Lenovo Yoga 900 vs Asus R510 cz.2 - maszyny w ringu. Multimedia
W poprzednim wpisie...
Napisałem już mały wstęp: "Cz.1 W ringu..." - czas na kolejną dawkę tekstu.
W dalszej części skupię się na głównych walorach użytkowych Yogi. Sprawdzę ją jako urządzenie do odtwarzania mediów oraz maszynkę niedzielnego gracza. Wstępnie powiem, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony oferowanymi możliwościami. Postaram się też zweryfikować dokładniej wygodę korzystania z funkcji "tablet" -> czy przy takich gabarytach jest to komfortowe? Tego dowiecie się wkrótce. Dodatkowo, jeśli uda mi się pożyczyć od koleżanki z pracy - powerbank, popróbuję czy istnieje możliwość wykorzystania tego typu źródła energii jako alternatywę standardowego gniazdka np. w podróży (nie wiem czy uda mi się z tym punktem wyrobić w ciągu tego krótkiego okresu testowego jednakże będę się starał). ---‑---------------------------------------------------------------------------------- AKTUALIZACJA: Niestety nie sprawdzę tej opcji z PowerBankiem. Wyczytałem bowiem w specyfikacji, że do ładowania baterii Yoga wymaga napięcia 20V, a do takiego dedykowanego urządzenia nie będę mieć niestety dostępu... To pole pozostawiam do popisu dla kolejnego Blogera. :‑D ---‑----------------------------------------------------------------------------------
Multimedia - czyli audio i video
W zastosowaniach multimedialnych Yoga doskonale sprawdza się w roli domowego centrum rozrywki. Głównym jej atutem jest ekran. W porówaniu do asusowej matrycy oferuje zdecydowanie lepsze kąty widzenia oraz wierniejsze odwzorowanie kolorów. Wiadomo, że decydując się, podczas wyboru sprzętu, idziemy na pewne kompromisy. Dlatego też, nie mogę się pogodzić z następującym faktem. Otóż, Lenovo, decydując się na brak jakiegokolwiek wyjścia wideo (mini HDMI by tu spokojnie "weszło"), w sprzęcie za tak wysoką kwotę - nie dołącza żadnej przejściówki do podłączenia laptopa z innym zewnętrznym wyświetlaczem. Przypominam, że mówimy o sprzęcie do domowego użytku. Jako przewagę na rzecz Asusa uwzględnić muszę natomiast komplet niezbędnych złącz oraz obecność napędu DVD‑combo.
Co niestety znacząco odbija się na jego gabarytach.
Ciekawym i względnie uniwersalnym rozwiązaniem tej "niedoskonałości" YOGI 900 jest na przykład taka kosteczka Dell Dock DA100.
Podłączane do laptopa poprzez złącze USB 3.0. urządzenie kosztuje ~250-300zł. Sama instalacja jest banalna i raptem po chwili widać efekty.
[join][img=obraz3][join][img=obraz4]
Może zastosowanie przez Lenovo bezprzewodowej karty sieciowej wspierającej technologię WiGig byłoby tu bardziej trafioną decyzją. Zatem punkt dla Asusa za HDMI. ---‑---------------------------------------------------------------------------------- AKTUALIZACJA: Nie wspomniałem, że przy odpowiednich ustawieniach opcji w planie zasilania systemu W10 - Yoga może być zamknięta i "podawać" obraz na monitor zewnętrzny, dzięki temu niewielkiemu Dell Dock DA100.
Wspaniałe pole do popisu dla marketingowców Lenovo - Yoga, pracuj w 360' ! Ciekawe czemu jeszcze nikt na to nie wpadł? Chociaż tak naprawdę od pełnego zamknięcia klapy do normalnego "laptopowego" otwarcia dzieli nas jeszcze co najmniej 89 "pustych" stopni... ;‑D ---‑----------------------------------------------------------------------------------
Pozostaje bezprzewodowe przesyłanie obrazu WiDi kontra DLNA
Ok, przejdźmy zatem do świata bez kabli. Zarówno Asus jak i Lenovo wspierają Intel WiDi. Niestety przekonałem się na własnej skórze, że nie jest to technologia, z której korzystanie jest wygodne i komfortowe. Łączenie urządzeń ze względu na "kapryśność" tego rozwiazania to istna mordęga. Na moim SmartTV od LG, mimo spełnionych wymagań (sprawdzone programem Intela) nie mogłem za nic w świecie połączyć z nim mojej R510. Yoga pomimo połączenia wyświetlała klatkujący obraz w proporcjach, których nie można było zmienić bezpośrednio w TV. Szybko te problemy zadecydowały o zakończeniu "zabawy", gdyż była ona zbyt męcząca. Mamy remis ponieważ takie rozwiązanie w obydwu przypadkach uznaje za niemożliwe.
