Test przeglądarek WWW – która z nich jest najlepsza?
Przeglądarka internetowa w miarę upływu czasu i ewolucji tak oprogramowania, jak i samej globalnej sieci, stała się oknem na świat. Jej możliwości znacznie wykraczają ponad to, do czego była stosowana pierwotnie. Obecnie nie jest to już jedynie aplikacja do przeglądania stron internetowych. Ze względu na to, że wiele usług znajduje się w sieci, przeglądarka stanowi ich klienta. To dzięki niej zdobywamy informacje, komunikujemy się ze znajomymi, pobieramy aplikacje, sprawdzamy pocztę, oglądamy filmy, a nawet gramy. Pakiety biurowe, dostępne w wydaniu online, pokazują natomiast, że aplikacja ta służy nie tylko do konsumpcji, ale również tworzenia treści.
Portal dobreprogramy.pl postanowił przygotować test najpopularniejszych przeglądarek internetowych: Google Chrome, Internet Explorera, Mozilli Firefox, a także nowej wersji Opery. Test składa się z kilku części, w których przedstawimy różne aspekty tych programów. Przede wszystkim zbadana została zgodność z nowymi standardami internetowymi, czyli HTML5 oraz CSS3. Coraz większa liczba stron z nich korzysta, w efekcie nowoczesny produkt powinien cechować się jak najlepszą ich interpteracją. Drugą część testu stanowi porównanie wydajności: sprawdziliśmy szybkość obsługi języka JavaScript, który okupuje strony internetowe. To, jak przeglądarka sobie z nim radzi, bezpośrednio wpływa na wrażenia użytkownika. Przeprowadzone zostały także ogólne, zbiorcze testy wydajnościowe.
Kolejna część poświęcona została testowi użycia pamięci, zarówno z użyciem tylko jednej jak i kilku kart jednocześnie, dodatkowo także w przypadku korzystania z bardzo popularnego dodatku. W dalszej części skupimy się na personalizacji: czy użytkownik otrzymuje najważniejsze funkcje, czy może sam modyfikować interfejs i zmieniać ważne ustawienia. Wreszcie zwrócimy uwagę na dodatkowe funkcje, oferowane przez te aplikacje, jak również możliwość poszerzenia ich możliwości za pomocą tworów osób trzecich.
Platforma testowa
Wszystkie testy były wykonane na komputerze o następującej specyfikacji technicznej:
- XNOTE W350-ETQ
- Procesor: Intel i5-3210M
- Pamięć RAM: 2x 8 GB DDR3
- Dysk: Samsung EVO SSD 500 GB
- Karta graficzna: Intel HD4000 + GeForce GTX 660M (Nvidia Optimus)
- Rozdzielczość: 1600x900 pikseli
- Łącze internetowe: Neostrada Fiber 40 Mb/s
Testowane przeglądarki:
- Google Chrome 34.0.1847.131
- Internet Explorer 11.0.9600.17105
- Mozilla Firefox 29.0
- Opera 21.0.1432.57
Testy zostały przeprowadzone na dwóch systemach operacyjnych: Windows 8.1 Pro oraz Ubuntu 14.04 LTS. Oba systemy były 64-bitowe, zawierały zaktualizowane sterowniki oraz wszystkie dostępne poprawki na dzień wykonywania testu. W przypadku systemu Windows, ochronę zapewniał wbudowany w system program antywirusowy Windows Defender. Wspominamy o tym, ponieważ oprogramowanie zabezpieczające może mieć niebagatelny wpływ na działanie przeglądarki, zarówno ze względu na instalowane dodatki, jak i konieczność filtrowania ruchu sieciowego. Ustawienia obu systemów nie zostały zmienione, komputer pracował na zasilaniu sieciowym i domyślnym profilu zasilania.
Google Chrome
Przeglądarka tworzona przez firmę Google jest stosunkowo młoda, powstała w 2008 roku. Na samym początku cechowała się przede wszystkim minimalizmem, oraz bardzo lekkim, szybkim działaniem. Zdaniem wielu użytkowników, po tych kilku latach w aplikacji tej pozostał jedynie minimalizm i choć wygląda ona skromnie, działa już zauważalnie gorzej. Oczywiście tę kwestię wyjaśni dokładnie nasz test, nie ma co wyrokować przed jego zakończeniem. Ma to również zmienić porzucenie WebKit na rzecz własnego silnika Blink, który na nim bazuje, ale jest sukcesywnie odchudzany.
Aplikacja oferowana przez Google jest tworem częściowo zamkniętym, bo o ile sama przeglądarka dostępna jest w formie otwartej jako Chromium, to w tym produkcie producent wyposażył go w dodatkowe, zamknięte moduły. Całość cechuje się możliwością łatwej rozbudowy, a także bardzo sprawną synchronizacją, działającą w obrębie nie tylko komputerów stacjonarnych, ale również wersji mobilnej przeglądarki dla platform iOS i Android.
Internet Explorer
Z jednej strony, w całym zestawieniu jest to przeglądarka z najdłuższą tradycją, z drugiej jednak można by mówić o epoce starego i nowego Internet Explorera, mimo że to nadal silnik Trident. Kolosalna zmiana nastąpiła podczas debiutu wersji 9, która oferowała znacznie lepsze wsparcie dla nowych standardów. Od tamtej pory firma Microsoft zdecydowanie lepiej radzi sobie z oferowaniem użytkownikom dobrej aplikacji do korzystania z Internetu. Problem stanowi ciągle żywa pamięć o Internet Explorerze 6 – przeglądarce dobrej w momencie swojej premiery, która z czasem stała się jednak kulą u nogi tak producenta jak i webdeweloperów i która w pewnym momencie hamowała rozwój witryn internetowych.
