HotZlot 2012 – to już tylko miłe wspomnienie…
25.07.2012 | aktual.: 26.07.2012 10:39
Zlot się skończył, jaka wielka szkoda… w pamięci zostały już tylko wspomnienia...
Jako, że do Wrocławia, z którego odchodził autobus do Lądka Zdroju jest daleko tylko niecałe 680 km podroż się zaczęła dzień przed rozpoczęciem zlotu. Do Wrocławia jechaliśmy w trójkę. Pierwszy podróż zaczął arlid, bo startował z Ełku (można zobaczyć na mapie), w Białymstoku miał przesiadkę na pociąg, w którym zajęłam już dwa miejsca, po 15 minutach dołączył do nas djfoxer. Szczęścia ze spotkania nie było miary, i z tego zrobiło się trochę głośno, co niektórym przeszkadzało, ale ciężko się rozmawia, jeśli koła pociągu tak strasznie łomoczą.
I tak się zaczęła nasza 10 godzinna podróż do Wrocławia. Po drodze przejechaliśmy przez deszcze, burze i różne warunki atmosferyczne. Humory nam dopisywały i mieliśmy nadzieję, że pogoda nie spłata nam figla podczas HotZlotu, ponieważ prawie nikt nie wizą cieplejszych ubrań. Wszak cały tydzień pogoda była wyśmienita, więc nie było podstawy, aby sądzić, że będzie zupełnie inaczej. Djfoxer pytał się o często czy daleko jeszcze nawet jak minęło pięć minut… jakoś skojarzyła mi się scena ze Shreka, kiedy Osioł mówił daleko jeszcze?
Po 10 godzinach podróży mogliśmy rozprostować nogi i wyjść z pociągu, którego wszyscy mieli już dość! We Wrocławiu przywitało nas słoneczko, oraz widok nowego dworca, który swoim stylem skojarzył mi się ze stylem arabskim. Po jakimś czasie dobił do nas mordzio, przeczekaliśmy burzę, którą niechcąco „przyciągnęliśmy” ze sobą i poszliśmy poszukać jakiejś pizzerii. Po obejściu przez przypadek całego Starego Miasta znaleźliśmy Pizze Hut. Czas nam mijał mile, ale pora się zbierać się do hotelów. Następnego dnia przeczytałam maila, aby spakować ciepłe ubrania, ale ciekawie jak to zrobić, ponieważ mieszkamy prawie na drugim końcu Polski?! Niebo za oknem wyglądało na ciemne i nie przyjazne. Oj nie zapowiadało się ciekawie… Wszak jest piątek 13, wiec, czego lepszego można się spodziewać na początek?
Na miejscu przyjazdu autokaru pojawiliśmy się przed czasem, dużo osób już czekało i się integrowało. Wśród tych twarzy widzieliśmy wiele osób nowych, których nie było jeszcze na zlocie. Jak już wszyscy, co mieli jechać się pojawili ruszyliśmy w dalszą drogę. Tym razem trasa do Lądka Zdroju nie przebiegała tak malowniczo jak podczas zlotu dwa lata temu. Nikt nie wstrzymywał oddechu i nie zastanawiał się czy autokar zmieści się na tym zakręcie czy nie… W sumie kilka osób zastanawiało się, dlaczego nie mamy drogi pewnej wrażeń. Podczas jazdy do Zamku na Skale wielu osobom dzwoniły telefony z pytaniem, kiedy będziemy w końcu na miejscu. Po drodze okazało się ze mordzio jest niesamowitym przewodnikiem. Wie jak wszędzie dojechać i co gdzie jest i jak się nazywa dana rzeka czy góra.
Po 14 byliśmy już na miejscu. Nastąpiło powitanie się z dawno niewidzianymi znajomymi i poznanie nowych osób. Po zarejestrowaniu się u krogulca, w rejestracji hotelowej okazało się, że nie wszystkie pokoje są gotowe na przyjęcie nowych gości. Po obiedzie pokoje już były gotowe. Dostałyśmy z ola.coeur i mala_czarna niesamowity pokój z dużą łazienka i widokiem na mostek z drzewami.
