Dublin InkJet Manufacturing Operation
19.10.2009 22:33
Redakcja vortalu otrzymała zaproszenie na wydarzenie prasowe organizowane przez firmę HP, które miało miejsce w DIMO (Dublin InkJet Manufacturing Operation), jednej z czterech fabryk związanych z tą rodziną produktów, w czwartek 15 października 2009 roku. W Dublinie towarzyszył mi Paszczak000 oraz pięcioro reprezentantów innych wydawnictw i troje reprezentantów firmy HP (których serdecznie pozdrawiam ;)). W konferencji brali również udział dziennikarze z Rosji, Irlandii i Wielkiej Brytanii oraz pracownicy HP z USA, Irlandii, Polski i Niemiec.
Niestety grupie rozpoczynającej podróż z Warszawy nie udało się dotrzeć na czas do Dublina i nie wysłuchaliśmy wszystkich prezentacji, więc moja relacja nie będzie kompletna. Opóźnienie spowodował nagły atak zimy, jaki miał miejsce w środę 14 października. Nasz przedpołudniowy lot bezpośredni został odwołany, więc opiekunowie z ramienia HP przenieśli bilety na wieczorny lot przez Brukselę. Niestety samolot do Brukseli już w Warszawie miał ponad 2 godziny opóźnienia i nie było szans na przesiadkę. W rezultacie wylecieliśmy z Brukseli w czwartek rano, po krótkiej drzemce w hotelu, co umożliwiło naszej grupie pojawienie się w DIMO tuż po południu czasu lokalnego.
Wycieczka po linii produkcyjnej
Najbardziej oczekiwaną przez nas częścią konferencji była wycieczka po linii produkcyjnej tych najciężej pracujących elementów drukarek atramentowych HP. Po raz pierwszy firma otworzyła się na tyle, aby pokazać gościom cały proces produkcji głowicy oraz pojemnika na tusz; praktycznie nie było tematu tabu.
Rozpoczęliśmy projekcją filmu przedstawiającego zasadę działania układu elektronicznego sterującego głowicą drukującą oraz samej głowicy, a następnie szczegóły kontroli jakości. W chwili obecnej technologia druku atramentowego jest tak zaawansowana, że aż trudno uwierzyć, że powstała zupełnie przypadkiem na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy to kropla tuszu spadła na rozgrzany element elektroniczny i prysnęła z niego na ścianę. W chwili obecnej ten sam proces ma miejsce w głowicy, która jest odpowiedzialna za dystrybucję tuszu na papierze. Mała metalowa płytka, która ma kontakt z papierem, to matryca kanałów prowadzących tusz, elementów podgrzewających tusz do wrzenia, oraz mikrodysz wyprowadzających kroplę tuszu na papier.
Na codzień nie myślimy o tym, jak zbilansowane musi być ciśnienie w komorach pojemnika oraz jak precyzyjne musi być sterowanie głowicą, aby możliwe było uzyskanie perfekcyjnego wydruku, jednak warto się nad tym zastanowić. Tusz jest „wypluwany” przez otwory o średnicy mniejszej niż 10 mikrometrów pod wpływem ciśnienia powstającego na skutek wrzenia tuszu z prędkością około 60 km/h. Współczesne głowice wypuszczają na papier około 36000 kropli tuszu w ciągu sekundy bez tworzenia podciśnienia w pojemnikach. Z drugiej strony plastikowe opakowanie musi być na tyle szczelne, aby tusz nie wyciekał bez kontroli. Częściowo zapewnia to specjalny rodzaj umieszczonej wewnątrz każdej komory przechowującej cenny płyn gąbki, której twardość i rozmiar porów opracowano specjalnie pod kątem przechowywania tuszu (w dotyku jest to coś pomiędzy piankową uszczelką do okien a poduszką ortopedyczną z Ikei, ciekawscy czytelnicy mogą oczywiście rozebrać pusty pojemnik i obejrzeć konstrukcję na własne oczy). Napełnianie pojemników również nie jest prostym zadaniem. Od maszyn wymaga się precyzji, która zagwarantuje 100% czystość tuszu i uniemożliwi mieszanie kolorów.