Najnowsza odsłona IE zadebiutowała wraz z systemem Windows 8.1, choć jest dostępna także dla Windows 7 (acz nie obsługuje tak wszystkich nowości, jak chociażby SPDY). Największe zmiany to synchronizacja danych w ramach usługi OneDrive, a także bardzo agresywne wykorzystanie akceleracji sprzętowej. Choć z zewnątrz przeglądarka nie zmieniła się od wspomnianej wersji 9, pod maską zaszły w niej gruntowne zmiany. Przeglądarka zachowała prostotę obsługi, wyraźnie jednak poprawiło się wsparcie dla nowych standardów, a także szybkość działania.
Mozilla Firefox
W naszym teście nie mogło zabraknąć Firefoksa, przeglądarki, która miała i nadal ma ogromny wpływ na rozwój sieci i technologii internetowych. Zadebiutowała ona w 2002 roku i od tego czasu jest sukcesywnie rozwijana, rozbudowywana o nowe funkcje i dostosowywana do wymagań użytkowników. W ostatnim czasie mieliśmy do czynienia z kolejną swego rodzaju rewolucją – w przeglądarce zadebiutował nowy interfejs Australis, który pewnymi elementami wyraźnie przypomina aplikację oferowaną przez firmę Google. Na szczęście zachowano duże możliwości personalizacji.
Przeglądarka Mozilii pracuje na silniku Gecko, ma otwarte źródła i jest dostępna na wiele platform w łącznie 79 językach. Dzięki temu powstały liczne forki, które skupiają się na konkretnych zastosowaniach, lub starają się maksymalnie zoptymalizować aplikację dla poszczególnych systemów operacyjnych. Zgodnie z oficjalnym manifestem fundacji, jej głównym celem jest promowanie i rozwój Internetu, otwartych technologii, a także udostępnienie ich jak najszerszemu gronu użytkowników.
Opera Next
Opera to przeglądarka-legenda, która choć nigdy nie zdobyła ogromnej popularności, zawsze oferowała wiele. Sytuacja zmieniła się rok temu, gdy zaprezentowano Operę Next 15, opartą na silniku renderowania Blink, która wyraźnie nawiązywała do Google Chrome. Właśnie ona jest teraz rozwijana i niestety nie oferuje już tak wielu funkcji. Z drugiej strony, wiele wskazuje na to, że przesiadka na inny silnik i połączenie sił z Google pozwoliło Operze na wyeliminowanie wielu problemów, jakie najbardziej dręczyły zwykłych użytkowników.
Starsza odmiana Opery została odsunięta na bok jako produkt już nierozwijany, używany przez bardzo niewielkie grono użytkowników, a także coraz częściej powodującą problemy z wyświetlaniem stron lub oferującą zbyt małą wydajność. Zdajemy sobie sprawę z tego, że dla wielu osób nadal nie ma alternatywy dla tej przeglądarki, która stanowi wzór pod względem możliwości oferowanych bez instalacji jakichkolwiek dodatków. Nie możemy jej już jednak polecać choćby ze względu na mniej zaawansowanych użytkowników, którym bardziej zależy na poprawnym wyświetlaniu witryn.
Zgodność HTML / CSS
Podstawowy test obejmował zgodność przeglądarki z nowoczesnymi standardami internetowymi. Postanowiliśmy darować sobie testy ACID, ponieważ każda z nich jest obecnie w stanie zaliczyć je wszystkie w pełni. Skupiliśmy się za to na HTML5 oraz CSS3, poprzez specjalnie do tego przygotowane witryny. Poniżej przedstawiamy wyniki testów:
Nie licząc Internet Explorera, różnice pomiędzy przeglądarkami nie są zbyt duże. Wszystkie z nich obsługują na tyle wiele, że nie powinny mieć żadnych problemów z prawidłową prezentacją większości witryn internetowych. Test wydajnościJedną z najważniejszych obecnie funkcji przeglądarki jest obsługa języka JavaScript. Sama jego interpretacja to jednak za mało, bo strony internetowe potrafią korzystać z niego bardzo intensywnie, a zarazem ograniczone są przecież możliwości sprzętu. Duża wydajność analizowania i wykonywania JavaScriptu to obecnie podstawa, dlatego właśnie największa część testów skupia się właśnie na nim. Wykorzystaliśmy tutaj popularne witryny testujące: stworzony przez firmę Furmark benchmark Peacekeeper, tester Octane od Google, ale również niewielką grę wykorzystującą HTML5 i tester sprawdzający wydajność pracy z elementami typu canvas. Na koniec sprawdziliśmy wydajność aplikacji w teście JSBench, a także Dromadeo, oferowanym przez Google, który stanowi zbiór różnego rodzaju testów.
W przypadku testu WebVizBench oraz Cubes HTML5 wystąpiły nieoczekiwane trudności. W pierwszym przypadku Firefox pod Ubuntu w trakcie testu ulegał awarii, stąd jego wynik równy 0. Google Chrome pod Ubuntu nie chciał w ogóle uruchomić testu, pod systemem Windows z kolei osiągał wynik na poziomie 20 000 i parł do przodu, nic sobie nie robiąc z dodatkowych elementów do wyświetlenia. W samym obrazie dało się zauważyć przekłamania, stąd wynik został anulowany.
