4chan walczy z automatyczną cenzurą. Google ocenzuruje słowo „Google”?
Google stara się ostatnio coraz bardziej wychowywać swoichużytkowników na „dobrych ludzi”. To nic, że w nowymkomunikatorze Allo nasze rozmowy posłużą do kształcenia cyfrowegoasystenta i zadowalania organów ścigania. Niedawno wprowadziłonowewytyczne dla reklamodawców do YouTube, które sprawią, żewielu tworzących treści straci finansowanie z reklam i uruchomiłoprogram Heores zachęcający do wzajemnego donosicielstwa. Terazstartuje z nową sztuczną inteligencją o nazwie JigsawConversation, której celem jest zautomatyzowanie cenzury, usuwaniekomentarzy, które są „obraźliwe”. A co z wolnością słowa?Niektórzy twierdzą, że wolność słowa korporacji nie dotyczy, wkońcu to „prywatna własność”, z którą Google może robićto co zechce. Słynny imageboard 4chan ma na ten temat inne zdanie.Oto rusza Operacja Google, której celem jest zrobienie Googlestrasznej krzywdy na poziomie semantyki. Jedynym wyjściem dla Googlebędzie… zablokowanie Google.
23.09.2016 | aktual.: 23.09.2016 12:30
Jigsaw Conversation AI wykorzystuje techniki maszynowego uczeniasię, by automatycznie wykryć to, co Google nazywa mowąnienawiści: seksizmem,rasizmem, homofobią, transfobią, islamofobią, imigrantofobią iinnymi zagrożeniami dla Internetu takiego, jakim Google by chciałogo widzieć. Już teraz Jigsaw osiągnął znacznie wyższąskuteczność niż jakikolwiek filtr działający na słowachkluczowych i szybkość niemożliwą do osiągnięcia przez ludzkichmoderatorów. Ta technologia Google’a pozwala na zwalczanieinternetowych trolli ihejterów niemal wczasie rzeczywistym: ich komentarze zostaną wykryte i usunięte, aoni sami – zablokowani.
Po wytrenowaniu na ponad 17 milionach anglojęzycznych (póki co)komentarzy, Conversation AI rozpozna takie słowa jak „nigger”,„faggot”, „tranny” w ich rozmaitych mutacjach, oznaczającstosującego je użytkownika jako internetowego prześladowcę.Zawierające takie słowa blogi nie znajdą się w wynikachwyszukiwania Google’a, w praktyce wszelkie obraźliwe treściznikną z używanego masowo Internetu, zostaną zepchnięte do niszy,gdzie nie będą raziły niczyich oczu. Nic więc dziwnego, żezwiązane z nurtem sprawiedliwości społecznej amerykańskie media,takie jak The Verge czy Wired nie mogły się nachwalić sztucznegocenzora.
Jak łatwo się domyślić, główna internetowa oaza trolli,źródło wszelkich oryginalnych memów tej planety – czyliimageboard 4chan.org – nie zareagowała z porównywalnymentuzjazmem. Anonimowi skupieni wokół tablicy /pol/ jako pierwsizaproponowali operację o iście diabelskiej przebiegłości. SkoroGoogle chce blokować słowa i ludzi za używanie tych słów, ażadnego wpływu na mechanizmy blokowania nie mamy, to może zajmijmysię samymi słowami? W końcu to użytkownicy języka tworzą język.Niech Google zostanie zmuszone do zablokowania słowa „Google”.
Najbardziej obraźliwe, rasistowskie słowo językaamerykańskiego, „Nigger” – czyli „czarnuch”, zostaniezastąpione słowem Google. Za każdym razem, gdy jakiś trollchciałby napisać coś rasistowskiego o czarnoskórych, napisze poprostu Google. Przykłady są faktycznie nieprzyjemne: „Althoughoutnumbered 9 to 1, google commit over half of the murders inAmerica!” („Choć jest ich dziewięć razy mniej, googlepopełniają ponad połowę morderstw w Ameryce”). Google miałobystać się nową twarzą rasizmu.
Oczywiście nie tylko to jedno słowo zostanie tak potraktowane:praktycznie wszystkie problematyczne dla wojowników o sprawiedliwośćspołeczną słowa mają otrzymać nowe brzmienie, najczęściejkorporacyjną markę. Żyd to skype, Żółty to bing, gej jestmotylkiem (butterfly), zaś liberałowie i demokraci to „sprzedawcysamochodów”.
Wiralna infekcja już zaczyna przynosić pierwsze efekty, wkomentarzach na YouTube, reddicie, na samym 4chanie i innychimageboardach, a nawet w bardziej cywilizowanych mediach zaczynamówić się o Google w kontekście, jaki był dotąd nie dopomyślenia. Co może Google zrobić, by ocalić swoją markę?Zablokować tego wszystkiego po prostu się nie da.