Luneta 2016
15.05.2016 21:30
„Wrócił do autobusu i przeczytał napis nad drzwiami: „Wejście. Do placu Arbackiego”. Jak to się dzieje? Więc ten autobus donikąd nie jeździ? Wsiadasz na jednym przystanku i wysiadasz na drugim? A kto cię wiezie? Łamiąc sobie nad tym głowę, Kola podszedł do sąsiedniego autobusu. Nad jego tylnymi drzwiami widniał napis: „Wejście. Do Klasztoru Nowodiewiczego”. Aha, teraz łatwo będzie sprawdzić, Klasztor Nowodiewiczy zna doskonale. Już bez obawy wsiadł do autobusu, przeszedł przez kabinę pasażerską, minął zasłonę, następnie wysiadł. Stał nad brzegiem rzeki Moskwy, tuż obok wznosiły się różowe ściany Klasztoru Nowodiewiczego, spoza nich wychylały się kopuły soboru i dzwonnica. Kola wrócił na Prospekt Pokoju. No cóż, wygodna komunikacja miejska. W jakiejś powieści fantastyczno-naukowej czytał o transporcie zerowym. Tam statek kosmiczny przeskakuje przestrzeń. Z pewnością i tu sprawa wygląda podobnie. Przy okazji trzeba będzie to wyjaśnić”.
Powyższy cytat pochodzi z powieści „Było to za sto lat” Kira Bułyczowa. Tymi słowami opisał transport publiczny w Moskwie w końcówce XXI wieku, widziany oczami chłopca, który przez własną niefrasobliwość przenosi się w czasie do przodu. Czytałem ją jakieś 30 lat temu i przypomniałem o niej sobie kiedy tylko usłyszałem o projekcie Luneta 2016.
Co to jest Luneta 2016? W 2013 roku Volkmar Umlauft wymyślił sobie, żeby stworzyć przestrzeń, we wnętrzu której, zwiedzający zostaną przeniesieni do innego miasta. 9 maja 2016 przed Dworcem Głównym we Wrocławiu oraz przed Dworcem Friedrichstrasse w Berlinie pojawiły się dwa bliźniacze niebieskie konstrukcje:
Pomysł jest taki. Stawiamy kamery w Berlinie, z których obraz można oglądać na żywo, wewnątrz konstrukcji we Wrocławiu, a obraz z kamer we Wrocławiu, można oglądać na żywo, wewnątrz bliźniaczej konstrukcji w Berlinie. Dodatkowo zwiedzający obie konstrukcję widzą siebie nawzajem oraz mogą ze sobą rozmawiać:
Po wejściu do wnętrza tej niebieskiej kopuły zobaczyłem ekran wyświetlający jakiś obraz z projektora tylnoprojekcyjnego, przed którym stoi stolik, 30 monitorów z prawej strony, 30 monitorów z lewej strony, ławki na środku, krzesełka z boku:
Trafiłem akurat na rozruch systemu, więc na monitorach nie było obrazu, tylko logo „Luneta”. Przyjrzałem się im z bliska. Znak producenta został zaklejony, dodatkowo na panelu przyklejono folię. Najprawdopodobniej taką, która niweluje odbicia. Efekt odbicia był widoczny ale był znacznie mniejszy niż w typowych panelach LCD/LED:
Na ekranie projekcyjnym można było oglądać online co się dzieje w bliźniaczym pawilonie w Berlinie, można było słyszeć co tam mówią i wysyłać wiadomości tekstowe, wcześniej napisane na panelu dotykowym stołu przed ekranem:
Uruchamianie obrazu trwało dłuższą chwilę, do tego trafiłem na taki moment, kiedy nie było dożo ludzi, miałem więc okazję przyjrzeć się szczegółom:
Okazało się, że połączenie wideo realizowane jest przez skype. Na stoliku nie ma panelu dotykowego, tylko pod stołem zamontowano kinecta z xbox one, który odczytuje ruchy nad przeźroczystym blatem stolika. Dodatkowo do stolika przyczepiono kamerę i mikrofon. Muszę przyznać, że takie rozwiązanie całkiem pomysłowe.
Siedziałem sobie spokojnie i czekałem na uruchomienie obrazu z Berlina. Przez moment na monitorach pojawiły się jakieś filmy kontrolne, z jednej strony dzieci grające w piłkę, a z drugiej widok z jadącego pociągu:
W międzyczasie spytałem obsługę jak to konkretnie działa. Dowiedziałem się, że do każdego monitora przypięty jest mały komputer (pomyślałem od razu o NUC), a te są połączone z serwerem, który z kolej jest połączony z Internetem 200mb łączem. Specjalne oprogramowanie dzieli obraz z kamer na poszczególne monitory.
Udało mi się zrobić kilka zdjęć podczas rebootu systemu. Pierwszy raz w życiu zobaczyłem niemieckojęzyczne Ubuntu:
W końcu system ruszył i obejrzałem sobie Berlin na żywo:
Luneta 2016 będzie działać, w ramach Wrocław - Europejska Stolica Kultury 2016 do 3 lipca 2016. Jeśli w tym czasie będziecie we Wrocławiu, lub Berlinie, warto zajrzeć. Wstęp jest bezpłatny.