Skala afery z Facebookiem większa niż sądzono, Zuckerberg łapie się wszystkiego
Zamieszanie wokół Facebooka zdaje się nie mieć końca. Wszystko zaczęło się od upublicznionych już ponad dwa tygodnie temu informacji o wycieku danych ponad 50 milionów użytkowników. Już wtedy szybko wyjaśniło się, że nie ma mowy o wycieku, ale dane faktycznie mogą być w niepowołanych rękach. Od portalu społecznościowego szybko odsunęła się część użytkowników, a także duże firmy, w tym Tesla i SpaceX Elona Muska oraz Playboy.
Teraz w sprawie pojawiają się kolejne fakty. Facebook znów bierze ją w swoje ręce i liczy na to, że użytkownicy docenią szczerość: okazuje się, że mowa jest już nie o danych z 50 milionów kont, ale aż 87 milionów użytkowników. Taka informacja pojawiła się we wpisie Mike'a Schroepfera, który przedstawia przy okazji długą listę planowanych zmian, będącą wynikiem mobilizacji wewnątrz firmy, która stara się odzyskać zaufanie swoich użytkowników.
Przy okazji dowiadujemy się także, że dane, które wpadły w ręce Cambridge Analytica w niewłaściwy sposób pochodzić mogą w znakomitej większości od użytkowników Stanów Zjednoczonych. Na liście 10 krajów z największą liczbą narażonych kont nie znalazła się Polska. Należy jednak wyraźnie zaznaczyć, że wszystkie te informacje mają jedynie charakter szacunkowy.
Teraz wszystko leży w rękach Marka Zuckerberga, który stara się łapać każdej możliwej okazji, by załagodzić całą sytuację. Zmiany pojawiają się w regulaminach i od strony technicznej, wkrótce także zniknie możliwość pozyskiwania dodatkowych danych przez reklamodawców. Czy te zmiany wystarczą, aby wątpiący w bezpieczeństwo Facebooka zdecydowali się jednak z niego nie odchodzić?