[break]Test użycia pamięci RAMTest użycia pamięci operacyjnej jest istotny ze względu na to, że przeglądarka jest coraz częściej aplikacją, która otwarta raz, pracuje aż do momentu zamknięcia systemu. Użytkownicy korzystają z coraz większej liczby usług i coraz większej kolekcji skomplikowanych stron, w efekcie wymagania sprzętowe również rosną. Test został przeprowadzony w czterech etapach. Pierwszy z nich obejmował otworzenie tylko jednej witryny: strony głównej serwisu dobreprogramy.pl. W drugim zmierzyliśmy użycie pamięci przy otworzonych łącznie 10 różnych popularnych witrynach. Poniżej przedstawiamy ich listę:
- Blog Dobreprogramy - www.dobreprogramy.pl/Blog.html
- Dobreprogramy - www.dobrepreogramy.pl
- Forum Dobreprogramy - forum.dobreprogramy.pl
- Google - www.google.pl
- INTERIA.PL - www.interia.pl
- o2.pl - o2.pl
- Onet - www.onet.pl
- The Verge - www.theverge.com
- TVN 24 - www.tvn24.pl
- Wirtualna Polska - www.wp.pl
Druga seria testów obejmowała taką samą procedurę tj. najpierw jedna karta ze stroną główną serwisu dobreprogramy.pl, a następnie 10 z wymienionej listy. Różnica polegała na instalacji do przeglądarek dodatku AdBlock Plus. Jest on dostępny dla każdej z nich. Równocześnie wiadomo, że jest to jeden z popularniejszych dodatków, chcieliśmy więc sprawdzić, jak przeglądarki spisują się w sytuacji, gdy z niego korzystamy. W przypadku każdego z testów strony zostały otwarte, a następnie przewijane do dołu, a następnie z powrotem do góry – miało to na celu załadowanie wszystkich elementów, także tych ładowanych na żądanie. Testy zostały wykonane trzykrotnie, przedstawione wyniki to wartości uśrednione.
Przedstawione wyniki zdecydowanie nas nie zaskoczyły. Biorąc pod uwagę sytuację, gdy użytkownik przegląda więcej niż jedną stronę, najlepiej wypadł Mozilla Firefox. W jego wypadku widać jednocześnie, jak duży wpływ na ilość wymaganej pamięci może mieć dodatek AdBlock – przy jednej karcie może nawet zyskać, ale w miarę pojawiania się kolejnych, również on domaga się większej ilości pamięci. Zaraz za nią plasuje się Internet Explorer, który zresztą na samym początku wyszedł na prowadzenie. Przeglądarka ta korzysta z niewielkiej ilości pamięci, choć poprzez pracę w osobnych procesach, w miarę otwierania kolejnych kart narzut robi się coraz większy. Obie je możemy jednak z czystym sumieniem polecić, zarówno do nowych jak i nieco starszych komputerów, wyposażonych w mniejszą ilość RAM-u.
Na końcu wylądowały odpowiednio Chrome oraz Opera. Testy wykonywaliśmy dwa razy, bo w ich trakcie zadebiutowała nowa Opera korzystająca z technologii Aura, która ma sprzętowo przyśpieszać interfejs. Przyznajemy: ta wersja zupełnie zmieniła wyniki i Opera wylądowała na szarym końcu. Obie przeglądarki dzielą zarówno karty, jak i dodatki, na osobne procesy. W miarę wzrostu ich liczby, apetyt na pamięć zauważalnie rośnie, a w przypadku obu z nich, przekroczona została granica 1 GB, użycie pamięci przez Operę jest gigantyczne. Przypomnijmy: to zaledwie 10 kart, zaawansowani użytkownicy pracują często z większą ich liczbą. Sam test pokazał także, że różnica między konkretnymi systemami jest bardzo niewielka. Różnice, o ile występują, nie są duże i raz z korzyścią dla jednego, raz dla drugiego systemu. Weźmy pod uwagę również to, że w przypadku Linuksa obie testowane przez nas przeglądarki działały w swoich natywnych, 64-bitowych edycjach. Wyniki testu pokazują, że nie miało to żadnego negatywnego wpływu na ilość używanej pamięci.
Test wydajności – ocena subiektywna
Subiektywnie trudno jest wyłonić lidera spośród wszystkich przeglądarek. Podczas normalnego, codziennego użytkowania, strony są pobierane i wyświetlane przez każdą z nich na tyle szybko, że różnice są niezauważalne. Podobnie ma się sprawa z interfejsem, choć tutaj minus otrzymuje przeglądarka Mozilli, która na systemie Windows prezentuje gorszą kulturę pracy niż konkurencja: jest to zauważalne przy otwieraniu nowych stron, wyświetlaniu wielu sporych grafik, a także przy używaniu niektórych bardziej zaawansowanych funkcji jak chociażby wbudowane narzędzia deweloperskie. Wynikać może to z tego, iż przeglądarka ta pracuje w jednym procesie, inne rozbijają karty, lub nawet i dodatki na osobne procesy. Jak widać po wynikach, ma to bezpośrednie odzwierciedlenie w ilości używanej pamięci, niemniej jednak oferuje pracę bardziej komfortową i gwarantuje stabilność: w przypadku zawieszenia danej strony lub dodatku, nie jest konieczne resetowanie całej przeglądarki. W przypadku awarii produktu Mozilli niestety pożegnamy się z tym, co mamy otwarte.
