Office 365 - "they can be the only One"
22.06.2013 23:47
Witam ponownie szanownych czytelników, zarówno tych znudzonych bombardowaniem wpisami o Office 365 jak i tych śmiertelnie przypieczonych panującym skwarem, oraz was drodzy geekowie pracujących w klimatyzowanych serwerowniach. Upał nie sprzyja kreatywności- chyba ze w dziedzinie grillowania, spędzania czasu nad wodą. W takim oto czasie przychodzi mi mobilizować się do stworzenia wpisu o funkcjonalności (bądź jej braku) w tytułowym Office 365.
Swoje doświadczalne spostrzeżenia i zastrzeżenia na temat współpracy Excela z plikami Apache Open Office z mojej udostępnionej na Dropboxie lokalizacji z pracy, kontynuuję każdego dnia, na razie nie odnalazłem nowinek wartych wspomnienia. Dlatego postanawiam skupić się na oblewaniu kolejnego produktu z pakietu dawką słodyczy, lukru i miodności (co w moim ogólnym narzekactwie jest rzeczą dość nietypową).
1.
Jak wspominałem wcześniej mój kontakt z Microsoft Officem ograniczał się tylko i wyłącznie do okazjonalnych edycji tekstu u znajomych w programie Word. Najczęściej zadania typu usuń 10 000 spacji wstawionych przez Panią Krysię w pracy magisterskiej, żeby tekst się jej nie rozjeżdżał itp. O programie OneNote dowiedziałem się wczytując się w komentarze użytkowników do artykułów o Everynote (którego bardzo także sobie chwalę, choć jego użytkowanie rozpocząłem jakiś miesiąc temu). Skojarzyłem wtedy ikonkę którą widziałem po instalacji pakietu dla mojego znajomego. Nie zagłębiałem się w ideę działania tego narzędzia ograniczając się do ignoranckiego posiadania wiedzy, że takowy istnieje . A istnieje już podobno od roku 2003 a dla użytkowników domowych zawarty został w pakiecie Office 2007. Postanowiłem zgłębić temat i rozpocząłem od sondy, wszak opinia człowieka którego widzisz jest o niebo lepsza od marketingowego bełkotu przez który trzeba przebrnąć w Google. Na moje pytanie o program One Note zadane pewnemu użyszkodnikowi z grona moich dość bliskich znajomych otrzymałem odpowiedź "
"To taki Word z zakładkami"
Po co coś takiego?- pomyślałem. Mam wreszcie okazję się przekonać z własnej, lekko zainspirowanej darmową licencją woli. Otóż Na pierwszy rzut oka to rzeczywiście Word z możliwością pracy na zakładkach
Istotnie, jest to funkcjonalność do której przyzwyczaiła mnie strasznie ukochana Opera i jej naśladowcy. Pozwala to na szybkie organizowanie i poruszanie się po tworzonych notatkach w ramach notesu. Każda notatka- zakładka zawiera dodatkowo możliwość dodawania podstron poprzez znajdujące się z boku menu
Podczas pisania tego tekstu, który niczym u moich ulubionych twórców powstaje w cyfrowym- ale zawsze- notesie, posiłkuję się bardzo przyjemnym w użytkowaniu narzędziem uruchamiającym się wraz z OneNote, czyli wyskakującym na pulpicie okienkiem w stylu modern "Wyślij do programu OneNote". Dzięki niemu szybko i bez niepotrzebnego obrabiania grafiki, zaznaczając fragment przepięknego łososiowego menu, umieściłem grafikę w moim notatniku a wy możecie delektować się pastelową orgią kolorów wraz ze mną. Sprawdziłem i niestety jest to narzędzie działające tylko i wyłącznie na pulpicie i wspaniałych fragmentów ekranu modern, metro czy też start w moich wpisach na razie nie uświadczycie (tak jakby było co podziwiać).
