Drastyczna zmiana rzeczywistości
W dzisiejszych czasach człowiek nie ma czasu na chwilę refleksji. Jesteśmy zaganiani, żyjemy z dnia na dzień, a każdy nasz dzień wygląda niemal tak samo. Młodzież jest w nieco uprzywilejowanej sytuacji, cierpiąc czasem na nadmiar czasu, ale niestety przeważnie nie potrafi tego docenić i właściwie wykorzystać. Obecnie jednak nawet młodzież jest zaganiana. Masa dodatkowych zajęć sprawiają, że wolnego czasu prawie nie ma. Dzieci od początku szkolnej edukacji uczęszczają na dodatkowe lekcje angielskiego, a może i jeszcze innego języka, bo znajomość angielskiego obecnie to już standard i żeby się choć trochę wybić do przodu w tym wyścigów szczurów, trzeba wykazać się czymś oryginalnym. Do tego basen, może karate, może jakiś balet i młody człowiek wpada zmęczony do domu, by resztą sił odrobić lekcje i kładzie się spać. Na granie w piłkę, czy jazdę na rowerze często nie ma już czasu. A z dzieciństwa dobrze pamiętam, że to właśnie samotne wycieczki rowerowe stymulowały moją wyobraźnię i skłaniały do refleksji. Pędząc tak przez życie nie zauważamy co się dzieje dookoła nas. Nie zastanawiamy się jak bardzo zmieniła się otaczająca nas rzeczywistość w ostatnich 3 dekadach, a zmiany są ogromne, wręcz drastyczne.
Nie wierzycie? Wystarczy obejrzeć kilka filmów SF z powiedzmy połowy lat 90‑tych by pośmiać się z przestarzałych obecnie wynalazków, które wtedy wydawały się nowoczesne, na miarę XXIII wieku. StarTrek Voyager kręcony chyba w 1995 roku był wyposażony w laptopy tak grube, że obecnie nawet wojsko takich nie używa (wojskowe laptopy są przeważnie grubsze, bo mają dodatkowe wzmocnienia).
Schyłek komunizmu
Handel
Należę do pokolenia JPII i pamiętam jeszcze końcówkę tamtej epoki. Starsi mi ciągle powtarzają, że w latach 80‑tych to już nie było komuny, ale moim zdaniem rzeczywistość w tamtym okresie byłą mimo wszystko drastycznie inna niż obecnie. W pamięci pozostały mi jedynie pojedyncze obrazy, lecz to co pamiętam, jest w każdym szczególe tak odmienne niż to, co widzę dziś, że aż dziw bierze, że za mojego, ciągle jeszcze stosunkowo krótkiego życia, tak wiele się zmieniło. Pomijam nawet fakt pustych półek sklepowych, który z perspektywy dzisiejszych czasów jest czymś wręcz niewyobrażalnym i ciężko jest obecnie małym dzieciom wytłumaczyć, że kiedyś właśnie tak było. Jednakże, gdy coś w sklepie było, to w przypadku wielu podstawowych produktów, wyglądało często inaczej niż dziś. Nie było mleka w woreczku, śmietany w plastikowym kubeczku, napojów w kartonie, czy soków w plastikowych butelkach. Mleko i śmietana były sprzedawane w szklanych butelkach zamkniętych pozłotkiem w różnych kolorach.
Pozłotka te były później zbierane w szkołach przy okazji różnych akcji zbierania makulatury. Swoją drogą, punkty skupu makulatury były dostępne praktycznie w każdej dzielnicy, a dziś zniknęły na rzecz duży punktów. Nieco później, na przełomie lat 80‑tych i 90‑tych zaczął się upowszechniać prywatny handel. Bardzo często sklepikarze zaczynali od sprzedaży prosto z samochodu. Podjeżdżali Starami na targ i prosto z samochodu sprzedawali pieczywo i kiełbasę. Jak już jesteśmy przy handlu, to warto zauważyć, że wielkie centra handlowe są w Polsce wynalazkiem stosunkowo nowym.
Niedostępne produkty
Wiele produktów było kompletnie niedostępnych. Zapomnijcie o cytrusach. Jak miałem jakieś 6 lat, znajomy rodziców przywiózł z NRD banany. Nie byłem zachwycony. Nie byłem przyzwyczajony do tego smaku. Pierwsze banany nie sprzedawały się chyba jednak najlepiej. Nie pamiętam czy były za drogie, czy z innych powodów, ale pamiętam, że kiedyś nasz sklep osiedlowy wyrzucił kilka skrzynek lekko czerniejących bananów. Dzieciaki z całego osiedla zleciały się i rzuciły na te banany, jak na pomoc humanitarną dla trzeciego świata. Podobnie było z wyrobami przemysłowymi. Można je było kupić w Pewexach za dolary, które były drogie i dostępne w zasadzie tylko na czarnym rynku. Do końca życia będę pamiętał mój pierwszy zestaw lego, który dostałem pod choinkę, kupiony za 20 $ właśnie w Pewexie.