Sytuacja znacznie lepiej wygląda na systemie Linux, gdzie Firefox zachowywał się wzorowo i niczego nie można było mu zarzucić. Kiedy spojrzymy na inne przeglądarki, uwagę zwróci na siebie przede wszystkim nowy Internet Explorer. Wydaje się, że poczynione w nim zabiegi dotyczące akceleracji sprzętowej dokonały prawdziwego cudu. Przeglądarka działa nad wyraz szybko i nie straszne jej nawet bardzo rozbudowane i wymagające witryny. Nawet w ich przypadku interfejs zachowuje się wzorowo. Co ważne, Internet Explorer bardzo dobrze działa również na zasilaniu z baterii, czego nie można powiedzieć o konkurencyjnych rozwiązaniach, które wtedy wyraźnie zwalniają, nie oferując już w pełni płynnego działania samego tylko interfejsu użytkownika. Opera spisuje się natomiast kiepsko. O ile wersja 20 działała naprawdę szybko, o tyle najnowsza, korzystająca z technologii Aura wydaje się bardzo ociężałą przeglądarką.
Personalizacja – interfejs użytkownika
Pod względem możliwości dostosowywania interfejsu do potrzeb użytkownika, zdecydowanie wygrywa Mozilla Firefox. To w tej przeglądarce użytkownik może za pomocą kilku kliknięć przestawić przyciski, czy też zainstalować motyw, który dosyć mocno odmieni wygląd przeglądarki. Nie bez znaczenia jest również wyświetlanie niektórych opcji w osobnych panelach, chociażby bocznego z zakładkami, który dla wielu osób może być rozwiązaniem znacznie wygodniejszym, niż zakładki umieszczone u góry. Samo zarządzanie kartami jest dosyć wygodne. Użytkownik co prawda nie może ich grupować poprzez nakładanie na siebie, możliwe jest jednak przypinanie ich – wtedy zajmują mniej miejsca i nie pozwalają na przypadkowe zamknięcie. Niedawno zadebiutował nowy interfejs Australis, który w pewnym stopniu ograniczył możliwości dopasowania elementów pod swoje preferencje, dostępne są jednak dodatki, które przywracają poprzedni układ. Na plus zasługuje kreator-poradnik uruchamiany przy pierwszym starcie przeglądarki, który wyjaśnia poszczególne funkcje i zapoznaje użytkownika z możliwościami personalizacji. Strona główna daje szybki dostęp do wyszukiwarki, a także poszczególnych modułów przeglądarki. Strona nowej karty wyświetla z kolei witryny, jakie użytkownik najczęściej otwierał, dając do nich szybki dostęp. Do niedawna dostępna była wersja testowa interfejsu dla trybu Modern systemu Windows 8. Mozilla postanowiła jednak z tego rozwiązania zrezygnować, skupiając się na innych pracach. Szkoda, bo przeglądarka w takiej odsłonie spisywała się naprawdę bardzo dobrze.
Google Chrome to przeglądarka, która od samego początku cechowała się przede wszystkim minimalizmem. Tak pozostało po dziś dzień i nadal nie znajdziemy tutaj zbyt wielu opcji pozwalających na konfigurację interfejsu. W zasadzie oprócz włączenia/wyłączenia paska z zakładkami, a także umieszczenia na panelu ikony strony głównej, użytkownik nie może zrobić nic. Przeglądarka obsługuje motywy, niemniej zmieniają one ją w zasadzie marginalnie, poprzez podmianę tła nad górną częścią interfejsu i stroną główną. Również tutaj znajdziemy opcje przypinania kart, nie występują tu natomiast żadne panele boczne. Historia, lista pobieranych plików, czy dokładne zarządzanie zakładkami – to wszystko jest do dyspozycji tylko poprzez zupełnie osobne karty, co czyni przeglądarkę niezbyt wygodną.
Główna strona przeglądarki prezentuje witrynę Google i pasek wyszukiwania, daje ponadto dostęp do najczęściej odwiedzanych witryn. Użytkownik nie może zarządzać tym, co dokładnie znajdzie się na tej liście i w którym miejscu, a co najwyżej może usuwać niechciane miniatury. Jeżeli ustawimy Chrome jako domyślną przeglądarkę w systemie Windows 8, będziemy mogli uruchamiać go w trybie modern. To, co zrobiło Google, może szokować: nie jest to już tylko przeglądarka, ale całe środowisko. Na wzór systemu Chrome OS, znalazły się tu skróty do aplikacji, osobne okna, a nawet pasek statusu z zegarkiem. W efekcie niektóre osoby, korzystające aktywnie z usług Google i głównie z przeglądarki, mogą uruchomić ten tryb i w ogóle nie wracać do tradycyjnego, desktopowego. Trzeba jednak przyznać, że taka wersja Chrome kiepsko radzi sobie z obsługą dotykiem. Pod względem możliwości wyświetlania stron niewiele różni się od wersji desktopowej.
