Unijny Internet będzie podzielony na ścieżki i autostrady
Dzisiejsze głosowanie Parlamentu Europejskiego przyniosło nie tylko koniec roamingu, ale też według wielu osób koniec neutralności Sieci. Europosłowie sporą większością głosów przyjęli pakiet określający funkcjonowanie jednolitego rynku cyfrowego, pełen znanych od dłuższego czasu wad i „obejść”, zagrażających neutralności Internetu. Przeciwko niemu opowiadali się prawnicy, środowiska akademickie oraz sam Tim Berners-Lee.
27.10.2015 17:29
Głosowanie poprzedziła debata, w której udział wzięło zaledwie 50 z 751 eurodeputowanych, co można poczytać za znak zupełnego braku zainteresowania neutralnością Internetu wśród polityków i zmęczenie tematem, który jest „przepychany” między instytucjami od lat. W głosowaniu 500 posłów opowiedziało się za przyjęciem dokumentu, 163 przeciw.
Wśród przyjętych regulacji jednolitego cyfrowego rynku znalazł się między innymi zapis zezwalający na nadawanie priorytetów niektórym usługom (zero-rating). Więksi operatorzy i przedsiębiorcy przekonywali, że potrzebne są priorytety dla niektórych usług, by stymulować rozwój i wspierać wynalazców. Wiemy jednak, że jest odwrotnie – to równy dostęp do infrastruktury stymuluje konkurencję i innowacyjność.
Debata na temat zasadności, a nawet legalności takich rozwiązań, toczy się między innymi w Niemczech i w Stanach Zjednoczonych. W Słowenii prawo zabrania takich praktyk, ale po dzisiejszym głosowaniu dotyczące tego zapisy będą martwe.
Nie mogę oprzeć się wrażeniu (i nie jestem w tym odosobniona), że zapóźnione zniesienie opłat roamingowych to marchewka, którą Komisja Europejska chciała przekonać posłów do głosowania, nawet jeśli nie zgadzali się z całością proponowanych zmian. Wystarczyło przekonać europosłów, że popieranie neutralności Sieci jeszcze bardziej opóźni zniesienie roamingu. Julia Reda z niemieckiej Partii Piratów jest zdania, że tak naprawdę dzisiejsze głosowanie nie przyniosło ani neutralności Inernetu ani końca roamingu.
Posłanka z Niemiec zaznacza, że plan zniesienia roamingu czeka jeszcze długa droga przez gabinety unijne i możliwe, że analiza przyjętych dziś zasad nie zostanie zakończona przed 15 czerwca 2017 roku. Nawet jeśli się to uda, jej zdaniem operatorzy będą stosować „lejki” – po przekroczeniu pewnego limitu abonenci i tak będą musieli zapłacić za korzystanie z danych czy rozmawianie w innym kraju. W jej oczach posłowie dali się nabrać i poświęcili neutralność Sieci w imię czegoś, co nie stanie się tak szybko, jak by tego chcieli. Gdyby pakiet nie został przyjęty dzisiaj, według Andrusa Ansipa, wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej, prace mogłyby opóźnić się o całe lata… według pani Reding o jakieś 6 tygodni – za tyle bowiem miało odbyć się kolejne czytanie projektu.
Jan Philipp Albrecht z Zielonych uważa, że wynik jest niesprawiedliwy, zwłaszcza że wiele osób krytykowało wcześniej propozycję nowych zasad funkcjonowania cyfrowego rynku, a także płytkie i niespełniające oczekiwań argumenty, jakimi były popierane.
Na szczęście jeszcze nie wszystko stracone. Anne Jellema, kierująca obecnie Web Foundation, przypomniała, że Parlament Europejski przekazał śmierdzące jajko regulatorom szczebla unijnego, krajowego oraz sądom. Instytucje będą analizować zapisy i decydować o tym, jak nowe zasady z pakietu mają być wcielane w życie. Na ich barkach spoczywa teraz odpowiedzialność za to, by Internet nie został podzielony na ścieżki i autostrady.