Jakość przede wszystkim
Proces kontroli jakości każdego osobnego zasobnika zaczyna się już na poziomie poszczególnych elementów. Maszyny oraz ludzkie oczy oceniają prawidłowe wykonanie płytek głowic, następnie ich umieszczenie na pasku z układem elektronicznym, rozmieszczenie i przewodzenie styków oraz działanie całości. Po złożeniu kartridża kontrolowana jest czystość tuszu, jakość druku (każdym kolorem osobno w przypadku tuszy kolorowych) i sprawność głowicy. Dodatkowo kilka wybranych losowo sztuk każdego produktu zostaje przekazana do różnych testów laboratorium. Sumarycznie, jeśli prześledzić liniowo proces produkcji jednego pojemnika, od momentu wybrania metalowej płytki, z której powstanie głowica, do jego wyjazdu z fabryki do hurtowni mija od 1,5 do 2 lat, zależnie od modelu produkowanego zasobnika. Ścisła kontrola jakości produktów nie pozwala na sprzedaż kartridża z chociaż jedną mikro-dyszą w głowicy niesprawną i najdrobniejszym odchyleniem koloru od wzorca.
Również sam tusz, zanim trafi do kartridża, przechodzi specyficzne testy. Najbardziej oczywistym jest badanie barwy i zdolności odwzorowywania kolorów rzeczywistych poprzez mieszanie. Kolejną cechą jest „bleed effect”, czyli rozpływanie się tuszu wzdłuż włókien papieru. Oczywiście im lepszy produkt, tym mniej się rozpływa i tym wyraźniejsze wydruki możemy otrzymać. Dwa dobre tusze różnych kolorów nie powinny się samoistnie mieszać wylane na papier. Ma to ogromny wpływ na ostrość wydruków kolorowych, głównie zdjęć, gdzie granice między kolorami nie mają prawa się zacierać ani zniekształcać. Na koniec testowana jest trwałość kolorów. Wszyscy wiemy, że wydruki słabej jakości mają w zwyczaju tracić kolory i żółknąć bądź zielenieć pod wpływem słońca i temperatury, więc tusze przeznaczone do zdjęć i plakatów muszą odznaczać się bardzo wysoką odpornością na te czynniki. Badania przeprowadzone w laboratorium HP wykazały, że zdjęcia drukowane ich produktami nie stracą kolorów przez co najmniej 80 lat.
Kupno drukarki nie jest takie proste...
Po wycieczce zostaliśmy zaproszeni do dyskusji z panem Peterem Maude, założycielem CarisCO Printer Labs. Jego organizacja powstała aby przeprowadzać niezależne testy jakości oraz tworzyć zestawienia kosztów utrzymania różnych urządzeń drukujących: drukarek, urządzeń wielofunkcyjnych i faksów. Jego prezentacja poprzedzająca dyskusję przedstawiła kilka interesujących faktów dotyczących kosztów utrzymania różnych drukarek w zależności od ich ceny. Okazał się być prawdziwym pogromcą mitów dotyczących zastosowania drukarek laserowych w biurach czy kosztów utrzymania drukarek atramentowych w domach.
Jednym z ciekawszych elementów jego prezentacji było zestawienie czasu drukowania na drukarkach laserowych oraz atramentowych z serii OfficeJet. Zwrócił uwagę na bardzo ważny, a tak często pomijany przez użytkowników czas nagrzewania się drukarki laserowej, który bardzo zwalnia pracę w biurach drukujących małe dokumenty. I rzeczywiście, jeśli przyjmiemy że drukarka przechodzi w stan uśpienia po 5 minutach i nagrzewa się przez 20 sekund, jeśli biuro nie drukuje dokumentów w odstępach czasu mniejszych niż 5 minut, traci dodatkowy czas oraz energię potrzebną na wybudzenie i rozgrzanie drukarki. Innym faktem, który jest często ignorowany przez nabywców, niestety jej koszt utrzymania. Konsumenci na całym świecie wciąż nie są świadomi faktu, że droższe drukarki (OfficeJet, PhotoSmart) używają bardziej pojemnych zasobników i często również bardziej zaawansowanych technik oszczędzania tuszu, dzięki czemu koszt wydrukowania jednej strony na profesjonalnej drukarce generalnie jest niższy niż na typowej, zwłaszcza starszej, drukarce domowej typu DeskJet. Na koniec Peter zaprezentował kilka ciekawych ofert HP, które odpowiednio użyte mogą zaoszczędzić rocznie spore sumy, na przykład możliwość kupowania tuszy XL (lepszy stosunek pojemności do ceny, jednak trzeba skończyć zanim się przeterminuje), paczek zawierających komplet tuszy lub kilka sztuk takiego samego tuszu (dla posiadaczy wielu podobnych drukarek) i podobne.
