A jednak piractwo nie zmniejsza sprzedaży muzyki

Przez piratów muzycy nie zarabiają! Peer-to-peer powoduje, że muzyka się nie sprzedaje! — takie hasła słyszymy, gdy tylko do mediów trafia jakaś sprawa związana z piractwem. The American Assembly przy Uniwersytecie Kolumbia po raz kolejny zbadał to zjawisko i dostarczył ciekawe, choć znów nieszczególnie miłe dla organizacji antypirackich wyniki. Już porażka HADOPI powinna świadczyć o tym, że zabranianie piractwa wcale nie sprawi, że nagle sklepy z płytami będą pełne klientów, ale ani taki dowód, ani kolejne badania nie przekonają wytwórni do zmiany podejścia.

16.10.2012 | aktual.: 16.10.2012 16:02

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Organizacja badawcza zbierała dane na temat zachowań związanych z kolekcjonowaniem muzyki. Co ciekawe, badanie odbyło się w USA i w Niemczech, możemy więc przy okazji spojrzeć z bliska na naszych sąsiadów zza Odry. Pełna treść publikacji z wynikami znajduje się na blogu The American Assembly.

Obraz

Na początek trochę danych związanych z wiekiem ankietowanych. Nie zaskoczy wiadomość, że o wiele więcej plików muzycznych mają osoby młode, niż w wieku powyżej 65 lat. Osoby w wieku 18-29 lat mają największe ilościowo kolekcje cyfrowe, zaś ciekawie wygląda rozkład w grupie 30-49 lat — te osoby mają albo kolekcje bardzo duże, albo mało muzyki w postaci cyfrowej, ale mają za to sporo płyt CD czy innych nośników. W Niemczech szczególnie dobrze widać, jak znaczącą siłą nabywczą są poważni kolekcjonerzy. Jednak najbardziej nas interesuje porównanie grup często sięgających po klienty peer-to-peer z tymi, które się piractwa wystrzegają:

Słupki pokazują od góry średnią liczbę utworów pobranych za darmo, skopiowanych od znajomych i rodziny, zgranych z własnych płyt i kupionych w postaci cyfrowej w kolekcjach ankietowanych. Wyraźnie widać, że w obu badanych krajach osoby mające w swoich zasobach dużo utworów pobranych za darmo, mają też po prostu znacznie większe kolekcje muzyczne… a w tym dużo utworów kupionych legalnie. Okazuje się, że zatwardziali amerykańscy piraci kupują o 30% więcej muzyki, niż osoby nie zaglądające do sieci P2P. W Niemczech różnica jest jeszcze większa, choć badacze przyznają, że zbyt mało osób (4% ankietowanych) spośród naszych zachodnich sąsiadów przyznało się do piractwa. Nie zmienia to faktu, że badanie trafiło tam na osoby, które po zakosztowaniu nielegalnego pobierania, kupowały średnio trzykrotnie więcej utworów, niż nieprzyznający się do piractwa.

Obraz

Wniosek pokrywa się z wieloma podobnymi badaniami — jeśli ktoś interesuje się muzyką, będzie miał większą kolekcję, będzie więcej pobierał i będzie więcej kupował. Taka osoba jest po prostu lepszym konsumentem cyfrowej muzyki i korzysta z wszelkich dostępnych kanałów jej pozyskiwania. Piractwo nie ma więc takiego wpływu na przemysł muzyczny, jak życzyłyby sobie tego wytwórnie czy organizacje antypirackie, a piraci nie są wcale tacy źli, jak się o nich mówi. Kto by pomyślał?

Ponadto, w obu krajach znaczącą część kolekcji ankietowany pozyskiwał od rodziny i znajomych (zależnie od grupy wiekowej w USA 8-16%, w Niemczech 11-25%), co w wielu krajach uznaje się za całkowicie legalne. We wnioskach z badania padło więc ważne pytanie: czy największe wytwórnie pozostawią nam przywilej dzielenia się treścią ze znajomymi i rodziną? Nie trzeba być analitykiem z Uniwersytetu Kolumbia aby domyślić się, że przedsiębiorstwa chciałyby ściągnąć do naszych kieszeni nawet kiedy puścimy piosenkę siostrze w domu…

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Komentarze (57)