Dlaczego w smartfony pakowane są niepotrzebne, spowalniające sprzęt aplikacje?
[image=bloat2]
Korzystając z każdego urządzenia mobilnego z Androidem, jakiego dostałem do ręki, nie trudno było zauważyć dosyć sporej ilości zainstalowanych już fabrycznie aplikacji. Były to albo aplikacje od producenta telefonu, albo od operatora. Czasem aplikacje te mogły zająć nawet jedną stronę w szufladzie aplikacji (App Drawer). Producenci sprzętu chcą na siłę uszczęśliwić klientów i dodają im oprogramowanie, które często nie jest nikomu potrzebne.
Powody dorzucania domyślne zainstalowanych aplikacji
Aplikacje w LG F70 z T‑Mobile (Zrzut ekranu od znajomego)
Powód takiego działania powinien być znany każdemu zainteresowanemu tą sprawą. Chodzi tu o umowę o współpracy, dzięki której zarabia zarówno producent sprzętu, jak też twórca danej aplikacji. Twórca zyskuje większą liczbę użytkowników, którzy być może będą używać danego programu regularnie i dzięki temu zostawią w nim pieniądze. Producent telefonu otrzymuje część zysków i może pochwalić się, co potrafi jego smartfon tuż po wyjęciu z pudełku, bez potrzeby instalacji czegokolwiek.
Czy domyślne zainstalowane aplikacje do czegoś się przydają?
Niestety, ale programy, które dostajemy tuż po wyjęciu sprzętu z pudełka są dobrane byle jak. Często są to dodatkowe mapy, aplikacje do multimediów, montażu filmów, obróbki zdjęć itp. Wszystkie dodatkowe aplikacje, które widziałem w urządzeniach miały wspólną cechę: nigdy o nich nie słyszałem i nie były dostosowane do potrzeb przeciętnego Kowalskiego. Mniejsi producenci umieszczają niektóre aplikacje bez polskiej wersji językowej.
Kto za takie działania płaci?
Cenę za to płacimy my, ponieważ oczywiste jest, że telefon z większą ilością zainstalowanych aplikacji będzie działał wolniej. Najmocniej odczuwają to użytkownicy sprzętu z niższej półki. Niestety, ale często producenci blokują możliwość odinstalowania dorzuconego oprogramowania z systemu, co jeszcze bardziej pograsza sytuację.
Kiedy dodatkowe aplikacje są/byłyby dobre?
Kiedy użytkownik ma możliwość zarządzania tym, co chce na swoim telefonie, a czego nie chce. Dla przykładu: Nie potrzebuję aplikacji do e‑booków, to usuwam ją i tyle - nie ma jej. Taki sposób działania byłby o wiele lepszy. Niedawno na dobrychprogramach czytałem artykuł o możliwości zdalnej instalacji aplikacji zarówno przed, jak i po kupnie urządzenia bez zgody użytkownika. Za sprawą operatorów Android będzie jeszcze bardziej zaśmiecony. Idąc w takim kierunku, raczej jesteśmy zmuszeni posiadać w telefonie preinstalowane aplikacje. Zawsze pozostaje możliwość wyłączenia aplikacji, ale i tak zostają one w pamięci urządzenia. Do całkowitego pozbycia się aplikacji trzeba wykonać tzw. root'a, ale wiąże się to z utratą gwarancji.