Opera rok temu przeżyła rewolucję, która do tej pory odbija się jej czkawką. Przeglądarka z takiej, która pozwalała zmienić praktycznie wszystko, zamieniła się w monolit, w którym nie zmienimy w zasadzie nic. Nie jest możliwe włączanie czy zmiana pozycji jakichkolwiek elementów. Na pierwszy rzut ok można nawet uznać, że przeglądarka nie posiada czegoś takiego, jak tradycyjne zakładki. Niedawno producent zaimplementował rozwiązanie nazwane „schowkiem” – przeglądając stronę, użytkownik może dodać ją właśnie do takiego zbioru. Dostęp do niego jest jednak utrudniony, konieczne jest bowiem przechodzenie na stronę główną, później kliknięcie odpowiedniej opcji, a dopiero na koniec wybranie strony.
Zapisane strony są w schowku prezentowane w formie sporych prostokątów i zdecydowanie daleko im do czytelności. Rozwiązanie to sprawdza się, gdy użytkownik posiada zaledwie kilka tak zapisanych stron, przy większej ilości szukanie zajmie sporo czasu. Nie jest możliwe także tworzenie folderów i sortowanie zakładek w taki sposób. Zwykłe zakładki jednak są tu dostępne, tyle że… trzeba ręcznie włączyć je w ustawieniach przeglądarki. Zaletą jest za to obsługa gestów myszy, choć w dosyć uproszczonej formie w porównaniu do starej Opery. Konkurencyjne przeglądarki nie posiadają takiej funkcji bez instalowania dodatków.
Niewielkie możliwości personalizacji oferuje Internet Explorer. Użytkownik może w zasadzie jedynie włączać i wyłączać pasek menu, statusu, ulubionych i poleceń, a także umieścić karty pod paskiem adresu. Na tym opcje się kończą. Użytkownik nie zmieni motywu przeglądarki, nie zmieni również położenia jakichkolwiek przycisków. Co więcej, choć przeglądarka obsługuje dodatki, to są one najczęściej instalowane w ramach dodatkowych pasków. Nawet jeśli same przyciski zajmują na nich bardzo niewiele miejsca, sam pasek marnuje go bardzo dużo. Dla początkujących lub niewymagających użytkowników będzie to dobra opcja, zaawansowani i osoby chcące dopasować wygląd do swoich upodobań zdecydowanie nie mają tu czego szukać.
Główne okno przedstawia skróty do witryn, które użytkownik otwiera najczęściej. Pozwala ono również na szybkie uruchomienie strony zsynchronizowanej z Internet Explorerem z innego urządzenia, jak również przejście do przeglądania w trybie prywatnym. Domyślnie to właśnie IE jest główną przeglądarką w systemie Windows 8 i udostępnia także wersję Modern, przystosowaną do dotyku. Ta jest bardzo minimalistyczna, niemniej posiada obsługę zakładek i kart, a także podstawowe możliwości konfiguracji. Wygodna opcja to wyświetlanie stron w specjalnym widoku do odczytu np. dla tabletu, gdzie eksponowana jest główna treść.
[break]Personalizacja – ustawieniaPodobnie jak nie znajdziemy w Operze zbyt wielu opcji dotyczących personalizacji, nie znajdziemy tutaj bogatych możliwości konfiguracji. Użytkownik może włączyć zapamiętywanie sesji, a także zarządzać dostępnymi wyszukiwarkami. Możliwa jest ponadto zmiana języka i dostępnych słowników, określenie wyglądu strony szybkiego wybierania, a także sterowanie przyśpieszaniem sprzętowym. Przeglądarka umożliwia także sterowanie ustawieniami serwerów proxy, blokowaniem wyskakujących okienek, oraz zezwoleniami na używanie grafik, lokalizacji użytkownika czy też obsługi języka JavaScript. Przeglądarka nie posiada jak na razie wsparcia dla synchronizacji danych między wieloma urządzeniami. Dla zaawansowanych użytkowników przygotowano podstronę opera://flags, gdzie możliwe jest sterowania zaawansowanymi opcjami, często testowymi i niestabilnymi.
W Chrome ustawienia również są dosyć uproszczone. Także tutaj użytkownik może zarządzać wyszukiwarkami, sterować dostępem do poszczególnych funkcji, jak również konfigurować serwery proxy czy język. Mimo wszystko, znajdziemy tu nieco więcej funkcji. Możliwe jest tworzenie nowych użytkowników i jednoczesne uruchamianie przeglądarki właśnie dla wielu osób, także z ich nadzorowaniem. Chrome pozwala ponadto na dostosowywanie czcionki, a także zarządzanie zainstalowanymi certyfikatami. Niewątpliwą zaletą jest opcja synchronizacji, która pozwala na automatyczne synchronizowanie ustawień, dodatków, historii, haseł, zakładek i danych wprowadzanych w formularzach między wieloma urządzeniami. Działa ona bardzo sprawnie i szybko, umożliwia ochronę danych użytkownika za pomocą odrębnego hasła i ich zaszyfrowanie. Podobnie do Opery, także tu znajdziemy zaawansowane ustawienia na specjalnej podstronie (chrome://flags), gdzie można uruchomić funkcje eksperymentalne.
