Wypatrujesz Final Fantasy VII Remake? Twórcy są tak pod presją fanów, jak i czasu
Nowoczesna przeróbka Final Fantasy VII wyglądana jest od lat i w zasadzie Square Enix mogłoby po linii najmniejszego oporu mocno odświeżyć graficznie oryginał, żeby na nowym projekcie móc nieźle zarobić. Postanowiono dać nam jednak pełny Remake, wypatrując dogodnego momentu na rozpoczęcie prac nad czymś, co by nie szargało pamięci po pierwowzorze. Teraz nadszedł ten czas, ale poza ogromnymi pieniędzmi ze sprzedaży tytułu na PS4, za decyzją stoi coś jeszcze. Deweloperzy gry się zestarzeli.
19.06.2015 15:25
Final Fantasy VII - E3 2015 Trailer | PS4
Tetsuya Nomura, jedna z głów projektu, niedawno uzmysławiał wszystkim, ile to już lat minęło od premiery FF VII. Nowa wersja najprawdopodobniej pojawi się na rynku dwie dekady po debiucie tytułu na konsoli PSX, czyli w 2017 roku. Osoby odpowiedzialne za klasyczny hit to teraz żadne młodzieniaszki. Sam Nomura ma 45 lat i jest najmłodszym członkiem ekipy odpowiedzialnej za odkurzenie kultowej propozycji RPG. Ciągle jakoś przekładano zrobienie porządnego przetworzenia tematu, aż wreszcie, kiedy zdolni deweloperzy popatrzyli po sobie, zrozumiano, że albo teraz, albo nigdy. Zakasano więc rękawy i postanowiono przygotować wielkie dzieło również dla siebie, tak jakby miało być ostatnim w karierze wszystkich jego ojców. Dla części może być faktycznie takim...
Rzecz jasna sprawy biznesowe są równie ważne. Square Enix chce umocnić swoją pozycję na PlayStation 4, a ponieważ równolegle przygotowuje dla konsoli inne ciekawe propozycje w japońskim stylu, to na sprzęcie Sony Final Fantasy VII Remake postawi pierwsze kroki. Dlatego nie doczekaliśmy się wieści o zyskaniu przez platformę dzieła na wyłączność, gdyż producent i tak celował zawsze najpierw w PS4. Do końca roku powinniśmy poznać ostateczny tytuł gry oraz pierwsze ważne szczegóły projektu. Co ciekawe, wszystkie sytuacje z pierwowzoru, które trudno wyobrazić sobie obecnie w bardziej realistycznym ujęciu (chociażby główny bohater Cloud biegający w sukience), miałyby znaleźć się też w spadkobiercy. Sama historia zostanie przy okazji rozwinięta.
Warto pamiętać, iż wspomnienia bardzo często fałszują rzeczywistość i powrót po latach do starych, ulubionych gier, niekoniecznie musi być miły. Final Fantasy VII nawet w obecnych czasach jest chyba przesadnie idealizowane, co może źle przełożyć się na powstającą przeróbkę. Będziemy mieli w niej do czynienia z fotorealistycznymi, a nie specjalnie zdeformowanymi bohaterami, odgrywającymi legendarne już sceny ot tak, bez udziału wyobraźni gracza. Wszystko podane może na zbyt pięknej, lśniącej tacy...