Topowy M7 szansą HTC na powrót do pierwszej ligi
Wyznaczona na 19 lutego konferencja organizowana przez HTC, wyraźnie pobudziła media. Fani marki „karmieni” do tej pory plotkami i przeciekami, tego dnia mają poznać ostateczne wersje urządzeń, którymi producent chce powalczyć o utraconą pozycję na rynku. Z pewnością najwięcej emocji przyniesie pokaz modelu HTC M7, który według obietnic ma oferować kilka ciekawych rozwiązań na nowo definiujących jakość muzyki i fotografii w smartfonach. Dziś jego zdjęcie pojawiło się na twitterowym koncie @evleaks (uznawanym za wiarygodne źródło). Poprzednie wizualizacje (z lewej) nie były więc dalekie od prawdy.
Wcześniejsze przecieki wskazują, że topowy model ma być wyposażony w ekran o przekątnej 4,7 cala pracujący w rozdzielczości Full HD (1920 x 1080p) i ma być pierwszym smartfonem HTC z piątą wersją nakładki Sense. Za obliczenia w M7 ma odpowiadać czterordzeniowy procesor Snapdragon S4 Pro wspomagany 2-gigabajtową pamięcią RAM. Wiadomo również, że będzie posiadał aparat z matrycą o rozdzielczości 13-megapikseli i z niespotykanie jasnym obiektywem (apertura f/2.0), aplikacja Cinesensor ma zaś podobno umożliwiać nagrywanie filmów HDR i slow motion. Zdjęcie z Twittera potwierdziło również, że w obudowie znalazły się dwa głośniki, które mają poprawić jakość odtwarzanego dźwięku. Smartfon ponadto będzie wyposażony w pamięć wewnętrzną o pojemności 32 GB, oraz ma obsługiwać komunikację bliskiego zasięgu NFC.
Kilka dni temu pojawiły się informacje, że topowy model ma być sprzedawany jako HTC One. Jest to o tyle dziwne, że z tą nazwą nie kojarzy się nic innego jak poprzednie modele HTC One X i HTC One S. Być może na konferencji usłyszymy skąd wzięła się takowa decyzja i dlaczego inny model ze świeżej serii (M4) zostaje osamotniony w nazwie. Wstępna cena HTC One (M7), o której pisze się w sieci, została ustalona na poziomie blisko 650 euro. Jeśli firma ma zamiar cokolwiek zdziałać na rynku i poprawić wizerunek po wpadkach z kiepską obsługą klienta (przynajmniej w naszym kraju) i obiecanymi aktualizacjami, których nigdy nikt nie zobaczył, to proponowana kwota musi ulec zmianie.