W Microsofcie kobiety nie proszą o podwyżkę

Firma Microsoft po raz kolejny została oskarżona o nierówne traktowanie płci. W sierpniu 2014 roku do sądu udała się pracowniczka działu Azure, a wczoraj była pracowniczka oddziału Trustworthy Computing Group. W obu przypadkach chodzi o to, że w firmie mężczyźni więcej zarabiają i łatwiej awansują niż ich koleżanki.

W Microsofcie kobiety nie proszą o podwyżkę

17.09.2015 | aktual.: 17.09.2015 15:19

Oczy obrońców praw kobiet są zwrócone w kierunku Microsoftu nie tylko z powodu spraw w sądzie. Ogromną awanturę wywołały „źle dobrane słowa” na konferencji upamiętniającej osiągnięcia Grace Hopper. Przez większość wystąpienia Satya Nadella odpowiadał na pytania z klasą, ale nie było w zasadzie innego wyjścia – rozmowa z Marią Klawe, która zasiada w zarządzie Microsoftu, była ważnym spektaklem dla wizerunku Microsoftu jako firmy szanującej równość płci. Wystąpienie szefa Microsoftu musiało przekonać opinię publiczną, która wcześniej po raz pierwszy w historii została nakarmiona druzgocącymi statystykami (72,1% pracowników Microsoftu to mężczyźni, w działach technicznych 82,8%, w kierownictwie 82,5%) i pozwem o dyskryminację.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]
  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Mimo tego Nadella zapytany o to, czy kobiety powinny prosić o podwyżkę, wypowiedział się w sposób, który pociągnął za sobą kilka dni wylewania na niego pomyj we wszystkich zakątkach Internetu. 9 października 2014 roku CEO Microsoftu powiedział, że kobiety nie powinny prosić o podwyżki, bo ciężka praca z czasem zostanie zauważona i nagrodzona. Kobiety nie powinny więc głośno mówić, że należy im się więcej, ale liczyć na to, że zostaną docenione.

Oczywiście natychmiast po tym, jak na Nadellę spadły gromy, na Twitterze wyjaśnił, co właściwie miał na myśli. Napisał wtedy, że w branży potrzebne jest ujednolicenie płac między kobietami i mężczyznami. Jego zdaniem, jeśli system działa prawidłowo, dobra praca zostaje doceniona przez innych i w efekcie tego nagroda zostaje przyznana dobremu pracownikowi. Jeśli ktoś nie prosi o podwyżkę sam, zdobywa dobrą karmę i jest osobą godną zaufania, co nie powinno odnosić się do żadnej z płci. Jednak co tak naprawdę myślał wtedy o kobietach kierownik Microsoftu nigdy się nie dowiemy.

Wywiad został przywołany ponownie przez pozew zbiorowy, który ma nawet własną stronę internetową pod adresem microsoftgendercase.com. Katie Moussouris, która pracowała przez 7 lat w firmie, wystąpiła przeciwko Microsoftowi w imieniu wszystkich pracujących tam obecnie i w przeszłości kobiet. Pozew wpłynął do sądu federalnego w Seattle i oskarża firmę o dyskryminację kobiet pracujących w działach technicznych. Podobno zarabiają one mniej niż ich koledzy, są rzadziej nagradzane i mają mniejsze szanse na awans. Przypadek pani Moussouris podobno nie jest odosobniony.

W pozwie pani Moussouris domaga się oczywiście odszkodowania za straty moralne, wynikające z bezprawnej dyskryminacji, ale ciekawsze są jej pozostałe cele. Pomagający jej prawnicy będą starać się, by sąd zabronił Microsoftowi dyskryminujących praktyk względem kobiet, a także nakazał wprowadzenie zasad i programów zapewniających równe szanse pracownikom obojga płci. Microsoft prowadzi już różne programy zachęcające kobiety i mniejszości do pracy w firmie, ale najwyraźniej po podpisaniu umowy są zdani na siebie.

Ponadto prawnicy będą starać się o to, by sąd nakazał Microsoftowi stworzenie równych standardów dla ustalania płac i sprawdzania jakości wykonywanej pracy, a także sprawdzał, czy firma wypełnia zobowiązania. Ponadto przed sądem będzie toczyła się walka o przyznanie kobietom stanowisk, które powinny dostać, ale przypadły w udziale ich mniej doświadczonym, mniej zdolnym i młodszym kolegom ze względu na płeć.

Czy taki pozew ma szansę powodzenia? Prawdopodobnie tak. Sprawa pani Nancy Williams, rozpoczęta w sierpniu 2014 roku, została przeniesiona z lokalnego sądu do poziomu federalnego. 54-letnia dziś kobieta pochodzenia hiszpańskiego spędziła 20 lat w Microsofcie, z czego ostatnie lata przy testowaniu Azure. W swoim ostatnim dziale mogła obserwować, jak młodzi mężczyźni, którzy świeżo przybyli do Stanów Zjednoczonych z Indii, dostają premie i awansują, mimo że przez większość dnia się obijają. Do tego dołożyły się żarty związane z jej płcią i wiekiem. Sprawa w międzyczasie przestała dotyczyć dyskryminacji na podstawie płci – teraz toczy się dochodzenie w sprawie preferencyjnego traktowania niektórych pracowników.

Po tym, jak o sprawie pani Williams zrobiło się głośno w mediach, reprezentująca ją prawniczka zaczęła dostawać listy i odbierać telefony od innych kobiet, które mają podobne doświadczenia z Microsoftu. Pozew zbiorowy wisiał w powietrzu i pojawienie się przed sądem pani Katie Moussouris było tylko kwestią czasu.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (65)