praktycznie tylko dla dzieci i dla mnie. Nie trzeba mówić, że dzieci grają (ja zresztą też w wolnych chwilach), więc najwiekszą obawą były gry w Ubuntu. W połowie eksperymentu jednak muszę napisać, że obawy były w sumie na wyrost. Jedynymi grami, których nie udało mi sie uruchomić na tym systemie to FIFA 14 (FIFA 12 działa bardzo dobrze), oraz kilka mało znaczących tytułów z Origina. W innych grach większych problemów nie ma, zdecydowana większość działa „out of the box”. Reszta gier, na których najbardziej zależało, czyli seria LEGO i WOT działają bez widocznych braków. Dużo ratuje sytuację Steam, na dzień dzisiejszy, udało mi się nabyć w promocji w sumie za 10 zł, grę o której synek dużo mówił i bardzo chciał w nią zagrać to Trine 2;‑). Muszę przyznać, że wciąga. Temat gier mam „narazie” można powiedzieć, że załatwiony.
Ogólne spojrzenie po dwóch miesiącach
Dzieci powoli zaczynają się sprawnie poruszać po interfejsie Ubuntu, nie przysparza im to żadnego wielkiego problemu. Nie ukrywam, że jestem bardzo z tego powodu zadowolony:-). Najlepszym zdarzeniem była ostatnia sytuacja, jaką opisał mi syn po powrocie ze szkoły. Stwierdził, że ponieważ cały czas używamy Ubuntu, to jak on to określił z radością w oczach: „wiesz co tata, nie mogę się odnaleźć w tym Windows:-)”. Ale teraz ciekawostka „dropsa” (wiem skąd ta radość): jego pan z informatyki bardzo pochwalił go, że w domu używa Ubuntu i stwierdził, że on sam tego używa i że to bardzo dobry system. Niby nic wielkiego, ale w oczach dziecka widać zadowolenie, że „jednak tata miał rację z tym Ubuntu”, skoro nawet jego ulubiony pan z informatyki też tego używa.
Dzieci wiedzą na tym polu coraz więcej i widzę, że chcą poznawać jeszcze więcej, tylko ja sam nie wiem, czy podołam przedstawiać wszystko tak prosto, wszak są zagadnienia z pozoru proste, ale problemem może okazać się jak „wyłożyć” to dzieciom. Odnośnie „pana z informatyki” to mam pomysł, aby z gościem zagadać, czy aby nie mógł czegoś odnośnie Linuksa poruszyć na zajęciach, nie wiem, może jakieś przykłady w praktyce czy coś?
Najgorzej z żoną
Żona to niestety inna bajka... Dla niej na razie nie zrozumiałe jest to, że Ubuntu może mieć „różne wyglądy”, no bo jak to tak? Na stacjonarnym jest inaczej a na laptopie ma inaczej! Na laptopie żony z racji wiekowego już sprzętu, wybrałem LXDE, niestety jest trochę problem, bo żona chce tak jak na stacjonarce! Sprzęt nie bardzo nadaje się na Unity, ale niestety będę musiał jakoś to zrobić, by zadowolić żonę, może jakoś zoptymalizować to ciężkie Unity?
Poza tym, żona zadowolona, wszystko działa dla niej, jak należy (poza wyglądem), więc narzekań dużych nie ma. Czasem podniesie raban, bo np. „zgubiła się ikonka od głośności”, ale jak się okazuje, sama usunęła:-). Pokazałem jak przywrócić, jestem cierpliwy (mam w końcu troje dzieci).
Ponieważ ma już swój komputer, to chce mieć na swoim dysku zdjęcia, jakąś muzykę, film. Nigdy nie korzystała z zasobów sieciowych i jest właśnie na etapie „poznawania” tego dobra. Dodałem ją do samby na stacjonarce i...zapycha nam łącza, ciągle kopiując coś z dysku:-). Mogłem wsadzić jej jakiś mniejszy dysk, a tak do zapełnienia "pięćsetki" trochę potrwa.
Podsumowanie
Jak na razie wszystko gra, Ubuntu sprawdza się bardzo dobrze wszystko, co chciałem osiągnąć w formie zmiany systemu, wydaje mi się, że się udało, ale czy to będzie trwać? Nie siedzę w głowach użytkowników i nie wiem co tak naprawdę myślą. Może mówią sobie w myślach: „jeszcze dwa miesiące i koniec tego całego Ubuntu”? Tego nie wiem. Za mniej więcej dwa miesiące się dowiem, czy „zdałem egzamin” przy zmianie systemu, czy odniosłem porażkę? Jeśli nawet odniosę porażkę to i tak coś w nich zostanie po użytkowaniu tego Linuksa, przecież zakiełkuje jakieś ziarenko czegoś innego. Ponieważ jest to forma eksperymentu, na pewno będzie musiało paść pytanie na koniec skierowane do domowników: „Ubuntu zostaje, czy instalujemy Windows z powrotem”? Będą mieli wolny wybór (idea tak bliska Linuksowi). Jaka będzie odpowiedź, tego nie wiem, ale już niedługo się dowiem (wszyscy się dowiemy).