GNOME OS - Red Hat kontratakuje, Ubuntu w odwrocie...
Gdy Jon McCann na konferencji GUADEC 2010 wysunął propozycję stworzenia GNOME OS, traktowałem całą sprawę jako ciekawostkę. Jednak za wszystkim stoi Red Hat, a to oznacza, że projekt należy traktować jak najbardziej serio. Co więcej idea GNOME OS jest stopniowo realizowana z tym, że większość użytkowników zdawało się tego nie dostrzegać, aż do momentu kiedy Lennart Poettering (deweloper, który popełnił pulse audio) w maju 2011 zaproponował włączenie systemd jako zewnętrzną zależność do GNOME 3.2. I tu pojawia się pewien zgrzyt, bo skutkiem ubocznym byłoby porzucenie wsparcia dla pozostałych systemów uniksowych. Wspominany już przeze mnie McCann wypowiada się o wsparciu pozostałych nielinuksowych systemów jasno:
It is free software and people are free to port GNOME to any other architecture or try to exchange kernels or whatever. But that is silly for us to worry about. Kernels just aren't that interesting. Linux isn't an OS. Now it is our job to try to build one - finally. Let's do it. I think the time has come for GNOME to embrace Linux a bit more boldly.
Innymi słowy, GNOME jako projekt powinien skupić się tylko i wyłącznie na Linuksie. Po żywiołowej dyskusji na liście mailingowej nie podjęto jednak ostatecznej decyzji odnośnie sytemd. Co nie zmienia faktu, że w planach dotyczących GNOME 3.4, możemy przeczytać o jego wykorzystaniu:
Automatyczna obsługa wielu użytkowników z wykorzystaniem programu inicjującego systemd
Skoro konkurencję w postaci innych systemów uniksowych mamy już z głowy, czas się zająć porządkami na własnym podwórku...
Ubuntu - element nie pasujący do obrazka
W tej oto sielankowej scenerii GNOME OS pojawia się jedna skaza. Zwie się ona Ubuntu z Unity. W zasadzie projekt systemu opartego na GNOME nie stanowiłby większego zagrożenia dla Ubuntu, gdyby Canonical nie tworzył własnego środowiska graficznego. Proces powstawania Unity oraz GNOME Shell wraz z przyczynami dla którego doszło do podziału w środowisku, pozwoliłem sobie opisać w 3 wrześniowych wpisach. Gorąco zachęcam do ich przeczytania, jeśli ktoś chce się dowiedzieć czegoś więcej o zakulisowych rozgrywkach Red Hat - Ubuntu. Nie jest tajemnicą, że Canonical bez skrupułów wykorzystuje różne projekty open source, niemniej z zgodnie z licencją. Jednak rozdźwięk pomiędzy tym co bierze Canonical, a tym co daje jest bardzo widoczny. Taki stan rzeczy nie może trwać w nieskończoność. Dopóki Canonical skupiał się niemal wyłącznie na rozwijaniu desktopowej wersji swojej dystrybucji (bez większych sukcesów zresztą), największy żywiciel, to jest Red Hat, akceptował pasożytnicze praktyki Ubuntu. Niestety Ubuntu nie udało się podbić rynku komputerów osobistych, a Microsoft i Apple mają się świetnie, toteż Ubuntu zaczęło szukać innych nisz, gdzie można by zdobyć trochę grosiwa. I w ten sposób weszło na teren łowiecki Red Hata czyli tzw. "rynek enterprise" Co więcej Canonical odniósł na tym polu pewne sukcesy (szczególnie jeśli mowa o chmurze Amazonu oraz Rackspace). Takiej sytuacji "czerwony kapelusz" tolerować już nie może.
Wojna totalna
Byłoby niesprawiedliwe twierdzić, że wszelkie porażki Canonical we współpracy z GNOME wynikają wyłącznie z winy tego pierwszego. Deweloperzy GNOME, co tu dużo mówić są twardogłowi i bardzo ciężko akceptują rozwiązania z poza swego obozu. Nie mniej Red Hat nie ma tutaj problemów, co jest zrozumiałe gdy ma się w kieszeni ponad połowę deweloperów, pracujących nad kluczowymi komponentami. Takiej firmie się nie odmawia ;) GNOME OS będzie bazował na Fedorze, co jest chyba jasne samo przez się. Według planów forsowanych przez Red Hat system ma być kompletny wraz z GNOME 4 czyli za jakieś 2 lata. Co jest jednak szczególnie istotne, już teraz można sobie obejrzeć propozycje poszczególnych elementów systemu a niektóre z nich nawet zobaczyć w akcji:
Interfejs już znamy (GNOME Shell), ale co z aplikacjami? Słuszna uwaga, programy powinny się integrować z powłoką. Allan Day zaprezentował na swoim blogu nowe podejście do tworzenia aplikacji na miarę 21 wieku, oczywiście wszytko zintegrowane z powłoką. Być może już niebawem nowy Rhythmbox, przemianowany zostanie na "Music"
I tu pojawia się problem, bo Ubuntu ma swoją wizję interfejsu i aplikacji w nim zawartych. Już teraz programy zawarte w Ubuntu to zupełny miszmasz komponentów z różnych wersji GNOME. Aż strach pomyśleć co się stanie, kiedy deweloperzy zaczną dostosowywać swoje aplikacje do nowych wytycznych GNOME. Twórcy Ubuntu będą mieli nad czym główkować. No cóż taka jest cena niezależności...