Yosemite pokazuje, że Maki to zabawki i nie nadają się do poważnej pracy

Z czym kojarzy się Apple? Jakość i styl wykonania. Dbałość o szczegóły. Płynność interfejsu, szczególnie na tle urządzeń na Androidzie. To właśnie płynność przekonała mnie kiedyś do zmiany smartfona, co zaowocowało później kupnem Maka z Retiną. Jeśli ktoś na podobnej fali optymizmu postanowi sprzedać nerkę i kupić Maka powinien jednak wiedzieć to, o czym nikt nie mówi. Maki z Retiną mają poważny problem z wydajnością. Na tyle poważny, że praca w bardziej wymagających zastosowaniach jest prawdziwym koszmarem. Wydaje się przy tym, że to problem z kategorii gejów w koloratkach - niby każdy wie, że są, ale nikt o tym nie mówi.

Yosemite pokazuje, że Maki to zabawki i nie nadają się do poważnej pracy

19.10.2014 | aktual.: 20.10.2014 09:50

Wyjście Yosemite uwidoczniło to, z czym borykam się od dawna - środowisko Mac OS jest bez dwóch zdań daleko mniej wydajne od Windows, a nowy system Apple jest pod tym względem dużo gorszy od poprzednika. Po przesiadce z Windows zadania, które wydawały się wcześniej całkowicie trywialne, nagle urastają do rangi przedsięwzięć wymagających olbrzymiej cierpliwości. Interfejs OS X na Macbookach z Retiną przycina się na każdym kroku, przeglądarka Chrome, która pod Windows śmiga jak wiewiórka na sterydach, na Maku stęka przy przewijaniu prostych stron. Pliki, o których pod Windows zapomniałem, że leżą na udziałach sieciowych, nagle stały się przedmiotem frustracji. Dostęp przez SMB i AFP do udziałów na urządzeniach NAS jest obezwładniająco wolny, a kilka równoległych operacji na udziałach sieciowych jest w stanie wysadzić Maka w kosmos. Wysłanie Picasą kilkuset zdjęć z foldera udostępnionego na NASie do Google+ kończy się problemem z responsywnością aplikacji. Przesłanie po VPNie kilku gigabajtów filmów do domu staje się zadaniem niczym z '94, kiedy człowiek zawsze kalkulował, czy nie lepiej będzie podjechać z dyskiem pod pachą.

Co jednak najważniejsze, programy do pracy biurowej nadają się tylko do pisania listów do rodziny. Przestarzały Office działa koszmarnie wolno, ogarnięcie w Outlooku kilkunastu gigabajtów poczty wiąże się z koniecznością ciągłego oczekiwania na reakcję komputera. Inne programy pocztowe niby są, ale z każdym coś jest nie tak. Wbudowany mail nie radzi sobie z regułami Exchange, a Airmail nawet w wersji 2.0 również nie jest demonem prędkości. Edycję skomplikowanego arkusza kalkulacyjnego (kilkanaście zakładek, odwołania do zasobów zewnętrznych, sporo obliczeń) najlepiej zrobić pod maszyną wirtualną z Windows, inaczej na każde naciśnięcie klawisza będziecie czekać pół sekundy (niby nic szczególnego, ale spróbujcie w takich warunkach wykonać konkretną pracę). Nawet nie wyobrażam sobie, jak można profesjonalnie pracować w Photoshopie, skoro jego najnowsza wersja na najnowszym systemie na najnowszym Macbooku Pro mocno zgrzyta nawet podczas kadrowania zdjęcia z wakacji.

Problemy te potęguje fakt, że każde obciążenie procesora powyżej 50% skutkuje koszmarnym przycinaniem się interfejsu systemu. Myszka potrafi skakać po ekranie, niczym Sokół Millennium w podprzestrzeni - znika w jednym miejscu, by za chwilę wynurzyć się w innym. To, co było subtelnym problemem w przypadku Mavericksa, pod Yosemitem stało się bardzo poważną przeszkodą w wykonywaniu bardziej wymagającej pracy (przynajmniej na komputerach z Retiną). Oczywiście w sieci pełno bezrefleksyjnych użytkowników, u których "wszystko chodzi dobrze". I owszem, jeśli komputer to dla Was głównie dodatek do kawy w modnej kawiarni i przeglądacie na nim tylko Facebooka i Youtube lub macie szczęście pracować wyłącznie z jedną, zoptymalizowaną przez Apple aplikacją, pewnie niczego nie zauważycie. Ale jeśli zastanawiacie się na czymś bardziej poważnym, dobrze radzę - przemyślcie, zanim kupicie sobie nowy komputer z Yosemitem. A jeśli nie wierzycie, weźcie do ręki Macbooka z Retiną, uruchomcie w tle jakiekolwiek zadanie generujące obciążenie procesora i spróbujcie zminimalizować okienko przeglądarki.

Żeby nie było, że się uwziąłem - nie są to wyłącznie moje obserwacje i nie dotyczą wyłącznie przypadłości z jednym systemem w potencjalnie trefnej konfiguracji. Moja krótka dyskusja z Krogulcem dzisiejszego wieczora:

[19.10.2014, 20:06:06] Tomek Bryja: :) a jak Yosemite? [19.10.2014, 20:06:11] Tomek Bryja: u mnie strasznie przycina [19.10.2014, 20:06:27] Leszek Kędzior: u mnie też [19.10.2014, 20:06:34] Leszek Kędzior: szczególnie jak leci muza przez itunes [19.10.2014, 20:06:35] Leszek Kędzior: masakra

Dwie osoby i kilka notebooków to oczywiście jeszcze nie wzorzec, ale poczytajcie forum deweloperów Apple. Amerykańscy naukowcy z tego forum mają takie odczucia: This might sound blunt but Yosemite is not usable with retina MacBooks at all. It's like they haven't even tested and see if it runs. Horrible performance issues..

Oczywiście można powiedzieć, że to problemy wieku dziecięcego Yosemite i będzie lepiej. Rzecz w tym, że ja w to nie wierzę. Opisane tu problemy były również zauważane pod Mavericksem, pod Yosemitem zrobiły się po prostu dużo gorsze. Podejrzewam, że zamiast zoptymalizować system Apple prędzej czy później wmówi nam, że aby wszystko działało pięknie, potrzebujemy nowego sprzętu. I co wtedy, kupicie?

Programy

Zobacz więcej
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (369)