Przyszła pora na sesje techniczne. Pierwszą sesję mieli panowie z Opery. Podczas spotkania udało mi się zgłosić do pomocy przy prezentacji. Miałam za zadanie pokazać kilka funkcji: dodanie/usunięcie nowej strony www do ekranu szybkiego wybierania, opcję turbo, przejdź do poprzedniej strony oraz gesty. Ta ostatnia funkcja wydała mi się mało intuicyjna i nie każdy musi ją po prostu chcieć. W podziękowaniu za pomoc dostałam piękny długopis, notes oraz trochę gadżetów wszystkie sygnowane znakiem Opery. Następnie panowie z Opery zaproponowali konkurs na najprzydatniejszą nową funkcję do Opery. Konkurs wygrał MaxDemage i otrzymał coś firmy Sony.
Na następnej sesji byliśmy przekonywani, dlaczego GG 11, jest lepsze niż wcześniej. Ja wiem jedno na moim laptopie nowe GG będzie nieprzydatne, ponieważ i tak zużywa za dużo pamięci i po prostu niesamowicie zmuli mi mojego laptopa.
Sesja z Intela nie była za ciekawa, myślałam, że będzie całkowicie inaczej. Z interesujących rzeczy było tylko to, że pokazali kilka nowych ultrabooków. Niektóre były takie cienkie, że zmieściłyby się idealnie do damskiej torebki.
Po kolacji nastąpiła części pod nazwą nocne rozmowy z redakcją. Został zaprezentowany nowy layout serwisu dobreprogramy.pl, który dostosowuje się do rozdzielczości monitoru o dużej jak i małej rozdzielczości. Dyskutowane były różne pomysły dotyczące serwisu jak i nowe funkcje takie jak sklep czy zdalna pomoc. W między czasie dowiedzieliśmy się, że jutrzejsza niespodzianka dla skowronków została przeniesiona na dzisiaj. Po wyjściu na dziedziniec okazało się, że niespodzianką ma być lot balonem! Ze względu na warunki meteorologiczne, jakie maja panować następnego dnia, właściciel balona spróbuje nadmuchać i wystartować jeszcze tego wiersze tego wieczoru. Po nadmuchaniu balona ciepłym powietrzem okazało się, że wiatr jest zbyt silny i miota balonem na wszystkie strony. Krogulec był wielce zawiedziony, że nie udała się niespodzianka, a miało być tak wspaniale.
Mimo, że poprzedniego dnia niespodzianka nie wypaliła wiele osób wstało w sobotę rano w oczekiwaniu na śniadaniową niespodziankę.
Sobotnia sesja techniczna upłynęła pod znakiem Microsoftu. Dowiedzieliśmy się, że kiedyś telefon w Polsce nazywany był Dalekogłosem. Poznaliśmy podstawowe informacje potrzebne, aby napisać aplikację w Metro. W Metro spodobał mi się wygląd interfejsu prosty bez zbędnych ozdobników. Prostota w każdym calu. Podczas prezentacji Bartka Zassa z Microsoftu zamek nawiedził jakiś złośliwy duszek, który psuł mikrofony. Naprawienie mikrofonu nie było takie proste jak się wydaje, gdy tylko naprawiony mikrofon przechodził w ręce osoby prezentującej ponownie uległ uszkodzeniu. Na sali wybuchały salwy śmiechu, ale koniec końców nie udało się naprawić mikrofonów i Bartek mówił bez mikrofonu.
