FantAsia: test UMI Super, czyli prawie niezniszczalnego telefonu z aspiracjami
29.07.2016 02:08
Podchodząc przekrojowo do rynku azjatyckich smartfonów, nowe telefony tych mniej kojarzonych producentów prezentują się dosyć podobnie, tak pod kątem projektów, jak i używanych podzespołów. Całkiem już nieźle rozpoznawalna marka UMI na swój sposób wyróżnia się spośród tłumu za sprawą stawiania na pokazywanie, jak bardzo odporne są kolejne modele telefonów tejże firmy. Roztrzaskiwanie orzechów, chodzenie po sprzęcie w szpilkach, rozjeżdżanie przez samochody, czy po prostu małe testy upadkowe - takich filmików, wypuszczanych przez samego producenta, znajdziecie w sieci masę. Z drugiej strony mamy jednak pseudo wycieki informacje i specjalne mydlenie oczu konsumentom. Telefon UMI Super zakiełkował oto w umysłach jako relatywnie tania bestia z 6 GB RAM oraz Snapdragonem 820, a potem okazał się czymś dużo bardziej przyziemnym. Nie znaczy niemniej, że nadal nie interesującym, zwłaszcza w przedziale do 200 dolarów.
Kupony zniżkowe, losowania na stronach chińskich sklepów z elektroniką, rabaty, a także dodatkowe akcesoria. W przypadku UMI Super już w dniu niedawnej premiery trzeba było być zupełnym leniem, by nie odjąć sobie kilkudziesięciu dolarów od ceny sugerowanej. Realnie tak z 50 na spokojnie. W tym momencie pomniejsze wady nabytku schodziły na dalszy plan, przesłaniane przez fakt użycia tutaj komponentów certyfikowanych przez takie firmy jak Sharp, Panasonic czy Sony, w całości aluminiową obudowę, ekran Gorilla Glass 3, obsługę dwóch kart SIM, LTE, pojemny akumulator oraz 32 GB na dane. Świetna propozycja na pierwszy raz z azjatycką elektroniką, dodatkowo zresztą od razu w z Androidem 6 i wizją częstych aktualizacji systemu, która na razie jest podtrzymywana. Jak to często bywa, tutaj także mamy pewne zgrzyty do rozważenia, ale po kolei... Smarfon ogólnie zadowala.
Czarny koń?
Telefon UMI Super sprzedawany jest w czarnym, kwadratowawym, metalowym pudełku, które robi wrażenie, o ile podświadomie nie kojarzycie takich pudeł z kosmetykami czy czekoladkami. Z wierzchu wybito oznaczenie modelu, zaś od spodu dano naklejkę z podstawowymi parametrami urządzenia. Po otwarciu, na spodniej stronie przykrywki zauważa się gąbeczkę zabezpieczająca, żeby smartfon czasem się nie poobijał w transporcie. Jeszcze nie cieszy on oka, bo wpierw należy go wyjąć z folii. Pod nim, w czarnej kopertce, odnajdujemy szpilkę do tacki SIM plus mini instrukcję opisującą skrótowo model, od razu w kilku językach. Co ciekawe, ani słowa po chińsku. Europejska ładowarka 1,67A (ot, ciekawostka, ale mamy tu szybkie ładowanie Quick Charge PE+) potwierdza docelowy rynek dla urządzenia. Do tego dorzucono kabelek USB typu C. Koniec. Zabrakło folii na ekran, ale przypomnę raz jeszcze, że producent podkreśla wytrzymałość swych konstrukcji. W większości sklepów online w pakiecie dostaniecie jednak dość grube, plastikowe plecki.