Nieodstępnych było wiele rzeczy codziennego użytku. Najbardziej przechlapane mieli jednak studencie z uwagi na brak łatwo dostępnego ksero. Wykłady trzeba było notować, a jak się nie było na wykładzie, to trzeba było ręcznie przepisywać. Obecnie wykładowcy często dostarczają gotowe wykłady w PDFach, gotowe do druku. Nawet ze ściągami się specjalnie nie trzeba męczyć. O Wikipediach i forach wsparcia naukowego już nawet nie wspomnę. Jedyne co się nie zmieniło to zbiór zadań duetu Krysicki-Włodarski z analizy matematycznej. Dobra książka jest nieśmiertelna:)
Blokowiska
Rzeczywistość tamtej epoki to nie tylko specyfika handlu. Nie było samochodów, a właściwie to były, ale w bardzo ograniczonej ilości. Pamiętam, że przed moim blokiem, na parkingu stały przeważnie 3, czasem 4 samochody. Między blokami zbudowano wielki osiedlowy parking na jakieś 200 samochodów, ale przeważnie nie było na nim żadnego, bo wszystkie stały pod blokami. Nie było problemu ze znalezieniem miejsca parkingowego. Pod każdym blokiem był plac zabaw. Obowiązkowo znajdowały się na nim: piaskownica, ślizgawka, huśtawka i karuzela. Na większych placach zabaw, było więcej instalacji. Obecnie place zabaw można spotkać przede wszystkim na terenie przedszkola, a te osiedlowe zostały zlikwidowane. Zaorano także kilka boisk, powyciągano bramki i kosze. Za moich czasów boiska były tak oblegane, że choć było ich kilka na każdym osiedlu, to często graliśmy mecze z sąsiednim blokiem o prawo do gry na boisku do końca dnia. Teraz dzieci grające w piłkę można zobaczyć tylko na szkolnym orliku. Same bloki były przeważnie obskurne i często nawet nieotynkowane. Obecnie wszystkie zostały pomalowane i wyglądają zdecydowanie lepiej.
Telewizja
Największe zmiany dokonały się chyba jednak w kwestii technologicznej. W latach 80‑tych sporo osób miało jeszcze czarno-białe telewizory. O kolorowych rubinach mówiły się, że potrafią wybuchać. Nie wiem ile było w tym prawdy, a na ile była to historyjka wymyślona przez zazdrosnego sąsiada, który oglądał 4 dostępne kanały w podcieniach szarości. Poza jedynką i dwójką była telewizja regionalna oraz Moskwa. Nie wiem czy tak było w całej Polsce, ale u mnie Moskwa była, a w gazecie był program telewizyjny nawet dla 2 kanałów radzieckich. Moskwy nie oglądałem z wyjątkiem 1 maja, gdy o 7 rano leciała transmisja z defilady i można było zobaczyć czołgi i rakiety. Nie jestem pewien czy dobrze pamiętam, ale wydaje mi się, że telewizja nie nadawała non‑stop. Pomijam nawet brak transmisji w nocy, ale także w dzień była kilkugodzinna przerwa i wtedy wyświetlała się plansza kontrolna. A jak w trakcie meczu zerwał się sygnał, to pani podstawiała pod kamerę planszę z napisem, że są problemy techniczne. Nie było w zamian komentarza ze studia, tylko gapiliśmy się na tę planszę w z nadzieją, że zaraz zniknie.
Pod koniec lat 80‑tych telewizory kolorowe stawały się co raz bardziej powszechne. Pojawiły się także magnetowidy (początkowo tylko odtwarzacze), a swoje 5 minut miały osiedlowe wypożyczalnie wideo, po których obecnie ślad nawet nie został. U mnie na osiedlu były nawet 2 wypożyczalnie. W całym mieście było ich więcej niż aptek. Chwilę później pojawiła się telewizja osiedlowa, czyli protoplasta kablówki. Przeważnie na jednym z bloków na osiedlu stawiano dużą antenę satelitarną (o średnicy około 2 m) i ciągnięto od niej kable między budynkami. Wtedy po raz pierwszy zobaczyliśmy reklamy telewizyjne. Pamiętam jak z zapartym tchem oglądałem niemieckie reklamy margaryny. Furorę robiło także niemieckie koło fortuny, które nieco później pojawiło się także w polskiej telewizji.