Po skończonych sesjach technicznych przyszedł czas na rozrywkę, czyli mecz siatkówki. Do rozgrywek zgłosiło się dużo drużyn. Redakcji niestety nie udało się wygrać:/ Na dziedzińcu zamkowym stoisko miał Samsung. Pokazywał wiele ciekawych urządzeń. Można było się zapisać, jako tester sprzętu posiadające wifi. Oczywiście zapiałam się do testowania ultrabooków i aparatów fotograficznych. Z osób, które się zgłosiły będzie wybrane 20 osób. Ciekawe czy mi się uda dostać do tej grupy. Mam kilka pomysłów na te testy. W pracy zajmuje się symulacjami numerycznymi, więc taki test by się przydał. Codzienne maksymalne obciążenie laptopa może ciekawie wpływać na jego pracę.
Sobotni wieczór zapowiadał się, jako część integracyjna na świeżym powietrzu, czyli po prostu LOSOWANIE. Losowanie jak zwykle prowadził qubap, i jak zwykle było zabawnie. Po losowaniu przyszła pora na zespół, który miał umilić nam wieczór. Wiele osób się świetnie bawiło, mimo że na dworze było zimo, muzyka potrafiła niezwykle rozgrzać. Niektórzy skorzystali z okazji i poszli do groty zabaw, aby pograć na Kinektach. Gry te okazały się niesamowicie wciągające i o nocnym graniu przypominały przypomniały zakwasy.
Nocą jak się spacerowało po okolicy zamku lub siedziało na krzesełkach przed zamkiem dało się zauważyć nietoperze często przelatujące nad głowami. Żaden z widzianych latających stworków nie okazał się wampirem ani nie wplątał się nikomu we włosy.
Bardzo dziwną sytuacją było to, że basen, sauna ani jacusi nie były oblegane. O 9 rano były tam tylko dwie osoby. Sauna była wspaniała, natomiast jacusi okazało się wspaniałym masażystą zakwasów. Woda w basenie była zdecydowanie za zimna i nie dało się do niej wejść. Wszak chyba nikt się nie odważył.
Jeszcze tylko śniadanie, film o historii zamku i pożegnanie z osobami, które nie zostają na rozszerzony program. Szkoda było się żegnać z niektórymi osobami, ale jak trzeba to nie ma wyboru zostaje jeszcze kontakt wirtualny, lecz to nie jest to samo.
Podczas lighning talks pokazane było jak używać narzędzi google do wideo konferencji, jakie programy zostały wykorzystane do przekazu na żywo sesji technicznej, pokazane były wady i zalety monitorów oraz została przedstawiona analiza treści blogów dobrych programów. Po sesji lighting talks niektórzy postanowili pograć w siatkówkę lub porozmawiać z mniejszych grupkach.
Jeszcze inni uczestnicy zlotu wybrali zdjęcia plenerowe oraz sprawdzenie czy rzepy się przyczepią do zlotowych koszulek. To drugie okazało się nie wykonalne.
Pod wieczór było ognisko z kiełbaskami, które lubiły zaskakiwać niektórych zlotowiczów i wpadać prosto w ogień. Pieczeniu kiełbasek przyglądał się zamkowy kot, który co jakiś czas był dokarmiany przez zlotowiczów.
Potem jeszcze czas na redakcyjne rozmowy i pora spać, aby jutro ruszyć w drogę powrotną do domu.
W poniedziałek okazało się, że terminal płatniczy w recepcji zamku jeszcze nie został naprawiony i jedyną formą zapłaty jest gotówka lub przelew.
Przed 11 po długim pożegnaniu ruszyliśmy w drogę powrotną. Do domu przyjechałam po 23. Teraz trzeba było powrócić do niezlotowej rzeczywistości, co zbytnio się nie chciało. Następny zlot niestety za rok, aż za rok! Czemu tak długo trzeba czekać?!
Myszka hama dołączona do zestawu powitalnego bardzo się przydaje. Wymieniłam starą myszkę, którą mam w pracy na tą i różnica jest duża. Przewody nigdzie się nie plączą. Została jeszcze tylko do wymiany klawiatura. Wszak wygoda przede wszystkim.