Blog (2)
Komentarze (301)
Recenzje (0)
@ariiellZ drugiej strony lustra... czyli administrator okiem "użyszkodnika" ;)

Z drugiej strony lustra... czyli administrator okiem "użyszkodnika" ;)

No cóż... Poczuwam się do powinności stanąć w obronie tych maluczkich, o których jakiś czas temu przeczytałam na blogu Pangrysa ;) A bo to raz ktoś zasilania nie sprawdził? To prawie jak dowcip z lodówką. Wiesz, że jak ją otworzysz to zaświeci się światło - a jednak wskutek zamyślenia/roztargnienia/lekkomyślności - sprawdzasz, czy zgasiłeś światło (zwłaszcza, gdy masz odpowiedni kolor włosów ;) ).

Ale z drugiej strony..

Podam kilka przykładów, dlaczego człowiek - choć istota rozumna, nie znająca się na (bardzo ogólnym) pojęciu o nazwie INFORMATYKA - czasem podchodzi do sprawy... jak podchodzi ;>

Ale zacznę od początku! Czyli trochę o mnie :)

A było to tak...

Jakiś czas temu, gdy rozpoczęłam pracę w pewnej firmie mocno związanej z IT, stanęłam przed faktem, z którym nigdy wcześniej nie miałam w najmniejszym stopniu styczności... Nagle musiałam zrozumieć co to adres IP, system, serwer, IIS, na czym polega backup bazy danych, poznać różnego typu i rodzaju aplikacje. Co to AD (Active Directory) i z czym się go je. A to tylko kropla w morzu! :P

Tak - jestem tym leniwcem, który korzysta z Windowsa, zainstalowała sobie (zapewniam, nie sama bo przecież nie umiem :) ) standardowe programy i żyjąca w błogiej nieświadomości. Tak funkcjonowałam sobie całkiem, całkiem i w ostateczności, całkiem nieźle udało się przetrwać ciężkie czasy dla nowicjuszki :)

Ale wracając... Wszystko fajnie, pięknie - teorie ogarnęłam, poznałam nowy świat. Ale w firmie, gdzie pracuję mam mały problem... Gdy tylko pojawia się COŚ, zmuszona jestem zaalarmować osobę, piastującą stanowisko o swojsko Wam brzmiącej nazwie - Administrator.

Sytuacja numer jeden - restart to podstawa wszystkich napraw!

I tak, pewnego razu, zrozpaczona zgłaszam incydent typu: "wolno działający komputer, zawieszająca sie aplikacja X, którą wykorzystuję do prezentacji i która musi działać bo klient czeka". Super! Administartor zareagował od razu. Twierdząc, że nie chce biegać po piętrach, sprawdzi co i jak zdalnie. Ok! Mi na rękę, szybko załatwi sprawę nie tracąc czasu...

509606

Po kilku próbach połączeń (teraz już wiem, że nie na wszystkie wyskakujące okienka odpowiada się "NIE" ;>), i tak o to jest! Już podłączony, admin działa sobie sprawnie na moim komputerku. Siedząc i obserwując jego poczynania - a nuż się czegoś nauczę - widzę jak:

  • wyłącza przeglądarkę. // eh..
  • zamyka aplikację do prezentacji zdalnej. // no, ok..
  • wyłącza moje kochane excelki // bu
  • klika na krzyżyk w górnym rogu notatnika... // ej...
  • znika też Outlook... // no e!
  • i CAŁA reszta // no $@!#%!@#!#!
509609

...zdesperowana czytam: "Problem rozwiązany. Jak pojawi się ponownie - proszę zamknąć niepotrzebne programy."

Ok. Rozumiem, że mogłam zająć całą pamięć oraz, że komputer ma prawo się zawiesić i wolniej działać - ale co mam zrobić, skoro TEGO wszystkiego teraz potrzebuję do pracy? I w dodatku nawet wszystkie aktualne czynności, nie zostały zapisane...

Poirytowana już, tłumaczę, że to nie rozwiązuje problem i bez tego co mam uruchomione, nie dam rady pracować. Więc kulturalnie pytam co teraz mam zrobić w tej sytuacji? Jak ten problem rozwiązać na stałe? W odpowiedzi przeczytałam tylko lakoniczne - "Problem rozwiązałem, jak się pojawi ponownie, proszę o zgłoszenie".

509613

Sytuacja numer dwa - sama nakarmisz drukarkę...

Drukarka, która pełni bardzo istotną, wręcz strategiczną rolę w mojej pracy - nagle przestaje działać. Próbuję własnych metod, więc sprawdzam czy coś się nie zablokowało, czy papier ma, a może nieszczęsny kabel... I tak dochodzę do wniosku - że zgłodniała i brakuje jej tonera :) Ot, normalna rzecz, więc pytam, starszych stażem pracowników - co w takiej sytuacji zrobić. Czy sama mam zamówić? Czy jednak ktoś jest dedykowany do takich zadań? W odpowiedzi usłyszałam tylko - "zgłoś administratorowi".

Patrząc przez pryzmat wcześniejszego zdarzenia, zagaduję delikatnie pisząc w czym rzecz i znowu pytam co mam zrobić. Usłyszałam, że "jak mam problem - to tu mam link, tu drukarkę, a samodzielność popłaca". Nice... Grunt to odpowiednie wsparcie techniczne + miła współpraca... ;]

Sytuacja numer trzy - mistrz robienia nadziei

Z trochę innych rzeczy - kiedyś padła sieć telefoniczna. W całej firmie telefony rozbrzmiewają wesołymi melodyjkami, a w naszym dziale martwa cisza. Od rana nic... Zero... Myślę sobie na początku, że pewnie jakaś globalna awaria. Jednakże, wesoło terkoczące telefony w tle szybko rozwiały moje przypuszczenia. Więc znowu zgłaszam się do Administratora. Opisuję problem, mówię, że dzwoniłam do operatora - nie ma awarii. Więc co jest nie tak? Staram się naprawdę być miła i uprzejma, prosząc o radę... Progres! :D Już zajmuje się tą sprawą, jak coś będzie wiedział - poinformuje! Jupi! Cel osiagnięty, teraz tylko cierpliwe czekanie...

I czekam... Czekam... Po kilku godzinach otrzymuję informację "Mogę zrobić przekierowanie na prywatne telefony". Więc uradowana pomyślnym zakończeniem - podaję potrzebne numery.

I znowu czekam... Po jakichś 30 minutach, otrzymuje mail z treścia "Przykro mi, przekierowanie nie jest możliwe. Musisz czekać na zakończenie awarii."

509621

Ok. Przynajmniej próbował, a ja cierpliwie czekałam... ;)

Domyślam się, że przez niektórych zostanę pewnie zlinczowana... może i mi sie należy. Na swoje usprawiedliwieni mam tylko tyle, że każdy jest inny. Jedni znają się na sprzęcie, drudzy na aplikacjach, kolejni na systemach, następni na czym tam chcecie i wymienicie. Jest też ta mała grupka, która nie zna się na wymienionych wcześniej, ale starająca się wyjść z inicjatywą, a nie domagać się pomocy. Specjalizujemy się po prostu w czymś innym i nie zawsze jesteśmy w stanie mimo najszczerszych chęci - zrozumieć istotę wszystkich aspektów naszej pracy ;)

Dlatego, czasami zwróćcie uwagę, że choćby mała inicjatywa współpracy to już dużo i może nie podejmiecie przykładu pana Administratora z mojej pracy? :P

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (45)