Mięta z pieprzem- Tydzień po migracji na Linux Mint
Tydzień temu opisałem, dlaczego uciekam z Windows. Mint 17.3 Rosa miał problemy i po każdej aktualizacji zmieniał język polski na język czeski (nie wiem ,co się działo. Wiem, że pulpit po czesku to Plocha, a muzyka to Huba) jednak moje archiwum posiadało płytę starszej wersji o numerze 17.1 „Rebeca”. Ta sytuacja to jedynie taki mały wstęp. Jednak nie poddałem się i dalej działam na Mint.
Interfejs- Przekonałem do XFCE
Na XFCE zawsze patrzyłem krzywym okiem, ponieważ przypominał nieprzyjazny i odrzucający interfejs. Mint przerobił XFCE na wzór tradycyjnego interfejsu. Jest pasek zadań i menu Start. Na pasku zadań można ustawić gadżety. Jeszcze do dziś mam manie wciskania Win+L, jak idę z mojego miejsca pracy
Kilka słów o oprogramowaniu
Wine u mnie działa na oklep. Raz programy działają, a raz uruchamiają się, a potem „aha...nara” i wychodzi błąd. Microsoft Office z roku pańskiego 2003 lub 2007 działa bardzo dobrze przy pomocy Wine. Używam jednocześnie LibreOffice i MS Office. Z Grami jest źle. Niektóre działają jakby, nie chciały, a niektóre mają ubogą paletę kolorów. Jednak baza oprogramowania jest bogata i jest Centrum oprogramowania oraz Synaptic.
Z Rebeca na Rosa- Microsoft ucz się robić aktualizacje
Czysta instalacja Mint 17.3 Rosa miała problem z aktualizacją. Zmieniała język polski na czeski, ale sprawdzę model aktualizacji. Znalazłem menadżer aktualizacji i wybieram Edytuj. Wybieram Aktualizacja do Linux Mint 17.3 Rosa. Przechodzę kreator i zaczyna aktualizować. Po paru chwilach pobierania i instalacji mam Rossę. W porównaniu do aktualizacji Windows 8.1 na Windows 10 to jest chwila.
Słowem podsumowania
Po tygodniu jestem zdania że Linux dla mojego PC jest wybawieniem. Działa szybciej niż Windows Seven. System "ogarnia się do życia" w ułamku sekund. Mój komputer może jeszcze pracować. Zapraszam do komentowania i zwracania uwag. Zapraszam do zadawania pytań do postu rocznicowego. Przed pytaniem napisz hashtag #pytanieluty.