VLC znów utknął na certyfikacji
Gdy w październiku twórcy VLC poinformowali, iż kafelkowa wersja odtwarzacza jest już niemal gotowa poza „drobnym mankamentem”, jakim są kłopoty z obsługą dźwięku, wśród fanów programu zapanowała zrozumiała konsternacja. Nic więc dziwnego, że ostatnia lakoniczna wiadomość o uporaniu się z tym problemem wzbudziła spore poruszenie. W obliczu narastających pytań Jean-Baptiste Kampf, szef projektu, postanowił nakreślić obecną sytuację i podzielić się perspektywą dalszego rozwoju.
W chwili obecnej kafelkowy VLC wspiera już wszystkie popularne formaty audio oraz wideo, z MKV i FLAC włącznie. Kilka ostatnich tygodni twórcy poświęcili na dopracowanie obsługi dźwięku, wyświetlania napisów, a także strumieniowego przesyłania plików. Oprócz tego doszlifowano minimalistyczny interfejs. Choć jednak zespół odpowiedzialny za rozwój programu chwali się, że przeszedł on testy WACK (zestaw certyfikacji aplikacji systemu Windows), i tym razem nie obyło się bez problemów. Po przesłaniu do realnej certyfikacji… aplikacja wysypała się podczas odtwarzania dźwięku. Według twórców jest to rzadko spotykany błąd, z którym powinni uporać się do końca tego tygodnia. Trwają też prace nad naprawieniem kilku małych, irytujących usterek.
A co dalej, gdy wreszcie uda się przezwyciężyć wszystkie te problemy? Kampf zapowiada, że gdy tylko kafelkowy VLC ujrzy światło dzienne, razem z nim zostanie udostępniony cały kod źródłowy. Dalsze plany zakładają oczywiście stworzenie wersji ARM dla Windows Phone 8, która odziedziczy interfejs po większym bracie, ale będzie opierać się na zmodyfikowanym menedżerze plików. Być może w przyszłości VLC zawita także na Xboksie One, ale na razie twórcy nie rozwijają tego tematu.
Nie da się ukryć, że przystosowanie VLC do środowiska Modern zajęło znacznie więcej czasu, niż mogło się pierwotnie wydawać. Jeśli prace nabiorą tempa, być może uda się je ukończyć przed pierwszą rocznicą ufundowania projektu, przypadającą na 29 grudnia.