Experience room
Na zakończenie części, która miała umożliwić nam poznanie produktów firmy, zostaliśmy zaproszeni na krótką wycieczkę po specjalnym pomieszczeniu nazywanym Experience Room. Było to pomieszczenie wielkości sporego pokoju, wyposażone w kilka stacji roboczych oraz kilkanaście różnych drukarek, od drukarek fotograficznych 10x15, poprzez drukarki fotograficzne średnioformatowe (również z możliwością drukowania na płótnie, po drukarki wielkoformatowe używające rolek papieru o szerokości do 1524 mm. Ideą tego pokoju jest udostępnienie urządzeń i materiałów pracownikom firmy za darmo, w zamian za wypełnienie ankiety dotyczącej ich doświadczeń z używanymi produktami. Na jednej ze ścian pokoju mogliśmy obejrzeć również nowe projekty opakowań tuszy (monochromatyczny obrazek w kolorze przypisanym linii produktów na czarnym tle), które są dużo czytelniejsze od starych biało-niebieskich pudełek i jednocześnie bardziej zwracają na siebie uwagę kupującego. Projekty powstały niecałe 2 lata temu i lada miesiąc pojawią się w sklepach.
Jak wyjść naprzeciw polskim klientom?
W dyskusji bardzo często podkreślano, że Polska jest specyficznym, dużym i bardzo ważnym dla HP rynkiem drukarek atramentowych. Potwierdza to chociażby dostępność w Polsce produktów Ink Advantage (specjalnie zaprojektowanych urządzeń wielofunkcyjnych nastawionych na niskie koszty utrzymania w małym biurze), których nie można znaleźć w żadnym innym kraju Unii Euopejskiej.
Przedstawiciele firmy pytali nas o funkcje, jakie chcielibyśmy widzieć w oprogramowaniu, sposoby promocji, strategie sprzedaży, programy partnerskie dla firm i klientów indywidualnych itp. Wśród ciekawych propozycji pojawiła się możliwość przetestowania drukarki w sklepie aby ocenić szybkość jej działania, głośność, jakość wydruku, lub obejrzenie dostarczanego z nią oprogramowania (podobnie jak można obejrzeć laptopy czy telefony komórkowe). Pożądaną cechą oprogramowania było prowadzenie statystyk drukowania oraz pomoc w wyborze najodpowiedniejszego rozmiaru tuszu lub ewentualnie programu promocyjnego... oraz brak wyskakujących okienek. Rozwiązania kierowane do małych firm w Polsce powinny mieć na uwadze nasz system rozliczeniowy (comiesięczny bilans oraz podwójny podatek w listopadzie) i ewentualnie umożliwić drobne wydatki comiesięczne zamiast dużych corocznych. Z pewnością wielu obywateli naszego kraju skorzystałoby z możliwości wymiany starych drukarek na nowe lub na atrakcyjny rabat.
Rozmowy przy kolacji
Konferencję zakończyła kolacja w restauracji w Dublinie, podczas której mieliśmy okazję zadać przedstawicielom HP kolejne, już bardziej indywidualne pytania związane z firmą, produkcją tuszy, strategią biznesową i nie tylko. Przy stoliku polskich dziennikarzy siedział pan David Ryan, menedżer marketingu i sprzedaży produktów InkJet na obszarze EMEA (Europa, Bliski Wschód i Afryka). Jego obecność sprowokowała dyskusję na temat możliwych ścieżek promocji produktów HP w Polsce oraz kolejne pomysły na to, jak wyjść naprzeciw małym firmom i biurom domowym. Davida bardzo interesował obraz HP w naszym kraju i sposób postrzegania strategii marketingowych firmy. W miarę upływu czasu rozmowa schodziła na tematy mniej oficjalne, jak nasze własne doświadczenia z drukarkami, sport, kuchnia, trunki i tak dalej.
Załączone zdjęcia pochodzą z materiałów prasowych firmy HP. Są to, w kolejności: Budynek fabryki widziany od frontu Taśma prowadząca pojemniki do stanowisk napełniających Maszyna przeprowadzająca automatyczną kontrolę jakości wydruku każdym kolorem tuszu osobno