Po uruchomieniu ustawień Internet Explorera możemy poczuć się nieco zaskoczeni. Przeglądarka kryje naprawdę wiele opcji, choć tłumaczy to także fakt zintegrowania jej z systemem operacyjnym. Podobnie jak poprzednicy, umożliwia zapamiętywanie sesji, możliwe jest także wybieranie języków, kolorów i czcionek. Przechodząc do bardziej zaawansowanych funkcji, można złapać się za głowę: przeglądarka umożliwia bowiem konfigurowanie zachowania nie tylko kart, ale nawet włączanie i wyłączanie obsługi protokołów sieciowych. Zaawansowane ustawienia zabezpieczeń i prywatności pozwalają na dokładne ustalenie co i kiedy ma być dostępne dla użytkowników i do dyspozycji stron internetowych. Nowy Internet Explorer obsługuje ponadto synchronizację w ramach konta Microsoft i współdzielenie zakładek, historii, haseł i danych formularzy między wieloma urządzeniami. Synchronizacja obejmuje także aktualnie otwarte karty.
Jeżeli komuś spodobały się rozbudowane ustawienia IE, z pewnością także Firefox przypadnie mu do gustu. Przeglądarka od Mozilli pozwala na skonfigurowanie wielu rzeczy: od strony startowej, przez wyszukiwarki, zarządzanie sesją, zachowanie kart, czcionki i języki, aż po ustalanie jakie treści w jakich aplikacjach mają być uruchamiane. Również tu znajdziemy sporo opcji dotyczących prywatności np. wyłączanie ciasteczek firm trzecich, a także obsługę serwerów proxy i zarządzanie certyfikatami. Podobnie do dwóch konkurentów, Firefox także posiada opcję synchronizacji danych, która w najnowszej edycji stała się znacznie wygodniejsza. Po zalogowaniu synchronizowane mogą być między innymi zakładki, historia, hasła, dane formularzy, zarówno z innymi instalacjami desktopowymi, jak i z Firefoksem na urządzeniach mobilnych.
Dodatki i narzędzia deweloperskie
Internet Explorer wyróżnia się przede wszystkim wbudowanym mechanizmem do ochrony prywatności, a więc listami Tracking Protection. Po wgraniu do nich odpowiednich list dostępnych w sieci, działa niczym bloker reklam. Nie jest tak skuteczny jak AdBlock, bo nie potrafi poradzić sobie chociażby z wyskakującymi okienkami, niemniej działający i, co najważniejsze, wbudowany w przeglądarkę. Konkurencja takiej samej opcji nie oferuje. Przeglądarka posiada poza tym obsługę tzw. akceleratorów, które mają przyśpieszać pracę z niektórymi witrynami. Ich zastosowanie jest jednak dosyć znikome i nie są one popularne.
Choć IE obsługuje dodatki, ich baza jest niewielka i nie są one specjalnie użyteczne. Galeria na stronie producenta świeci pustkami i oferuje głównie kolejne wyszukiwarki do integracji z aplikacją. Nieco lepiej wypada, gdy użytkownik poszuka czegoś samodzielnie – znajdzie wtedy chociażby obsługę LastPass czy Xmarks. Na znaczące zmiany czy popularne usługi nie ma co jednak liczyć.
Najnowsza wersja IE przyniosła spore zmiany w narzedziach dla programistów tworzących strony. Przede wszystkim, zmienił się ich interfejs, który teraz nawiązuje do Modern i… niespecjalnie komponuje się z resztą desktopowej wersji przeglądarki. Nie to jest jednak w nim najważniejsze. Znajdziemy tu eksploratora DOM, edycję styli z podpowiadaniem składni, jak również konsolę wyświetlającą informacje, ostrzeżenia i ewentualne błędy. Nie zabrakło debugera, monitora sieciowego, a także narzędzia do pomiaru czasu reakcji interfejsu. Z poziomu tych narzędzi użytkownik może również analizować pamięć używaną przez konkretną kartę, jak również emulować pracę innego oprogramowania: wybrać lokalizację GPS, konfigurować orientację i rozdzielczość ekranu, a także zmieniać useragenta przeglądarki i przełączać się na tryb mobilny.
W Firefoksie znajdziemy bardzo przydatną funkcję o nazwie Panorama, czyli możliwość grupowania kart, która znacznie uprzyjemnia pracę przy korzystaniu z wielu kart. Mając ją do dyspozycji, użytkownik może np. posegregować karty tematycznie, korzystać w wybranej chwili tylko z tej grupy, która jest mu faktycznie potrzebna i nie zaśmiecać sobie przestrzeni roboczej innymi. Dziwi, że Mozilla nie eksponuje tej funkcji: aby korzystać z Panoramy użytkownik musi samodzielnie w opcjach dostosowywania interfejsu dodać gdzieś przycisk uruchamiania tej opcji.
Spośród innych funkcji wymienić można również SocialAPI, moduł umożlwiający integrację z niektórymi sieciami społecznościowymi. Niestety i w tym przypadku Mozilla nie zadbała o odpowiednie promowanie tej funkcji. Od jakiegoś czasu nie jest natomiast dostępna integracja z Facebookiem, co zdecydowanie zmniejszyło atrakcyjność przeglądarki. Prawdziwą potęgą Firefoksa jest ogromna baza dodatków. Te zdecydowanie pozwalają na znaczne poszerzenie możliwości programu: gesty myszy, zaawansowany manager pobierania, klient FTP czy też obsługa IRC to tylko niektóre z funkcji, jakie może oferować Firefox z dodatkami. Pewien problem mają twórcy oprogramowania zabezpieczającego, bo ich dodatki często nie są kompatybilne z najnowszą wersją przeglądarki.
