Nie mam w co grać — czyli depresja gracza
26.02.2015 20:38
Już od dłuższego czasu chodzi mi ten temat po głowie i chyba wreszcie zebrałem się w sobie by coś o nim naskrobać na blogu. Zapewne nie jestem pierwszą osobą która coś na ten temat pisała i nie ostatnią która podzieli się z Wami swoją opinią na ten temat. A o czym mowa ? O graniu...
Słowem wstępu
Swoją przygodę z grami komputerowymi zacząłem w wieku 8 lat kiedy rodzice zakupili dla siostry - "nasz pierwszy komputer" - który miał jej pomóc w pisaniu pracy magisterskiej, a mi przydać się do odrabiania lekcji. Co to była za jednostka to nawet nie pamiętam, ale miło wspominam tego blaszaka. Zacząłem od rozpracowania sapera oraz pasjansa. Pozostałych gier oferowanych przez Windowsa 98 nawet nie tykałem - tylko te dwie gierki potrafiły mnie najdłużej utrzymać przy sobie. Po pewnym czasie zacząłem się interesować pomniejszymi grami takimi jak Lomax, Tyrian 2000 czy pierwsza część Grand Theft Auto. W sumie z tymi trzema grami wiążę swoje dzieciństwo w pikselowym świecie. Oczywiście prócz nich przez moje łapy przewinęły się setki, tysiące jak nie dziesiątki tysięcy tytułów na przeróżne systemy i platformy. Większość z nich ukończyłem, niektóre tylko uruchomiłem by zaraz wiedzieć że nigdy w nie nie zagram. Nie raz rychtowałem kompa by nie tylko pracować na wydajniejszej maszynie ale głownie by "mieć na czym grać" w nowy tytuł. Myślałem też nad zakupem konsoli stacjonarnej lub przenośnej, ale nie potrafiłem się odnaleźć w sterowaniu - chyba jestem 100% graczem komputerowym :)
Z 10 lat wstecz gdy kończyłem swój staż w Urzędzie Skarbowym w mojej miejscowości, zakupiłem za uciułane pieniążki swój pierwszy komputer. Wydałem wtedy może z 4100zł na maszynę która spełniała wszystkie moje techniczne marzenia oraz była gotowa uciągnąć każdą grę która miała mieć premierę w niedalekiej przyszłości. Nie byłem wtedy za bardzo na czasie z komponentami komputerowymi więc i tego modelu grafiki nie podam, ale wiem że była to karta z wyższej półki cenowej od Nvidii. Komputer zdał egzamin wydajnościowy w 100%. Przez 10 lat bez problemów mogłem zagrać w nowsze tytuły zazwyczaj na wysokich/średnich detalach. W kilku produkcjach zaliczałem spadki wydajności - ale zazwyczaj była to wina skopanej optymalizacji niż wygórowanych wymagań sprzętowych. Co prawda w ciągu tych kilku lat byłem zmuszony wymienić płytę główną, dokupić nową grafikę oraz więcej RAM'u gdyż miałem niemały pożar przy kręceniu procesora przez znajomka. A tak bardzo chciałem zagrać na ultra detalach w GTA 4 :(
Po ostatnim zastanowieniu się oraz ostrym dumaniu - zakupiłem nowy komputer do gier. Jak w podobnym przypadku zainwestowałem większą kaskę w sprzęt który mam nadzieję przyda się na dłużej niż 10 lat - no może z tą różnicą że nie przewiduję w przyszłości grać tak dużo jak wcześniej. Teraz doszły nowe priorytety - kupno mieszkania i ślub we wrześniu. Trzeba myśleć przyszłościowo, ale dbać też o swoje hobby. A to że gram coraz mniej, zauważyłem już kilka lat temu.
W co ja grałem przez te lata ?
Wciąż nazywam siebie graczem, ale czy naprawdę nim jestem ? Czy graczem można nazwać osobę która przez ostatnie 15 lat grała w ogrom produkcji - licząc minimum 20 na rok ? Kiedyś na pewno tak, teraz to pewna norma - rynek się wybił, powstało wiele konsoli na które trzeba uzupełnić popyt ... gry komputerowe stały się pewnym dobrem które nie jest już tylko rozrywką a rodzajem sportu lub swoistym zarobkiem. Od początku swojej przygody jako gracza przebrnąłem przez wszystkie gatunki gier. Zaczynałem od FPP przez tworzenie FPS, grałem w gry logiczne, sportowe, wyścigowe, akcji, strategiczne, RPG, miałem przyjemność testować te które nie pasowały do żadnych z powyższych lub zostały zmieszane przez kilka rodzajów - np. jRPG lub RPG‑FPP. Gatunków jest o niebo więcej niż miało to miejsce 6‑10 lat temu. Oczywiście branża musi się rozwijać i spełniać marzenia swoich wielkich wielbicieli. A o publikę trzeba dbać, bo publika daje kasę.
