Facebook na Facebooku
Profesor Robert Cialdini, wraz z zespołem, poświęcił 15 lat na badania i klasyfikację metod wywierania wpływu społecznego. Ładnie to brzmi, ale tak naprawdę chodzi tu o manipulacje (z łaciny manipulatio - manewr, fortel, podstęp), czyli wszelkie techniki, sposoby i metody mające na celu oszukanie osoby lub grupy ludzi w taki sposób, by skłonić je do określonego działania, nierzadko sprzecznego z ich dobrze pojętym interesem. Jedna z tych sztuczek… to jest jedna z zasad wpływu społecznego opisana przez Roberta Cialdiniego nosi nazwę zasady dowodu społecznego. Jest to kolejna ładna nazwa na coś znanego od lat pod nazwą owczego pędu. Chodzi oczywiście o przekonanie, że jeśli inni coś robią, to pewnie wiedzą, co robią, że jest to dobre, korzystne, ma sens. Jeśli jednak uświadomimy sobie, że 95% ludzi jest imitatorami, a zaledwie 5% inicjatorami, to łatwo pojąć, jak niewiele trzeba, by otumanić masy.
„Facebook jest już na Facebooku. Aby połączyć się z Facebook, zarejestruj się na Facebooku jeszcze dziś” – w najlepszym przypadku jest to bełkot dla… hm… kiedyś mówiło się, że dla przygłupów, ewentualnie kretynów, ale dziś już tak nie wypada, a więc dla… inteligentnych inaczej. I nie ma w tym niczego złego czy nadzwyczajnego, inteligentnym inaczej też się coś od życia należy. Problem polega na czymś innym, otóż wygląda na to, że miliony ludzi – bez względu na rzeczywisty stan swojej psychiki i umysłu – lubią być traktowani jak kre… przepraszam, jak inteligentni inaczej.
A jeśli Mark Zuckerberg nie czytał Cialdiniego, to ja jestem biskup. Oczywiście stwierdzenie takie mogę wygłosić bezpiecznie i z pełną odpowiedzialnością wiedząc, że inna z zasad wpływu społecznego opisana przez Roberta Cialdiniego, to zasada... lubienia.