Od kilku wersji programiści fundacji sukcesywnie rozbudowują narzędzia dla webdeweloperów, zintegrowane z Firefoksem. Przeglądarka bardzo długo nie była w nie w ogóle wyposażona, ale to już historia. Obecnie oferuje wiele przydatnych funkcji, wśród których znajdziemy konsolę błędów i JavaScriptu, inspektora, debbuger, edytor stylów z podpowiadaniem składni, profilera i monitor sieciowy, pozwalający na analizę każdego z żądań i przesyłanych danych.
Przeglądarka daje do dyspozycji również widok 3D, umożliwiający lepsze zorientowanie się w strukturze witryny, a także podgląd trybu responsywnego, w którym wybieramy odpowiednią rozdzielczość, a także reagowanie na zdarzenia dotknięcia. Nie bez znaczenia jest tu Firebug. Rozwijane od dawna, znane i cenione rozszerzenie, dające dostęp do podobnych narzędzi, a nawet o jeszcze większych możliwościach.
W Google Chrome znajdziemy kilka opcji, które zdecydowanie mogą przydać się podczas codziennej pracy i korzystania z przeglądarki. Posiada ona wbudowanego Adobe Flash Playera, dopasowanego do Chrome, a także czytnik PDF, który bardzo często wystarcza do otwierania tego typu plików, znalezionych w sieci, bezpośrednio z poziomu przeglądarki. Miłym akcentem jest także funkcja tłumaczenia witryn internetowych przy użyciu Google Translate. Przeglądarka ta oferuje ponadto drukowanie w chmurze po zalogowaniu do konta Google, a także możliwość korzystania z pulpitu zdalnego, realizowanego za pomocą przeglądarki, także z poziomu urządzeń mobilnych.
Choć przeglądarka jest dosyć młoda, także i tu znajdziemy całą masę dodatków. Nie są one tak zaawansowane jak w Firefoksie i nie pozwalają na tak rozległe zmiany, nadrabiają to jednak prostotą obsługi. Dodatkową funkcją są tzw. aplikacje, czasem skróty do stron, a często uruchamiane w osobnych oknach dodatki, które oferują kolejne możliwości np. zarządzanie danymi z serwisu Pocket, czy też podręczny notatnik Google Keep.
Również w przeglądarce od Google znajdziemy dosyć rozbudowane narzędzia dla deweloperów, które znacznie ułatwiają pracę podczas tworzenia i modyfikowania witryn. Pierwszą pozycję zajmuje inspektor DOM, który posiada również edytor styli z podpowiadaniem składni. Następny w kolejności jest monitor sieciowy, wyświetlający żądania i ich nagłówki. Znajdziemy tu również odwołania do konkretnych zasobów zewnętrznych, profiler, konsolę, narzędzie do sprawdzania ciasteczek i lokalnych danych, a także moduł audytowy, do pomiaru wydajności witryny.
Nowa Opera na szczęście posiada elementy, którymi w jakiś sposób się wyróżnia. Jest to zdecydowanie tryb przeglądania off-road, w którym to dane z witryn przechodzą przez serwery Opery, gdzie są kompresowane. Pozwala to zaoszczędzić transfer, a także przyśpieszyć przeglądanie w wypadku wolnych łączy dostępowych. Uruchamianie tej funkcji jest nad wyraz proste i sprowadza się jedynie do wybrania odpowiedniej opcji z menu. Inna warta wymienienia funkcja to „Odkrywaj”, specjalna podstrona dostępna z poziomu strony głównej, która prezentuje nowinki z różnych serwisów. Użytkownik może samodzielnie wybrać język i region, jaki go interesuje, tematykę, a także dobrać wymienione serwisy.
Opera również oferuje rozszerzenia. Posiada własną galerię, która choć na początku była niewielka i uboga, z każdym dniem rośnie w siłę i oferuje kolejne nowości. Zobaczymy tam obecnie już naprawdę sporo pozycji, które, podobnie jak w Chrome, są bardzo proste, acz nie pozwalają na gruntowne zmiany w samej przeglądarce. Jeżeli chodzi o narzędzia dla programistów, znajdziemy tutaj dokładnie to samo, co oferuje nam Chrome. Szkoda, że Opera nie zdecydowała się na przeniesienie do nowej wersji swojej przeglądarki potężnego narzędzia DragonFly, jakie udostępniała w Operze 12.x i starszych edycjach.
Bezpieczeństwo przeglądarek
Pod względem bezpieczeństwa testowane przez nas przeglądarki wypadają dobrze, choć mimo wszystko występują tu pewne różnice. Każda z nich umożliwia konfigurację ustawień dotyczących prywatności, jak np. pozwalanie na ciasteczka czy zapisywanie historii. Każda z nich umożliwia również czyszczenie danych przeglądania, jak również przeglądanie w trybie prywatnym. Wszystkie z testowanych przeglądarek udostępniają funkcję automatycznej aktualizacji, także przeprowadzanej w tle, bez udziału użytkownika. Pewnym wyjątkiem jest tu Internet Explorer, którego aktualizacje wchodzą w skład aktualizacji samego systemu, udostępnianych poprzez mechanizm Windows Update. Według raportu firmy Secunia, największą liczbą luk w roku ubiegłym mógł pochwalić się Firefox, nieco mniejszą Chrome, później IE, a na samym końcu Opera, której udział w rynku jest jednak nieporównywalnie mniejszy. Sami dokonaliśmy dodatkowego testu za pomocą witryny browserscope.org, poniżej przedstawiamy jego wyniki:
Odrębną sprawą są wrażliwe dane użytkownika, takie jak chociażby hasła. Każda z przeglądarek oferuje możliwość ich zapamiętywania, niemniej rozwiązanie to w większości wypadków jest dalekie od doskonałości. W przypadku Chrome, Internet Explorera i Opery, są one chronione za pomocą poświadczeń systemowych. Aby je podejrzeć, użytkownik musi wprowadzić swoje hasło. Niestety nic nie stoi na przeszkodzie, aby podejrzeć je przy pomocy zewnętrznego oprogramowania. Nie udało się to tylko w przypadku Opery, choć jej mechanizm z pozoru wygląda jak ten z Chrome i możliwe, że to tylko kwestia czasu.