Telefony
Może trudno w to uwierzyć, ale telefony stacjonarne także nie były w pełni powszechne. Mieszkałem akurat na takim osiedlu, dla którego zabrakło numerów, a budowę nowej centrali telefonicznej odkładano z roku na rok. W skutek czego pierwszy telefon stacjonarny w domu mieliśmy dopiero w 1996 roku. Wcześniej aby gdzieś zadzwonić, chodziło się przeważnie na pocztę, gdzie trzeba było godzinami czekać w długiej kolejce do dwóch budek telefonicznych. Jak ktoś się już dorwał do telefonu, to potrafił wisieć na słuchawce dobrych 20 minut. Telefony na poczcie były oczywiście na monety, a później na żetony, które można było kupić w kioskach. Karty telefoniczne to już lata 90‑te i swego rodzaju moda na kolekcjonowanie zużytych kart. Pojawiły się także czarnorynkowe usługi nabijania kart. Zanim upowszechniły się telefony komórkowe, karty telefoniczne były w powszechnym użyciu mimo posiadania telefonu w domu. Niestety wiązało się to z koniecznością pamiętania numerów telefonów albo noszeniem przy sobie notesu. Kto obecnie zapamiętuje numery telefonu? Ja nie pamiętam nawet do żony, a i ze swoim czasem mam problemy. Pamiętam za to do dziś pierwszy numer telefonu stacjonarnego.
Hobby
W czasach, gdy nie było Internetu, telewizji kablowej, a komputery miało kilka osób w bloku, młodzież i dorośli mieli specyficzne hobby, które dziś zanikły. Najbardziej powszechnym było zbieractwo. Zbierać można było praktycznie wszystko. Dorośli przeważnie zbierali znaczki pocztowe. Młodsi zbierali historyjki z gumy Donald oraz z Turbówek. Nieco później pojawiła się moda na zbieranie puszek po piwie. Nie mam pojęcia jednak skąd ludzie brali te piwa, skoro nie było ich w sklepie.
Komputery
8‑bitowce miały swój klimat. Gdy ładowała się gra z magnetofonu na Atari, to wszyscy wychodzili z pokoju, żeby tylko czegoś nie zruszyć, bo ładowanie trzeba było by zaczynać od nowa. Na Commodore trzeba było śledzić kształt poziomych pasów w trakcie ładowania gry. Gdy były poszarpana, to gra mogła się nie wczytać. Przełomem było odkrycie i przekazanie pocztą pantoflową tricku ze śrubokrętem, którym można było regulować głowicę, a tym samym wpływać na jakość pasów. W szkole miałem zaś styczność z polską produkcją Elwro 800 junior, opartą na procesorze Z80, używanym w tamtych czasach przez wiele popularnych konstrukcji typu Spectrum, Timex czy Sinclair.
Lata 90‑te to stopniowa popularyzacja PCtów. Internet był raczej niedostępny w domach, ale pojawiły się sieci osiedlowe czy blokowe. Kable sieciowe wisiały sobie swawolnie między oknami albo dachami. Wieszano je nie bacząc na żadne kwestie bezpieczeństwa. Służyły głównie do grania po sieci, aczkolwiek przez krótki okres modne były także czaty użytkowników takiej sieci. Pod koniec lat 90‑tych sprawy nabrały tempa i zmiany zaczęły następować błyskawicznie. Upowszechnienie się Internetu po 2000 roku, upowszechnienie się telefonów komórkowych, upowszechnienie się telewizji kablowych, pojawienie się stosunkowo tanich, używanych samochodów, pojawienie się hipermarketów i nagle lądujemy w naszej rzeczywistości.
Przyszłość
Futurologiem nie jestem, ale mogę puścić wodze fantazji i przy okazji tej refleksji nad przeszłością, zastanowić się nad tym jaka będzie przyszłość za kolejnych 30 lat. Co jakiś czas możemy obejrzeć filmik prezentujące wizję przyszłości autorstwa takich gigantów jak Microsoft czy Google albo Samsung. [youtube=https://www.youtube.com/watch?v=55p3vNCF4JQ] Bill Gates zapisał się w historii słynnym stwierdzeniem na temat zapotrzebowania komputerów na ilość pamięci operacyjnej. Wielokrotnie wypierał się tych słów. Niemniej jednak nie wierzę także obecnym wizjom Microsoftu na temat wyglądu naszej rzeczywistości za 10 czy 20 lat. Osobiście uważam, że przyszłość jest niezmiernie trudna do przewidzenia, nawet w tak krótkiej perspektywie jak trzy dekady. Rozwój dokonuje się przeważnie w nieoczekiwany sposób. Wiele ciekawych i obiecujących wynalazków, o których moglibyśmy myśleć, że są pewniakami do zdominowania danej dziedziny życia, nie przyjmuje się, choćby ze względów prawnych czy obyczajowych. Kto dziś pamięta Sony minidisc? Technologia była bardzo ciekawa i stała za nią duża, znana firma, ale poszło o patenty i minidisc został ostatecznie odrzucony przez rynek. A był moment, że pojawiało się co raz więcej miniwież z tą technologią i została ona nawet uwieczniona w Matrixie. Jest scena (na początku filmu), gdy Neo przekazuje jakiemuś kolesiowi jakieś tajne dane, zapisane właśnie na takim nośniku.