Szalony marketing
Od kilku lat obserwuję w większości upadki znanych tytułów, coraz częstsze przesunięcia premier czy skopane do granic możliwości optymalizacje. Ja rozumiem że twórcy prześcigają się w wydaniu produktu jak najbardziej udanego i bez błędów. Coraz częstsze tworzenie gier pod kasę lub na tych samych silnikach bez nowych pomysłów staje się po prostu śmieszne, jeśli nie rzec żałosne. Są serie które co rok muszą mieć swoją premierę a oferują wciąż to samo - dynamiczną fabułę i powtarzalny tryb wieloosobowy lub genialny tryb kooperacyjny z powiewem świeżości, który ... traci zapach przy pierwszym mocniejszym wietrze. Czemu musi tak być ? Ostatnimi czasy gracze komputerowi muszą wydać ogrom funduszy na nową grę - ceny nie raz podobne do tych kupowanych na konsole - i co dostajemy ? Ładniejszą grafikę, wodotryski, dynamiczne akcje ... naprawdę to się teraz liczy ? A gdzie świetnie napisana fabuła, akcja trzymająca w napięciu, chęć powrotów do ulubionego tytułu ? Gdyby się nad tym dokładnie zastanowić - więcej nachodzi pytań niż konkretnych odpowiedzi.
Swoją przygodę z grami zacząłem od czytania SService oraz CD‑Action. Pojawiające się w CDA płyty z grami stawały się budulcem mojego zainteresowania przez kilka pierwszy lat. Później zacząłem się zaopatrywać w tytuły w drogim i nieopłacalnym sklepie na literkę E. Nie będę przecież podawać pełnej nazwy sklepu na blogu, bo ktoś mnie jeszcze osądzi że w Empiku można kupić tanie programy. Po wielu latach kupowania w MMarkt oraz Saturn - było nie było te bliźniacze firmy - oferowały wydania pudełkowe świetnych gier w bardzo kuszących cenach. Nie raz łapałem tutaj nie lada promocje lub zaniżone ceny na naklejkach. W pewnym momencie pojąłem że nie potrzebuję już wydań pudełkowych i całą swoja uwagę skupiłem na wydaniach cyfrowych. Mój obecny internet pozwala mi na ściągnięcie obrazu gier na STEAM lub ORIGIN w kilka godzin, co nie jest złym wynikiem. A możliwość utworzenia w późniejszym czasie obrazu zapasowego dopełnia kupowanie wersji cyfrowych. W obecnych czasach prócz kilku serwisów oferujących sprzedaż cyfrową, w nowe gry zaopatruję się także na allegro - a po nagonce od Ubi zrezygnowałem z kilku innych stron by nie zablokować sobie opcji grania w zakupiony produkt. Ale nie o tym zacząłem pisać.
Jak to jest z tym graniem ?
No właśnie jak ? Grałem w niezliczone ilości tytułów. Większość zakupiłem sam, nieliczne otrzymywałem do testów, mniejszość wygrywałem w konkursach. Nie jest to problem że gry są za drogie albo że wychodzi ich za mało czy za dużo. Problem leży po stronie osoby grającej. Po mojej stronie. Czy to czas ? Dorosłość nakazuje mi porzucić niektóre hobby na rzecz ważniejszych ? Ciężko powiedzieć. Z jednej strony atakuje mnie co jakiś czas chęć zagrania w dany tytuł by po kilku minutach przekonać się że znam go na pamięć. Opisywane przeze Mnie pierwsze wrażenia z Dying Light same w sobie uświadomiły mnie że można jeszcze stworzyć świetny tytuł. Szkoda że dopiero po skończeniu misji fabularnej i liźnięciu trybu Zombie - a dokładniej po ~40h spędzonych w grze, przekonałem się że nic już tutaj nie zrobię.
Podobnie w serii Battlefield - po zakończeniu prościutkiej kampanii dla pojedynczego gracza a w trybie wieloosobowym - po osiągnięciu ~90 poziomu doświadczenia, gra zaczyna nudzić. I nie jest ważne co odkryliśmy a czego nie. Ważne jest takie budowanie gry by trzymała jak najdłużej. Inny przykład - skorzystałem z promocji i zakupiłem Heroes of Might And Magic 3 - grę w której spędziłem długie lata, grę którą nie raz skończyłem i w której męczyłem znajomych swoimi armiami. Grę, którą zakupiłem na Steam i po godzince sprawdzenia czy nadal jest fajna ... wywaliłem, gdyż to już nie jest to co kiedyś. Gdzieś zaginął ten klimat co kiedyś.
Potrzebny wniosek?
Myślę, że wniosek jest zbędny. Każdego dobywa w pewnym momencie życia pewne zawahanie - czy to co robi ma dalej sens. Ja widzę wielką przyjemność w dzieleniu się z Wami swoimi przemyśleniami nt. nowości w świecie gier. I to nie tylko tych na PC ale też na Androida. Szkoda tylko że powiew nowości i wielkie zainteresowanie należy się małemu gronu tytułów które miały swoją premierę bądź dopiero mają nadejść. Sam w tym roku czekam na trzeciego Wieśka, obniżki ceny Evolve oraz GTA 5 - mimo przesunięcia, dam mu szansę - może tam znajdę ukojenie w graniu.
Wyżaliłem się i napisałem co chciałem napisać. Zapewne dołączyłem do wspaniałego grona kolegów blogerów, którzy mięli podobne stany jak ja i opisywali je wcześniej. Mam tylko nadzieję że w najbliższym czasie po załatwieniu najważniejszych spraw życiowych, znów stanę na nogi i podzielę się z Wami pierwszymi wrażeniami z jakiegoś wartego uwagi tytułu. A jest na co czekać :)