Wstępniak na nowy tydzień: swoją pracą programiści sami skazują się na bezrobocie?
Jak do tej pory straszący masowym bezrobociem, mającym byćkonsekwencją postępu w dziedzinie robotyki i idącej za tymautomatyzacji pracy, skupiali się na tzw. niebieskichkołnierzykach, po naszemuproletariacie. I trudno się nie zgodzić z ich argumentami, że robotyw wielu zawodach wykonywanych dziś przez ludzi będą o wielewydajniejsze od ludzkich pracowników. Może nie chodzi tu jeszcze omechaników samochodowych czy glazurkarzy, ale już praca takichkasjerek czy kierowców jest poważnie zagrożona. Francuskierestauracje McDonald's zaczęły np. wprowadzaćautomatyczne kioski do wydawania prawie-żywności (fast-food), narazie jako wsparcie dla ludzkich pracowników, a zarazem sposób naobniżenie wynikających z wysokiej płacy minimalnej kosztów pracy.Zautomatyzowany kiosk wydający żywność nie jest objęty żadną płacąminimalną. Google otwarcie mówi, że chce automatycznych taksówek nabazie ich koncepcyjnego Cara, a rosyjski Kamaz chwali się pracami nadautomatyczną ciężarówką. A co z zawodami niezwiązanymi z pracąfizyczną? Czy programiści – królowie współczesnego rynku pracymogą czuć się bezpiecznie? Coraz częściej zaczyna się mówić, że i tozajęcie może w niedalekiej przyszłości być dotknięte strukturalnymbezrobociem.
23.02.2015 | aktual.: 23.02.2015 15:03
Jeśli przeglądacie czasemamerykańskie media, szczególnie te o liberalnym (w amerykańskimsensie) odchyleniu, zauważyliście pewnie, że często mówi się tam omasowej nauce programowania jako metodzie,dzięki której młode pokolenie z łatwością wejdzie na rynek pracy iznajdzie dobrze płatne zajęcia. Czasem nawet trafiają się chwytająceza serce historie o bezdomnych, którzy dzięki temu, że nauczyli się wmiesiąc JavaScriptu, zdołali napisać mobilną aplikację i dzięki niejzakończyć swoją poniewierkę. Umiejętność programowania porównywanajest do umiejętności czytania i pisania, a piewcy programowalnegoświata zapewniają, że programistyczni analfabeci skazani są naspołeczne i zawodowe wykluczenie.
Pomija się przy tym oczywiściezróżnicowanie inteligencji algebraicznej, umiejętności skupienia czyzainteresowań wśród tych wszystkich kształconych na siłę wprogramowaniu. Wprowadzanie na rynek pracy ludzi, którzy zaliczylijakiś kurs Pythona czy innego Visual Basica ma być odpowiedzią nazapotrzebowanie rynku, przejawiające się choćby w dysproporcji międzyzarobkami deweloperów a pozostałych pracowników. Z ostatnich badańfirmy analitycznej CompTIA wynikać ma, że w USA średnia płaca ludzipracujących w branży „technologicznej” jest ponaddwukrotnie wyższa, niż średnia dla pracowników pozostałych działówgospodarki. Nic tylko się specjalizować, programować, zdobywaćkolejne certyfikaty – i zarabiać coraz więcej.
Humans Need Not Apply
Na głowy apologetów programowaniajako recepty na wszystko wylano ostatnio kubeł bardzo zimnej wody, wpostaci pracyRobots are us: Some economics of human replacement,autorstwa ekonomistów z Boston University. Przyjrzeli się oni bliżejtemu, co dzieje się z rynkiem pracy pod wpływem doświadczanegoobecnie postępu technicznego w dziedzinie sprytnych maszyn– dostrzegając, że gospodarka Zachodu wchodzi w nowy typ cyklukoniunkturalnego, który przyspiesza wytwarzanie nowych produktów inowego kodu do takiego tempa, że podaż zaczyna przerastać popyt, asposobem na minimalizację skutków kryzysu dla inwestorów ma byćznalezienie sposobów, jak pozbyć się zapotrzebowania na tychkosztownych ludzkich ekspertów. I to się właśnie dzieje.
Obecnie jesteśmy na początkucyklu, i faktycznie, zapotrzebowanie na umiejących programować kodjest bardzo wysokie, serwisy typu Pracuj.pl pełne są atrakcyjnychofert. Badacze zauważają jednak, że wraz ze wzrostem liczbyprogramistów, generowane jest coraz więcej kodu – a część tegokodu idzie w ulepszenie sprytnych maszyn, tak by mogły się zająćnowymi dziedzinami, lub osiągnęły nieopłacalną do dalszegodoskonalenia perfekcji w tym co już robią. Tak np. stało się wdziedzinie komputerów szachowych. Współczesne oprogramowanie złatwością pokonuje arcymistrzów, istniejący już kod sprawia, żepraktycznie nie ma potrzeby zatrudniać nowych programistów, którzyzajęliby się jego doskonaleniem.