Do odtwarzania użyłem trzech sampli materiału testowego. Dostępne są tu
Materiał ten odtwarzany bezpośrednio z dysku urządzenia, czy też bezprzewodowo - zarówno z folderu sieciowego czy też routerowego serwera (standardem DLNA) -> nie sprawiło żadnemu z dwóch notebooków najmniejszego problemu. Kłopot z przesyłaniem video po sieci Wi‑Fi występował u mnie jedynie wtedy, gdy bezpośrednio do mojego routera Tp‑Link Archer C20i podłączyłem wątpliwej jakości klucz USB. Warto przy tego typu zastosowniach pamiętać, aby wybierać jednak te lepsze flashki USB lub postawić na zewnętrzny dysk twardy. Tu mamy zatem remis.
A może funkcja "rzutuj do urządzenia" systemu W10?
Nie mogłem nie wspomnieć o wbudowanej w system Windows 10 funkcji "rzutowania materiału do urządzenia" - jest to dość ciekawe rozwiązanie i niektórym użytkownikom wystarczy w zupełności. Jeśli oczywiście nie mają zbyt wysokich wymagań. Dla mnie jest ono w dalszym ciągu ciekawostką (działającą nawet na moim poczciwym, 6 letnim Samsungu R510). Próbowałem, naprawdę próbowałem z niego korzystać i jeśli chodzi o bezprzewodowe przesyłanie niskiej jakości filmu do TV to jest jak najbardziej ok. Niestety przy materiałach w dobrej jakości (wystarczy już 1080p) nie jest kolorowo. Usługa działała dość opieszale, a tworzony przez nią serwer rzutowania potrafił się niespodziewanie zawiesić, przerywając nam seans. Ponadto, często działał nadal, mimo wyłaczenia okna (jako usługa w tle) - to z kolei uniemożliwiało kolejne "rzucenie" filmu bez ręcznego zabicia procesu. Co jeszcze ciekawe program wymuszał skalowanego materiału 4k do rozdzielczości 1280x720 px na ekranie TV. Nie jest to rozwiązanie dla mnie. Przy wykorzystaniu fajnej i prostej aplikacji - Universal Media Server nie uświadczyłem żadnego problemu.
Oba procesory i7 6500U oraz i5 4200H prezentują zbliżoną wydajność i naturalnie jako typowe 2‑rdzeniowe CPU pracowały na najwyższych obrotach podczas odtwarzaniu sampla 4k na ekranie TV. Żeby za bardzo nie przeginać testy tej rozdzielczości nie były zbyt długotrwałe. Oczywiście obraz na TV był w pełni płynny i całkowicie zsynchronizowany z przesyłanym dźwiękiem.
Trochę o dźwięku
A właśnie - wypadałoby wspomnieć o jakość dźwięku w obydwu konstrukcjach. No cóż, stoi na praktycznie jednakowym poziomie. Dźwięk jest przyjemny dla ucha, lecz pomimo znanych logotypów (nie tylko audiofilom), to nadal mamy tu tylko malutkie głośniki pozbawione możliwości reprodukcji tonów niskich. [img=jbl][join][img=sonic]
Nie wszystkim to oczywiście odpowiada, jednak pamiętając o ograniczeniach konstrukcji mobilnych nie powinno to również nikomu specjalnie przeszkadzać. Przecież każdy wybiera świadomie. Wartym podkreślenia w tym miejscu jest fakt, iż niezależnie od formy "przekształcenia" YOGI (laptop, namiot, podstawka czy tablet) dźwięk nie traci na jakości i nie wydaje mi się, aby był on w jakiś sposób stłumiony. To starcie też określił bym również mianem remisu.
Dziękuję za Wasz cenny czas i oczywiście ---‑-> ciąg dalszy nastąpi... ;‑)