Co w UMI Super ma moc:
- CPU: MediaTek Helio P10 64-bit Octa Core 2.0 GHz
- GPU: Mali T860
- Ekran: 5,5 cala, 1920x1080, Gorilla Glass 3
- Pamięć: 4 GB RAM, 32 GB pamięci na dane
- Kamerki: 13 MP tył + 2 diody LED, 5 MP przód
- System: Android 6.0 Marshmallow
- Akumulator: według producenta 4000 mAh, zmierzone 4034 mAh
- Inne: dual micro sim, WiFi 802.11n, Bluetooth 4.1, GPS, Quick Charge PE+, radio
- Częstotliwości: WCDMA 850/900/1900/2100, GSM 850/900/1800/1900, FDD-LTE 800/1800/2100/2600
- Wymiary: 151 x 75 x 8 milimetrów
- Wymiar pudełka: 181 x 181 x 31 milimetrów
Ładny i chwytliwy
Superfon jest dosyć masywny, co z uwagi na aluminium wcale nie dziwi. 198 gramów. Trzyma się go w dłoni pewnie. Pewne zastrzeżenia od razu można mieć do spasowania plastikowych maskownic antenek na górze oraz dole plecków, z uwagi na szparki, o czym szybko się jednak zapomina. Front, a więc to, co widać, jak telefon sobie spokojnie leży, wypada po prostu dobrze, a to dzięki efektowi 2,5D, czyli zaokrąglonym krawędziom ekranu. Przy odrobinie wysiłku dostrzeżecie nad nim, poza głośnikiem i oczkiem kamerki do autoportretów, czujnik światła oraz zbliżeniowy. Pod ekranem, w różnych kolorach pulsować będzie dotykowy przycisk główny. Te dopełniające, znajdujące się po obu jego bokach, nie zostały w żaden sposób oznaczone, lecz trafia się w nie intuicyjnie. Na górze zamontowano tylko gniazdo słuchawkowe, na dole mikrofon za jedną maskownicą głośnika i głośnik za drugą, a więc ponownie mamy do czynienia z grajkiem mono. Z tyłu na górze, lekko po prawej, w dziurce umieszczono drugi mikrofon, a zaraz pod nim, już bliżej środka, znajdziecie oczko kamerki głównej, podwójną diodę doświetlająca, jak też czytnik linii papilarnych. Na prawej krawędzi są przyciski regulacji dźwięku plus włącznik, który, jak na mój gust, chodzi za luźno. Z lewej umiejscowiono tackę na karty plus fizyczny przycisk skrótu. Przypiszemy pod niego dowolną aplikację. Za spust migawki w aparacie nie będzie chciał robić.
W poczet plusów urządzenia natychmiast po włączeniu wliczycie wyświetlacz Full HD produkcji firmy SHARP. Kolorki są soczyste, zaś jasność odpowiednia tak po zmroku, jak i w słońcu w południe. Irytującym minusem będzie stale jarzące się kółko na dole telefonu. Da się przypisywać kolory do powiadomień różnych aplikacji, ale zabrakło możliwości włączenia go na stałe. Da się je tylko wyłączyć, a wtedy nie trafia się w nie palcem. Z rozmysłem zapewne pozbawiono też telefon funkcji wybudzania pukaniem w ekran. Doceniłem szybkość odblokowywania się sprzętu palcem na czujniku z tyłu dopiero wtedy, kiedy zostałem w sumie zmuszony do jego wykorzystywania, bo wspomniane już luzy na włączniku naprawdę nie rokują dobrze. Na szybko wspominając, producent z każdą kolejną aktualizacją dorzuca (nie)zbędne bajery. W ostatniej doszły między innymi zaawansowane opcje oszczędzania akumulatora. Nie to, żeby wypadało z nich korzystać. Ogniwo od Sony ma ponad 4000 mAh, co przy codziennym dzwonieniu i okazjonalnym necie oznacza nawet do tygodnia pracy na jednym ładowaniu. Nie zabrakło polepszania kolorów z MiraVision, coraz popularniejszego Turbopobierania (Wi‑Fi plus 3/4G naraz), a nawet da się dorzucić trzy wirtualne przyciski na dole ekranu. Tylko po co? LTE nie chce działać w sieci T‑Mobile, na co należy zwrócić uwagę.
