Kij w mrowisko...
Wstęp Uprzedzając masę nieprzychylnych komentarzy z uwagami pod moim adresem, że się nie znam i Linuksa pewnie na oczy nie widziałem, zamieszczam poniżej zrzut ekranu z początku pisania tego wpisu (1).
Kilka przemyśleń na temat Linuksa (2) Czytając niedawny news na dobrychprogramach o nowej wersji odtwarzacza muzyki Clementine, wpadła mi do głowy pewna myśl: do czego to już dochodzi w świecie otwartych źródeł, żeby portować oprogramowanie z Linuksa... na Linuksa. Dlaczego ktoś musi sobie zadawać trud implementowania czegoś co już jest, po raz kolejny?
Z resztą warto zauważyć, że niepotrzebne podwajanie wysiłków zdarza się często. Bardzo często. Samo istnienie dwóch głównych bibliotek graficznych, GTK i QT jest czymś nie do końca sensownym. Przecież w zasadzie istnieją w tym samym celu, więc czym może być podyktowany wybór jednej czy drugiej? Osobistymi preferencjami programisty, czy chwilową popularnością? Niestety raczej nie pomaga to w tworzeniu aplikacji, które zadziałają na każdej dystrybucji, bez doinstalowywania dodatkowych bibliotek i bez problemów z integracją wyglądu aplikacji z naszym środowiskiem.
Kolejnym problemem, który wymusza dublowanie się pracy mnóstwa osób, są menedżery pakietów. Przez linuksowców uważane, za coś genialnego i trudno się z nimi nie zgodzić. Większość oprogramowania dostępne jest w jednym miejscu – wystarczy tylko kilka kliknięć. Niestety to wygodne narzędzie ma pewną wadę. Większość dystrybucji, nawet gdy używa tego samego formatu pakietów, np. RPM i tak nie jest ze sobą zgodna. Nie mamy gwarancji, że pakiet tworzony pod Fedorę zadziała np. pod Suse. Taki stan rzeczy wymaga ciągłej pracy rzeszy ludzi, która kompiluje kod i tworzy paczki pod daną dystrybucję oraz je testuje. Prawda jest taka, że w rzeczywistości większość z tych osób mogłaby, zamiast tworzenia paczek, spędzać czas pijąc herbatkę i rozmyślając nad czymś innowacyjnym, ale jednak wolą robić to - „w imię wolności”.
Na zakończenie Po raz kolejny chciałbym wszystkim polecić obejrzenie dwóch filmików Desktop Linux Sucks, And What We Can Do About It oraz Why Desktop Linux (Still) Sucks. What We Can Do To Fix It. To prezentacje człowieka, który próbuje odpowiedzieć na pytanie dlaczego Linux wciąż nie zyskuje popularności pośród zwykłych użytkowników i co należało by zrobić, żeby mógł on rzeczywiście konkurować z Windowsem i Makiem (3).
Przypisy: (1) To Ubuntu 10.04. Warto nadmienić, że aby połączyć się z internetem musiałem sięgnąć po kabel, bo nie wiedzieć czemu karta bezprzewodowa nie chce połączyć się z siecią – dziwne, bo miesiąc temu wszystko działało. Przy okazji, ten bałagan w ikonkach na górze to efekt podłączenia zewnętrznego monitora do laptopa. Prawie zawsze przy zmianie rozdzielczości na większą nie zostają one tam gdzie być powinny i na rozwiązanie tego prozaicznego problemu czekam już 2 lata... (2) Wszystkim, którzy mają zamiar argumentować wyższość Linuksa poprzez wypisywanie jak świetnie sprawdza się na serwerach, urządzeniach sieciowych, czy komórkach, pragnę na wstępie przypomnieć, że pisząc o Linuksie, mam na myśli system występujący na desktopach. (3) Niestety nie będzie nic o niszczeniu krwiożerczego monopolu Microsoftu oraz jego spisku z producentami sprzętu, który (jak wszyscy doskonale wiemy) tak naprawdę blokuje popularyzację Linuksa ;)