Microsoft pokazał przeciwnikom telemetrii w Windowsie 10 gdzie ich miejsce
Od 12 lat każdego 28 stycznia z inicjatywy Rady Europy świętowanyjest „Dzień ochrony danych osobowych” – świeckie świętoustanowione na pamiątkę Konwencjinr 108 – podpisanej w Strasburgu właśnie 28 stycznia 1981roku, a dotyczącej ochrony osób w związku z automatycznymprzetwarzaniem danych osobowych. W tym roku do świętowania dołączyłMicrosoft, udostępniając uczestnikom programu Windows Insiderwczesną wersję narzędzia Windows Diagnostic Data Viewer. Dawać maono w założeniu pełen wgląd w dane diagnostyczne zebrane zurządzeń pracujących pod kontrolą systemów Microsoftu,informować jak są one wykorzystywane – i co za tym idzie,zwiększyć poziom zaufania, jakim darzymy firmę z Redmond. I co,poziom wzrósł?
Oczekiwania były spore. Microsoft już raz pokazał, że potrafiporządnie podejść do tematu, oferując panel zarządzaniaZachowanie kontroli nad prywatnością, pozwalający wyświetlić iwyczyścić dane, które gromadzą i zapisują microsoftowe usługi.Zarządzanie danymi przeglądania i lokalizacji, możliwośćwyczyszczenia historii wyszukiwań, edycja notesu Cortany – orazpodpowiedzi, jak zmienić ustawienia prywatności w systemach ioprogramowaniu Microsoftu. Wszystko w jasny sposób.
Gdy więc Marisa Rogers, dyrektor prywatności z pionu Windows &Devices ogłosiła, że mimo stałego rozwoju sztucznej inteligencjii sprytnych urządzeń oddanie Microsoftu sprawie prywatności w Windowsie nieuległo zmianie, spodziewaliśmy się czegoś podobnego do webowego panelu. Tymczasem Microsoft zrobił nam niespodziankę.
Przedstawione w insiderskim buildzie 17083 Windowsa 10 narzędzie Windows Diagnostic DataViewer (Przeglądarka danych diagnostycznych) w niczym nie jest bowiem proste ani zrozumiałe. Mamy poważne wątpliwości, czy zachwalająca je pani Rogers sama w ogóle z niego jest w stanie skorzystać.
Jeszcze instalacja przeglądarki danych diagnostycznych jest prosta – znajdziecie ją w oficjalnym Microsoft Store. Po wyklikaniu instalacji pozostaje jeszcze tylko włączyć ją w Ustawieniach > Prywatność > Diagnostyka i opinie. Po włączeniu może na swoje logi zająć około 1 GB miejsca na dysku.
I co teraz? Faktycznie, dostajemy coś, co wygląda na bezpośredni wgląd w dane telemetryczne systemu Windows. Wgląd równie bezpośredni, co bezużyteczny, zarówno dla zwykłych użytkowników, jak i power-userów. Być może skorzystają z niego deweloperzy Windowsa i jego aplikacji, mogący śledzić na bieżąco dane przesyłane w formacie JSON z poszczególnych komponentów systemu.
Poza tą grupą trudno jednak będzie znaleźć ludzi, którym wiele mówią nagłówki Microsoft.OSG.DU.DeliveryOptClient.DownloadStarted czy DxgKrnlTelemetry.GPUAdapterInventoryV2, nie mówiąc już o zawartych tam ciągach znaków w rodzaju "cV": "L+Z+MhrdFkqAv87G.0.91.16.9.1.0.20.1.1". Microsoft przedstawiając to narzędzie w Dzień Ochrony Danych Osobowych po prostu zakpił sobie z tych wszystkich, którzy narzekali na nieprzejrzystość windowsowej telemetrii.
Cel obrońców prywatności jest bowiem jasny: chcą aby ludzie dokładnie wiedzieli, jakie dane są zbierane i wysyłane do Microsoftu, co te dane znaczą i jak można wysyłanie tych danych zablokować. Tutaj owszem, dokładnie wiemy, jakie dane są zbierane, ale to wszystko. Ich sens pozostaje ukryty, nie ma też żadnego sposobu na wyłączenie telemetrii.
W najlepszym razie można będzie ograniczyć ilość wysyłanych danych, przełączając w panelu Diagnostyka opcję danych diagnostycznych z Pełne na Podstawowe. Będzie można, bo w insiderskiej wersji Windowsa 10 tą funkcją zarządza Niejawny program testów, nic tu nie zmienimy, wysyłamy Microsoftowi wszystkie wersje. Nie ma jednak nawet wyszarzonej opcji: wyłącz wszystko. Podobno ma ona być dostępna w wydaniu Enterprise, niedostępnym przecież dla zwykłego zjadacza chleba.