Uwaga na CTB‑Lockera, który szyfruje dane polskich internautów i żąda okupu
Polscy internauci znaleźli się na celowniku twórców kolejnej odmiany szkodnika Critroni, który szyfruje dane znajdujące się na komputerze, a następnie wymaga od ofiary wpłacenia za niego okupu w formie Bitcoin. Jeżeli nie zapłacimy, po określonym czasie wszystkie dane zostaną wykasowane, a klucz szyfrujący zniszczony, aby niemożliwe było ich odzyskanie.
03.02.2015 | aktual.: 03.02.2015 17:53
Zagrożenie to nie jest nowe, bo ten ransomware dał o sobie znać już w połowie ubiegłego roku. Jego pierwowzorem jest niechlubny Cryptolocker, który zainfekował dziesiątki tysięcy komputerów na całym świecie, a swego czasu do opłaty haraczu zmusił nawet policjantów jednego z amerykańskich posterunków. Wiele wskazuje na to, że odmiana CTB-Locker (oznaczana również jako Trojan.ZBAgent.NS) korzystająca z sieci TOR jest w ostatnich dniach używana bardzo intensywnie – mówią o tym dane statystyczne przedstawiane przez firmy zajmujące się tworzeniem oprogramowania antywirusowego, ale również komentarze naszych czytelników, informujące o tego typu problemach.
Szkodnik jest rozsyłany za pomocą dwóch różnych dróg: pierwszy to e-mail z fałszywą fakturą, która jest tak naprawdę złośliwym plikiem, który infekuje komputer. Druga metoda to przesłanie do ofiary spreparowanego linku, który zawiera rzekomo odnośnik do instalatora przeglądarki Google Chrome. Ta pobiera się na dysk, ale również jest szkodnikiem, którego uruchomienie kończy się zaszyfrowaniem naszych danych. CTB-Locker szyfruje dane znajdujących się w bibliotekach użytkownika, a więc dokumenty, zdjęcia, filmy, ale również innego rodzaju pliku, także znajdujące się w innych miejscach na komputerze. Na pulpicie wyświetlany jest natomiast komunikat, który informuje, że w celu odzyskania dostępu do plików powinniśmy skorzystać z odpowiedniej strony internetowej w sieci TOR, a następnie zapłacić okup.
Ten wynosi od 2 do 8 bitcoinów, czyli nawet około 6000 zł. Jeżeli nie zrobimy tego w czasie 96 godzin, lub będziemy próbować w jakiś sposób odzyskać pliki, klucz szyfrujący zostanie zniszczony, a więc bezpowrotnie stracimy do nich dostęp. W ramach „gestu dobrej woli” szkodnik może odszyfrować pięć plików, aby pokazać nam, że póki tyka zegar, jest w stanie przywrócić nasze dane do normalnego stanu. Według specjalistów z firmy ESET około 23% ze wszystkich infekcji dotyczy internautów z Polski – szkodnik nie posiada jednak takowej wersji językowej, więc trudno powiedzieć, czy to przypadek, czy jednak znaleźliśmy się na celowniku cyberprzestępców.
Co możemy doradzić odnośnie tego problemu? Przede wszystkim, pamiętajmy o aktualnym systemie operacyjnym, przeglądarce internetowej i odpowiednim oprogramowaniu antywirusowym, które stanowi pierwszą linię ochrony. Nie klikajmy w podejrzanie wyglądające linki, nie otwierajmy również załączników od nieznanych nadawców. Warto także wykonywać kopie bezpieczeństwa trzymaną na zewnętrznych nośnikach. W przypadku tego typu zagrożeń ratunkiem jest profilaktyka – jeżeli dojdzie do infekcji i pliki zostaną zaszyfrowane, nie będziemy mogli za wiele zrobić, a antywirus nam nie pomoże. Opłata okupu nie gwarantuje z kolei, że otrzymamy odpowiedni klucz i odzyskamy swoje dane.