Czysty system, ale z błędami
Pod kątem systemu, dostajemy w sumie minimalnie zmodyfikowanego Androida 6 bez śmieciowych aplikacji. Wpadka jest taka, że przy przeciąganiu ikon na pulpit ten znika aż do restartu. Będzie łatka na to, jak nic, a na razie polecam dogranie np. Nova Launchera, gdzie takie cuda się nie dzieją. Telefon nie wiesza się, działa całkiem sprawnie, lekko nagrzewając się pod obciążeniem. Demonem prędkości nie jest, ale oferowana przez UMI Super wydajność spokojnie wystarcza do komfortowej rozrywki. Zerknijcie w wyniki testów. Tryb GPS niby korzysta z wielu satelitów, ale opóźnienia ma srogie, dlatego nawigacja z telefonu będzie słaba. Osiągi Wi‑Fi są satysfakcjonujące i stabilne. Jakość rozmów jest w porządku, także na ustawieniu głośnomówiącym, przy czym tradycyjnie należy wpierw odznaczyć podbicie głośności w opcjach. Co ważne dla walkmanofilów, ten model ma chip AW8738, dlatego jakość muzy w słuchawkach jest lepsza niż zazwyczaj w modelach z podobnej półki.
(Nie) wszystko złoto, co się foci...
Do tego momentu Supera można super polubić, nawet pomimo braku obsługi gestów ekranowych. Na głównej kamerce Panasonica nie da się jednak polegać. Z detekcją twarzy, łapie ostre wszystko dookoła, ale nie wizerunek. Za to w słabych warunkach oświetleniowych fotki nie wychodzą wcale tak jakoś tragicznie zaszumione. Problem jest z odwzorowaniem kolorów oraz fatalnymi przeskokami kontrastu. Zasadniczo w przepiękny słoneczny dzień kadr zawsze będzie pozłacany, niby w pewnej odmianie filtru sepia. W lekkim już cieniu za to natychmiast wejdzie w niego fioletowa nuta z niebieską. Albo tak, albo siak, z okazjonalnymi odstępstwami od reguły. Ta sama scena, sfotografowana szybko dwukrotnie, potrafi do tego raz wpaść w straszne cienie, podkreślając chmury na niebie, by zaraz obok dać już normalną, jaśniejszą fotografię. Szaleństwo, na szczęście filmiki wypadają przy tym znośnie. Jeśli aktualizacja firmware tego nie poprawi, a po kilku pierwszych mam prawo mieć wątpliwości, wtedy to nie jest telefon do uwieczniania ciekawych chwil tak mimochodem, przy okazji… Kamerka do selfie wypada już całkiem znośnie, jednak to przecież nie ona będzie magnesem.
Galeria do testu na Flickr.com (UMI Super High Resolution Sample Photos): >>KLIK!<<
Mamy do czynienia z kolejną chińską propozycją, która może być łakomym kąskiem, ale jeżeli na nią zapolujemy. W cenie sugerowanej UMI Super znajdziecie wiele ciekawych konstrukcji, być może nie w aluminiowej obudowie, lecz chociażby z aparatem, na którym można polegać. Co ważniejsze? Co innego, kiedy popatrzycie w częste promocje, ponieważ pomimo wad, na urządzenie, jako codzienny telefon, złego słowa powiedzieć nie mogę. Z wyglądu również jest po prostu ładne. Specjalnie nie bawiłem się z młotem i kowadłem, by sprawdzić wytrzymałość, bo wystarczą mi filmiki producenta. Wierzę, a czołgiem po nim jeździł nie będę. Zainteresowanym opisywanym modelem polecam na chwilę obecną nieco się jednak wstrzymać, do czasu upowszechnienia się alternatywnego oprogramowania oraz zaobserwowania, jak o aktualizacje zadba sam wytwórca. Zapowiedziano już poza tym ulepszony model UMI Super, o ciekawszych parametrach i z podwójną kamerką główną.