Szybsze wczytywanie stron w Firefoksie? Wystarczy uruchomić Tracking Protection
W ubiegłym roku Mozilla wprowadziła do swojej przeglądarki Firefox funkcję ochrony przed śledzeniem użytkownika. Jest ona domyślnie wyłączona, ale jej włączenie może przynieść wymierne korzyści – właśnie takie wyniki przedstawiają ostatnie badania. Pokazują one także mroczną stronę Internetu, bo dużą część ruchu to pobieranie danych, które wcale nie są potrzebne.
Mechanizm Tracking Protection pojawił się w nocnych wydaniach Firefoksa 35 i bazuje na API systemu ochronnego Google Safe Browsing. Jest odpowiedzią na problem związany z nagłówkiem Do Not Track, który choć zapowiadał się interesująco, został przez administratorów witryn zupełnie zignorowany. Trudno było ocenić działanie nowego mechanizmu bez konkretnych analiz, tymi zajęli się więc pracownicy Mozilli, a także badacz z Uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku. Efekty włączenia ochrony są zadziwiające: strony są wczytywane znacznie szybciej, przeglądarka pobiera mniej danych, a na dodatek użytkownik nie jest śledzony i przeglądarka lepiej dba o jego prywatność. Wszystko to bez instalacji zewnętrznych rozszerzeń i bez dodatkowego obciążania programu.
Badanie opierało się na sprawdzeniu szybkości działania i przeanalizowaniu pobieranych danych z 200 pierwszych stron informacyjnych rankingu Alexa. Do testów wybrano właśnie tego typu witryny, ponieważ oferują one treść za darmo – jedyną ceną jest wyświetlanie reklam. Te są natomiast spersonalizowane, skrypty załączone na stronach internetowych zbierają dane o użytkowniku, śledzą go, aby lepiej dopasować reklamy na wielu witrynach. Uruchomienie dodatku spowodowało, że w przeglądarce pojawiło się o 67,5% mniej ciasteczek, szybkość wczytywania stron zwiększyła się średnio 44%, a ilość pobieranych danych spadła o aż 39% - reklamy i elementy śledzące wpływają aż tak bardzo na działanie Internetu i choć cieszy wynik działania mechanizmu Tracking Protection, tak można ubolewać nad mnogością elementów odzierających nas z prywatności.
O skali ingerencji w prywatność użytkowników świadczy także liczba elementów na stronach – aż 99% z biorących udział w teście zawierała przynajmniej jeden moduł śledzący, aż 50% zawierało ich ponad 11. Wszystkie wpływają na działanie przeglądarki i czas ładowania, wymagają bowiem dodatkowych żądań i przechowują własne ciasteczka. Mechanizm dostępny w Firefoksie bazuje natomiast na listach Disconnect, zawiera około 1500 domen śledzących i w razie próby połączenia z nimi, odcina ruch, dzięki temu żadne dane nie są bez potrzeby przesyłane. Mozilla chwali się także częstymi aktualizacjami (co 45 minut) i blokowaniem jedynie pewnych reklamodawców: tego typu działanie wymaga rozwagi, bo zablokowanie niektórych skryptów może doprowadzić do tego, że strona nie będzie się prawidłowo wyświetlała.
Ochronę Tracking Protection znajdziecie w stabilnej wersji przeglądarki tj. Firefoksie 38. Domyślnie jest ona wyłączona, wystarczy przejść do podstrony about:config i zmienić wartość flagi privacy.trackingprotection.enabled na true, aby ją aktywować. Po tym pozostaje jedynie ponownie uruchomić przeglądarkę. Jeżeli aplikacja wykryje jakieś zewnętrzne zasoby śledzące i je zablokuje, poinformuje nas o tym fakcie odpowiednią ikoną wyświetlaną przy pasku adresu. Z jej poziomu możemy zezwolić na elementy śledzące na danej stronie w razie wystąpienia kłopotów. Działanie jest więc podobne do niektórych dodatków blokujących reklamy. Działa tak zresztą w praktyce, bo uruchomienie ochrony powoduje, że wiele z nich nie jest już wyświetlanych.
Mozilla nie jest pierwsza w tego typu działaniach. W 2011 roku Microsoft wyposażył swojego Internet Explorera w podobny mechanizm, który wspiera listy TPL. Działa on w bardzo podobny sposób, acz wspomniane listy mogą także zawierać informacje o elementach dozwolonych, co nie każdemu użytkownikowi musi się podobać. Pewnym jest natomiast, że rozwiązania zarówno Mozilli, jak i Microsoftu są dla przeglądarki lżejsze niż rozszerzenia pokroju AdBlocka. Powodują także znaczne przyśpieszenia ładowania stron internetowych, przede wszystkim tam, gdzie każde żądanie jest dosyć kosztowane, czyli przy np. transmisji komórkowej.