1. Wydaje mi się, że tablety wyjdą z użycia. Obecnie mamy modę na macane interfejsy, ale noszenie ze sobą czegokolwiek powyżej 5 cali jest niewygodne. Prędzej widziałbym dotykowe telewizory i wszelkie stacjonarne ekrany.
2 i 3 .Rozwinie się sterowanie urządzeń za pomocą mowy, a co za tym idzie upowszechnią się inteligentne domy. Zdecydowanie rozwinie się Internet rzeczy, ale ie w postaci smart zegarków, które są raczej chwilowym trendem, a w postaci programowalnych urządzeń AGD. Ulepszone rozpoznawanie mowy stanie się także impulsem do rozwoju algorytmów tłumaczenia mowy w czasie rzeczywistym. Póki co tłumaczenie nawet tekstu na język polski, daje raczej kiepskie rezultaty, ale sądzę, że za 30 lat ulegnie to zmianie. Dzięki temu będziemy mogli wybrać czy chcemy oglądać film z napisami czy z lektorem, bez konieczności ściągania napisów. Komputery stacjonarne nie znikną, choć prawdopodobnie nieco się zminiaturyzują i nie będą tak gracić pokoju jak obecnie. Być może w przypadku nowych domów będą wręcz gdzieś chowane do piwnicy czy na strych. Granica między desktopem, a innymi urządzeniami zacznie się zacierać ze względu na to, że wszystkie urządzenia domowe będą sterowane jednym zintegrowanym systemem, przez co ciężko będzie w nim wyodrębnić klasyczny desktop. Ponieważ w dużej mierze sterowanie będzie odbywało się za pomocą głosu i dotyku, pozostanie jedynie ekran. Ekran jednakże będzie wyświetlał część systemu zarezerwowaną do użytku "desktopowego". Systemy desktopowe jako takie przestaną istnieć. Zastąpi je szerszy system zarządzania domem z interfejsami zadaniowymi, oddzielnym dla lodówki, a oddzielnym dla ekranu w salonie. Telewizor zostanie zintegrowany w ten system i w zasadzie nie będziemy odczuwać różnicy czy korzystamy z komputera, czy oglądamy telewizję. Wszystko będzie częścią jednego systemu.
4. Samochody nie wymagające kierowcy zaczną się upowszechniać. Początkowo dotyczyć to będzie komunikacji publicznej, ale z czasem także pojazdy prywatne będą zastępowane inteligentnymi wersjami. Głównym argumentem za taką rewolucją będą względy bezpieczeństwa. Podejrzewam jednak, że jeszcze przez wiele dekad, samochody takie będą miały możliwość prostego wyłączenia autopilota.
5. Usługi lokalizacyjne będą jeszcze bardziej powszechne i być może zostaną one usankcjonowane prawnie w sensie zobligowania obywateli do używania takiej czy innej formy lokalizowania obywateli pod pretekstem ładu i bezpieczeństwa publicznego.
6. Zmienią się metody autentykacji i autoryzacji. Ciężko mi powiedzieć co zastąpi obecne standardy, ale login i hasło wyjdą z użycia. Będzie to związane z upowszechnieniem się wszelakich usług świadczonych za pomocą Internetu - w tym również spraw urzędowych.
7. Czasopisma wydawane w formie papierowej wyjdą całkowicie z użycia. Książki papierowe będą nadal wydawane, ale będzie ich znacznie mniej. E‑booki przyszłości będą interaktywne i powiązane z materiałami w sieci. Ich forma ulegnie zmianie. Będą bardziej przypominały aplikacji webowe wypełnione określoną treścią, którą będzie można sobie zwijać, rozwijać, a nawet edytować.
8. Dzięki rozwinięciu technologii tłumaczenia głosowego w czasie rzeczywistym, zostanie zainicjowany proces internacjonalizacji uniwersytetów.
9. Wirtualna rzeczywistość się nie przyjmie, jako niezdrowa dla ludzkiej psychiki.
10. Nie przewiduję roku Linuxa w najbliższych 3 dekadach (nie na desktopie).