W przypadku Firefoksa sytuacja jest inna. Domyślnie podejrzenie haseł nie wymaga nawet podania tego od konta systemowego, ale przeglądarka oferuje opcję używania hasła głównego. Po jego wprowadzeniu dane są zaszyfrowane i znacznie bezpieczniejsze, niż w alternatywnych rozwiązaniach. Mimo wszystko, zdecydowanie radzimy korzystanie z innych rozwiązań, takich jak KeePass.
Kolejna kwestia to ochrona przed szkodliwymi witrynami oraz pobieraniem szkodliwego oprogramowania. Internet Explorer integruje się z filtrem SmartScreen, który ma bardzo dużą bazę, tak witryn jak i plików. Dodatkowo dostępny jest jeszcze antywirus Microsoftu, który skanuje pobierane pliki. Chrome z kolei ma własny filtr stron, zwracający szczególną uwagę na te wyłudzające informacje. Aplikacja dodatkowo skanuje pliki w swojej własnej chmurze i przerywa ich pobieranie, jeśli wykryje nieprawidłowości. Choć mogłoby się wydawać, że Opera korzysta z tego samego rozwiązania, wcale tego nie robi. Pokazał to przykład pobierania pliku do pooglądania haseł, który Chrome blokował, a który Opera pozwalała zapisać na dysku.
W kwestii ochrony przed phisingiem sprawa jest trudna do oszacowania, bo wszystko zależy od konkretnego przykładu. W niektórych testach, np. tym przeprowadzonym przez NSS Labs, najlepszą ochronę zapewniał Firefox, w innym, przeprowadzonym przez AV-Comparatives, wylądował on z kolei na samym dole rankingu. W efekcie możemy uznać, że nie ma jednego słusznego rozwiązania. Powiedzieć można jedynie tyle, że giganci tacy jak Microsoft i Google, mają nieco łatwiejsze zadanie ze względu na dużą ilość użytkowników, a także bardzo rozbudowaną infrastrukturę.
Podsumowanie
Zbliżamy się do końca testu i wypada go podsumować. Z czystym sumieniem możemy powiedzieć, że obecnie nie ma już czegoś takiego, jak jedna najlepsza przeglądarka. Wyniki i porównanie posiadanych przez nie funkcji wyraźnie pokazują, że różnice między nimi są mniejsze lub większe, niemniej jednak nie ma produktu doskonałego. Co więcej, nie możemy również powiedzieć, abyśmy wśród testowanych przeglądarek znaleźli taką, której wyniki znacznie odbiegały od całej reszty. Nawet latami zaniedbywany Internet Explorer podniósł się z kolan i choć nie oferuje największej ilości opcji konfiguracyjnych, to dla wielu użytkowników okaże się rozwiązaniem wystarczającym. Na minus zasługuje Opera, która nie oferuje zbyt wiele, a po ostatniej aktualizacji wymaga naprawdę sporych zasobów. W obliczu takiego rozwoju sytuacji możemy śmiało powiedzieć, że rynek przeglądarek jest bardzo dynamiczny i tutaj lider może zmieniać się z każdym miesiącem i z każdą kolejną wersją.
Najważniejsze jest to, aby dobrać przeglądarkę pod swoje własne potrzeby i wymagania, a zarazem dać w pełni normalnie funkcjonować innym użytkownikom, którzy korzystają z innych rozwiązań. Jeżeli mamy wybrać konkretnych liderów, to bez wątpienia w kategorii możliwości personalizacji oraz dostępnych funkcji na wyróżnienie zasługuje Mozilla Firefox. Przeglądarka nie jest najszybsza, nie jest doskonała, niemniej pod każdym względem wypada co najmniej dobrze. Jeżeli nie potrzebujecie takich rozbudowanych funkcji, lub po prostu wolicie minimalizm, nawet gdy oznacza to spore ograniczenia, sięgnijcie po Google Chrome — oczywiście o ile pozwala wam na to specyfikacja techniczna komputera.
Użytkownicy naszego portalu myślą podobnie, o czym świadczą statystyki: dominuje Firefox, z udziałem 38,94%, za nim plasuje się Chrome z 35,09%, nieco dalej zostaje IE z 10,78% oraz Opera z 9,83% użytkowników. A przecież nasi użytkownicy nie mogą się mylić, prawda :-)? Dziękujemy za uwagę, mamy nadzieję, że test pomoże wam w lepszym poznaniu omawianych aplikacji i być może zachęci do eksperymentowania z nimi.