W ten sposób sama pracaprogramistów prowadzi do uczynienia pracy programistów w przyszłościbardziej zbędną. Akumulacja kodu prowadzi do sytuacji, w którejdeweloperzy muszą konkurować nie tylko z obecnie powstającym kodem,ale i tym, co napisano w przeszłości. Kod przecież nie gnije, a wwielu dziedzinach przemysłu uważa się, że to co działa, tego lepiejnie ruszać. Sytuację, zdaniem autorów pracy pogarszać maupowszechnianie się opensource'owych licencji, które sprawiają, żeraz napisany kod staje się dostępny dla wszystkich. W takimśrodowisku, odpowiednio sprytne maszyny, posiadające dostęp dobibliotek kodu nieogarnialnych przez człowieka, są w stanie wrutynowym programowaniu pokonać praktycznie każdego ludzkiegoprogramistę – tak jak robią to dziś komputery szachowe wszachach, czy sztuczna inteligencja Watson firmy IBM w ekspertyzachprawnych. Konkluzją pracy jest to, że taki cykl prowadzi do sytuacji,w której gotowego kodu jest pełno, kapitału jest mało, wszyscy mająpracę, ale nikt nie zarabia zbyt wiele.
To zaś sprawia, że izapotrzebowanie na kosztowne gadżety znacząco spadnie – w końcuci wszyscy programiści, którzy przekwalifikowali się na nauczaniemałych dzieci matematyki (bo duże mogą uczyć się już same zkomputera) nie zarobią nawet połowy tego, co zarabiali jakokorporacyjni deweloperzy Javy czy .NET-u. Mniejszy popyt to mniejszaakumulacja kapitału, a to oznacza, że nie bardzo z czego jestnapędzić nową, wzrostową fazę cyklu koniunktury.
Czy realizacja takiegoscenariusza jest możliwa? Jeśli ktoś spotkał się z programowaniem dlabiznesu czy webdeweloperką, musi przyznać, że zdecydowana większośćpotrzeb klientów jest bardzo standardowa. Niewiele jest kreatywnościw pisaniu kolejnej aplikacji zliczającej wydajność pracy pracownikówcall-center, czy kolejnej korporacyjnej witryny, gotoweopensource'owe biblioteki pozwalają oszczędzić sobie wiele pracy. Aco powiecie na taki thegrid.io,sztuczną inteligencję do projektowania witryn WWW? Przedstawioneefekty jej pracy, moim skromnym zdaniem, są znacznie lepsze, niż toco robi dziś wielu ludzkich projektantów – nawet lepiej kadrujefotografie niż większość ludzi. Innym przykładem może być upiorniewysokopoziomowy WolframLanguage: język, pozwalający zastąpić cały zespół deweloperówjednym bardzo bystrym ekspertem od symbolicznego programowania, którywykorzysta wbudowaną w niego wiedzę i algorytmy do rozwiązywaniarealnych problemów naukowych, biznesowych czy inżynierskich.
The Grid | AI Websites That Design Themselves
Złośliwcy mówią czasem, że ci,którzy zostaną pozbawieni pracy, powinni zacząć ćwiczyć smażeniefrytek czy obracanie hamburgerów, sugerując, że jest praca wMcDonald's. To oczywiście bzdura, serwujące prawie-posiłkijadłodajnie zostaną zautomatyzowane wcześniej niż programiści. Gdziejednak szukać zajęcia w tym nowym świecie permanentnego kryzysu? Wtym świecie tanich robotów prosperować mają przede wszystkim ci,których zajęcia niewiele z robotami mają wspólnego. Ludzki lokaj czypokojówka, masażysta, fryzjer czy osobisty trener, wszyscy ci, dlaktórych esencją ich zajęcia są relacje międzyludzkie – niepowinni się martwić. Może więc, jak zasugerował ostatnio na swoimblogu autor Dilberta, we współczesnych szkołach, zamiast jakichśnaukowo-technicznych cudów, powinnosię uczyć talentów międzyludzkich, dbania o swoją urodę i wdzięk?
Tymczasem zapraszam do kolejnegotygodnia z naszym portalem, na łamach którego, jak widzicie, staramysię pogodzić naukę i technikę z kwestiami ludzkimi.