Potęga Chmur
Nie mam tu na myśli burz, które napędzają stracha wielu posiadaczom podpiętych do sieci energetycznej urządzeń, ale opcje udostępniania swoich notatników. Otóż nasz notatnik może zostać udostępniony do edycji innym użytkownikom, link do naszego notesu może zostać udostępniony na tzw. Spotkaniu, a dodatkowo mamy dostęp do naszych notatek z poziomu usługi Skydrive i aplikacji OneNote Web App. Z webowymi aplikacjami miałem tylko do czynienia w przypadku Google docs katowanych przez mojego kontrahenta, więc wypowiadając się na podstawie raczej skromnych doświadczeń dam tu wielkiego plusa webowym odpowiednikom Office. Subiektywnie wydają się one być dla mnie po prostu bardziej intuicyjne, gdyż są odpowiednikami swoich desktopowych wersji, są bardziej responsywne ( doświadczenia z Firefox i Opery Net 15) od googlowskich odpowiedników (OneNote takowego nie posiada akurat).
Co jest więc nie tak z chmurami? Po pierwsze obawa o przechowywanie danych i ich bezpieczeństwo. Mam notatnik w którym piszę teraz, udostępniam go sobie w pracy (wersje desktopowe jakoś bardziej mnie przekonują a ich niespodziewane crashe są dla mnie mniej bolesne od crasha przeglądarki). Jednak pozwalając sobie na parafrazowanie jednej z reklam:
Mam notatnik, mam go też w pracy i NSA OBAma.
Sprawia to u mnie poczucie dyskomfortu ale tutaj skłonny będę do poświęcenia idei wolnościowo-rewolucyjnych na rzecz szybkiego zapisywania i współdzielenia notatek. Zresztą do wyjścia na ulice nawoływać będę prędzej za pomocą poczty tradycyjnej (takiej papierowej, bo to już takie nieoczywiste) niż współdzielonych notatek w stylu "memo- rewolucja dziś po 17 na ulicy Słonecznej"
Wracając do funkcjonalności OneNote- zostałem niestety niemile zaskoczony nadgorliwością mojego Office 365. Otóż postanowiłem zwiększyć możliwości swojego Skype o pakiet 60 minut z subskrypcji Office 365. Po wykonaniu wszystkich czynności po zalogowaniu się na swoim koncie Skype przywitał mnie komunikat:
I nie o te minuty mam zamiar się tu awanturować ( bo w tej sprawie kontaktuję się już z działem pomocy Microsoft ). Pomimo braku współpracy pakietu Office 365 w sprawie darmowych minut z moim kontem Skype, przy udostępnianiu kolejnej notatki w chmurze dla znajomego moim oczom ukazał się straszny obraz. Otóż w oknie udostępniania notesu wśród listy użytkowników spostrzegłem swoją i Mojej Lubej fotografię, na której jestem uśmiechnięty, przez co wyglądam jeszcze bardziej podejrzanie. Otóż do mojego konta Office, będącego jednocześnie kontem Microsoft z Windows 8 dołączona została umieszczona przez ML fotka z konta Skype. Rozumiem, że umieściła nas razem, żeby ludzie uwierzyli w moje dobre nastawienie, uśmiech i zaczęli dzwonić, ale czemu do jasnej ciasnej OneNote wykorzystuje tę fotkę ? Pomimo że w ustawieniach konta jak byk stoi:
Nie licząc tego zgrzytu- polecam. OneNote to świetne narzędzie, jeśli macie tablet z rysikiem- nawet idealne do pisma ręcznego. Transkrybowanie pisma odręcznego (moja chora wyobraźnia podsuwa mi tu wizję średniowiecznego mnicha w makijażu przy manuskrypcie:)) uczyni ten program jeszcze bardziej użytecznym. O ile nie próbujesz używać apki na Androida na moim Samsung Galaxy Ace. Tutaj czcionka była tak mała że po prostu niewidoczna a skutecznie uniemożliwiająca edytowanie a nawet przeglądanie notatek. Ale to raczej wina mojego "smart"fona.
OneNote- jeden notatnik by zebrać wszystkie (przemyślenia, idee i listy zakupów). Polecam- chociaż wypróbowanie