Władze Kalifornii mają dość autonomicznych samochodów
Na szybki rozwój samosterowalnych samochodów, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, patrzył w ciągu mijającego roku z podziwem cały świat. Przed pojazdami i sterującymi nimi algorytmami stawiano coraz bardziej złożone wyzwania, jednak to może się wkrótce zmienić. A to za sprawą władz Kalifornii: stanu, który dla autonomicznych samochodów stanowił w ciągu ostatnich miesięcy poligon doświadczalny. Ludzie ponad wszystkoNic dziwnego, że rozwój techniki pozwalającej na autonomiczną jazdę samochodów rozkwitł właśnie w Kalifornii, oczywiście za sprawą Doliny Krzemowej. Nie wszystkim jednak się to podoba. Jak donosi serwis Automotive News, władze tego stanu pracują nad nowelizacją prawa, które mają zapobiec testowaniu m.in przez Google swoich pojazdów na stanowych drogach. Przynajmniej w aktualnej formie.
17.12.2015 | aktual.: 14.02.2018 15:38
Departament Pojazdów Motorowych Kalifornii nie ma jednak zamiaru całkowicie uniemożliwiać testów, stawia po prostu producentom szereg wymagań, które ich pojazdy będą musiały spełniać podczas testów w „warunkach naturalnych”. Nie oznacza to jednak, że stanowe władze wykazały się szczególną pobłażliwością: od Google będzie się między innymi wymagać, aby istotnie zwiększyć kompetencje czynnika ludzkiego, który mógłby stanowić swoisty wentyl bezpieczeństwa.
Certyfikat Operatora Pojazdu Autonomicznego
W praktyce oznaczać to będzie konieczność zasiadania w autonomicznych pojazdach profesjonalnych kierowców, którzy mają posiadać certyfikat o nazwie brzmiącej cokolwiek niedorzecznie. Chodzi o „certyfikat operatora autonomicznego pojazdu”, choć można zakładać, że w miarę realizowania swoich postulatów kalifornijskie władze zdecydują się na nazwę dokumentu zawierającą nieco mniej wyraźny zgrzyt semantyczny.
Regulacje będą także obejmowały aspekt konstrukcji samych pojazdów. Mają one być bowiem obowiązkowo wyposażone we wszelkie elementy układu sterującego, który w razie konieczności pozwoli certyfikowanemu operatorowi na przejęcie kontroli nad samochodem. W praktyce będzie prawdopodobnie chodziło o wyposażenie samosterowalnych samochodów w kierownicę i pedały.
„Samosterujące auto z kierowcą to… auto.”
Oczywiście wejście w życie podobnych regulacji będzie ciosem przede wszystkim dla Google oraz Tesli. Ta pierwsza korporacja opublikowała już utrzymany w krytycznym tonie komentarz do planów kalifornijskich władz stanowych Przedstawiciel Google, Johnny Luu, stwierdził, że priorytetem w przypadku badań nad autonomicznymi pojazdami jest zawsze bezpieczeństwo, w związku z czym jest rozczarowany postawą władz. Najlepiej sytuację z punktu widzenia Google przedstawia jednak jeden z ćwierków Luu:
A self-driving car with a driver is a … car.
— Johnny Luu (@johnluu) grudzień 16, 2015Oczywiście trudno zakładać, aby nowe regulacje miały szczególnie spowolnić rozwój tej gałęzi techniki, choć z pewnością odbiorą jej wiele uroku. Niewykluczone także, że końcowe testy samosterujących pojazdów Google czy Tesli będą się po prostu odbywały poza granicami Kalifornii.