Windows 10 trzech prędkości: nie ma jednej dobrej dla wszystkich metody aktualizacji
Wyjaśnia się kwestia praktyk aktualizacji systemu, jakieMicrosoft przygotowuje dla najnowszego Windows. Firma z Redmondnajwyraźniej zrozumiała, że tak jak różni są odbiorcy Windows,tak i różne muszą być metody dostarczania im nowych wersjioprogramowania. Choć platforma Windows ma być jednolitymśrodowiskiem dla aplikacji, stosującym ujednolicony modelbezpieczeństwa i jedno podejście do zarządzania, to już sameaktualizacje przeprowadzane będą w trzech różnych prędkościach.
Wiele wskazuje na to, że Windows 10 faktycznie będzie ostatniąklasycznie numerowaną wersją Windows. Producent systemu chcezrezygnować z przygotowywanych co kilka lat dużych wydań,rozdzielonych ciągami poprawek bezpieczeństwa. Zamiast tegopojawiłybysię trzy „kanały wydawnicze”, do których użytkownikmusiałby się zapisać. Michael Silver, analityk z Gartnera,określił je jako konsumencki, niemal-konsumencki orazdługofalowy.
Pierwszy z kanałów,przeznaczony przede wszystkim dla użytkowników indywidualnych,miałby regularnie dostarczać wszystkie zmiany – od poprawekbezpieczeństwa przez ulepszenia interfejsu po nawet zmiany wkluczowych komponentach, usprawiedliwiające zmianę numeracji np. zWindows 10 na Windows 10.1. Aktualizacje byłyby dostarczanenatychmiast po zakończeniu ich wewnętrznych testów. Tryb ten niejest całkowitą nowością, coś analogicznego, w postaci„aktualizacyjnychwtorków” przygotowano już dla Windows 8.1 Update 1.Rozwiązanie to przybliżyłoby Windows 10 do Chrome OS, któreotrzymuje od Google takie regularnie wydawane ulepszenia i łatki.
Kanał długofalowy (long-term)ma być z kolei przeznaczony przede wszystkim dla biznesu,użytkowników korporacyjnych, którym trudno byłoby znieść takietempo zmian. Tu pojawiałyby się tylko poprawki bezpieczeństwa ikrytyczne aktualizacje systemowe (cokolwiek to ostatnie miałoby nieznaczyć). Na pewno jednak nie byłoby mowy o jakichśniespodziewanych zmianach w interfejsie, które mogłyby zakłócićtok pracy użytkowników. Aktualizacjami wydawanymi w tym trybiemożna by było zarządzać tak jak robi się to do tej pory poprzezusługę WSUS czy narzędzia firm trzecich.
Kanał pośredni oferowałby zato oprócz dostarczanych na bieżąco poprawek bezpieczeństwa takżeprzygotowywane raz na cztery miesiące zbiory aktualizacji, któremożna byłoby zainstalować w wyznaczonym okresie od ichopublikowania – zignorowanie wymogu powodowałoby zapewne utratędostępu do dalszych aktualizacji, tak jak np. było to dla osób,które nie zainstalowały Update 1 dla Windows 8.1. Można towywnioskować po zapowiedzianym czteromiesięcznym cyklu, takim jakwłaśnie dla wspomnianej aktualizacji Update 1. Pierwotnie Microsoftdał użytkownikom zaledwie 30 dni na jej zainstalowanie, jednak podnaciskiem niezadowolonych z takiego tempa, wydłużył ten okres do120 dni.
Zdaniem analityków to posunięciewe właściwym kierunku, pozwalające pogodzić sprzeczne potrzebyużytkowników indywidualnych i biznesu. Nawet zresztą jeślidoszłoby do sytuacji, w której „jednolite środowisko dlaaplikacji” przestanie być takie jednolite – pewnych nowychaplikacji nie dałoby się uruchomić na Windows objętych cyklemdługofalowych aktualizacji, to i tak nie byłoby to problemem.Ostatecznie korporacyjne PC nie są do tego, by uruchamiać na nichnajnowsze oprogramowanie, lecz jedynie to, które zostałocertyfikowane do pracy na danym komputerze.