Kindle – reanimacja
Czasami zdarza się, że w jakiś sposób w mojej ręce trafia sprzęt skazany przez wcześniejszego użyszkodnidnika na zatracenie i śmietnik. Tak też się stało tym razem, w leniwą niedzielę marnowałem czas na przeglądaniu allero i moim oczom ukazała się oferta z rzekomo zablokowanym Kindle Paperwhite.
Nie wahając się, wpisałem w snajpera swoją kwotę minimalną i zapomniałem o całej sytuacji do czasu kiedy to, powiadomienie na komunikatorze oznajmiło, że udało mi się wygrać licytację. Niestety, nic nie jest tak piękne jak pokazują obrazki i bzdury w opisie sprzedającego. Czytnik okazał się z uszkodzoną połową wyświetlacza. Po resecie dało się wybrać język, ale już nie dało się przejść do dalszej kalibracji urządzenia. Szukałem jeszcze szczęścia na forach poświęconych tematyce książek elektronicznych, niestety moje zapytanie pozostawało bez odzewu. W końcu sam na zasadzie prób i błędów zdecydowałem się na wygrzanie ekranu. Mam dojście do prasy do wygrzewania nadruków na koszulkach, więc dzień wcześniej upewniłem się, że znajomy będzie coś wygrzewał i przyniosłem "kundelka" na wygrzewanie. Niestety stało się coś czego się nie spodziewałem. Kindle pod wpływem temperatury, zaczął rozwarstwiać ekran, a mianowicie, zaczął puszczać silikon jakim jest montowana warstwa ochronna na ekranie.Sam czytnik nie wylądował pod prasą, ale spokojnie leżał na jej ramieniu. Znajomy przybiegł przerażony z tym, że ekran się rozwarstwia i mimo dobrego wygrzania nie chciał nadal współpracować. Efektem tego była moja decyzja, że całość rozbieram na czynniki pierwsze i zamawiam nowy kompletny ekran z Aliexpress. Co i jak odnośnie zamówień z Chin można znaleźć w moim wcześniejszym wpisie o zakupach w Azji.
Ekran zamówiony, zostaje odliczanie czasu na przybycie przesyłki, która pojawiła się w lekko pogniecionym kartonie po około dwóch tygodniach od wysłania. Całe szczęście mimo zniekształceń kartonu ekran okazał się w pełni sprawny.
Zaraz po zamówieniu nowego wyświetlacza, za pomocą strony ifixit udało mi się mój czytnik rozłożyć na części pierwsze i tak go wyskładować do czasu nadejścia brakującego elementu. Powoli dobierałem się do tego co rzeczywiście tkwiło w środku. Wielkim rozczarowaniem okazała się ramka na około ekranu, która jest wklejona do niego. Miałem nadzieję, że będą jakieś zaczepy, ale nic tylko jakieś mazidło klejopodobne. Tutaj uczulam chętnych podjęcia się takiej wymiany o uzbrojenie się w bardzo dobrą taśmę dwustronną, która przyda się na wlepienie ramki na swoje miejsce. Po odkręceniu wszystkich śrubek mocujących całość czytnika w obudowie poczułem wielkie rozczarowanie. Nic specjalnego się w środku nie kryło - mała płytka drukowana, bateria i aluminiowe mocowanie ekranu i całej reszty do siebie.
Największym dla mnie zaskoczeniem było serce Kindle - płytka którą średnio inteligentny przedszkolak polutowałby sam gdyby miał tylko dostęp do części i odrobinę zdolności :)
Niestety małym minusem całej wymiany było wyciągnięcie ekranu z aluminiowej ramki, który zaparł się, że dobrowolnie mimo wygrzewania nie puści. Skończyło się na jego popękaniu i lekkim odgięciu aluminium, co później nadrobiłem taśmą dwustronną by ekran dobrze przylegał do stelaża. Mimo uszkodzeń, e‑ink nie pokaże nam niczego, po za ostatnim momentem kiedy został odłączony od zasilania. Na ekranie nie ma śladów jakichkolwiek uszkodzen w przeciwieństwie do ekranów lcd, które uwielbiają wypełniać się wszelkimi wzorami fraktali po uszkodzeniu. Na poniższym zdjęciu widać po prawej uszodzony i nowy chińczyk z lewej świeżo po odpaleniu na Kindle czy aby na pewno działa, zanim poskładam całe urządzenie.
Nowy ekran mimo pogniecenia kartonu okazał się całkowicie sprawny, ale przy odbiorze przesyłki w krótkich żołnierskich słowach określiłem mój stosunek do świadczonych usług. Czas na składnie wszystkie go w całość, a mianowicie nowy ekran lepimy do stelaża, wypuszczając trzy taśmy lączące go z płytą główna i póżniej zostaje połączenie taśm, dokręcenie baterii i tak już mamy prawie cały czytnik złożony.
[join][image=test3]
Ostatnim testem, przed skręceniem całości w plastikową obudowę był test przeglądarki i łączności bezprzewodowej, co nawet się udało z małą czkawką, niestety strona portalu jakoś nie nadaje się zbytnio do korzystanie ze skromnych zasobów czytników :)
Sprzęt po reanimacji sprawuje się bardzo dobrze. W momencie podpięcia go pod konto na amazonie, okazało się, że jest to wersja bez reklam i dzięki temu nie będę musiał kolejny raz pisać bzdur do supportu, że mieszkam w kraju gdzie amazon swojego sklepu nie ma, ale za to buduje centra logistyczne. Poniższe zdjęcie prezentuje po prawej mojego Paperwhite2 z którego korzystam na codzień i Paperwhite będącego tematem tego wpisu. Powyżej jest nieszczęśliwy rozwarstwiony ekran.
W pełni zadowolony z efektów przeszczepu, powiadomiłem swojego przyjaciela, że mam dla niego prezent dla żony na zbliżające się imieniny. Dodatkowym życzeniem było tylko zdobycie dedykowanej okładki pod czytnik, którą udało się zakupić i spersonalizować wedle życzeń przyszłego nabywcy i moich sugestii.
Podsumowując, całość jeżeli chodzi o koszty i czas:
Czas:
2 tygodnie (przesyłka), ok. 1 godzina (30 minut na rozmontowanie) + (20 minut na składanie) + (10 minut na testy)
Koszty:
133zl czytnik + 120 ekran + 15 etui (kupiłem używane, które okazało się lepsze jakościowo od mojego całkiem nowego). Co do kosztów przesyłki, zapłaciłem za nią tylko w kraju za dwie usługi kurierskie, z chin jak to u mnie bywa przesyłka była bez dodatkowych opłat.
Koszty nie materialne i prawne:
Bezcenne zadowolenie z radości przyjaciela oraz jego lepszej połowy jak również z samego siebie, że nie popsułem bardziej :)